W zespole Toro Rosso są teoretycznie dwa wolne miejsca na sezon 2019. W przypadku tej stajni możemy liczyć na jakąś niespodziankę, bo Helmut Marko ma problem ze znalezieniem dwóch kierowców spełniających jego kryteria.
Pierre Gasly przechodzi do Red Bulla na sezon 2019, więc zwalnia jedno miejsce w Toro Rosso. Brendon Hartley nie pokazał nic nadzwyczajnego w tym sezonie, dlatego jego szanse na pozostanie w tej stajni na 2019 rok są niewielkie. Nowozelandczyka można traktować obecnie, jako opcję zapasową na wypadek, gdyby nie udało się znaleźć innego kierowcy. Hartley potrzebowałby mocnej końcówki sezonu 2018, aby stać się realnym kandydatem. Dlatego do obsadzenia są dwa miejsca, a żaden z juniorów Red Bulla nie jest gotowy do awansu do Formuły 1, dlatego możemy liczyć na niespodzianki.
Zespół Toro Rosso jest juniorskim zespołem Red Bulla, który ma służyć za miejsce dla młodych kierowców, którzy w nim będą nabierać doświadczenia w Formule 1. Idealny kandydat do tego zespołu powinien być bardzo młody z niewielkim doświadczeniem w F1, nie posiadać związków z innymi zespołami oraz prezentować wysoki poziom w innych seriach wyścigowych. Helmut Marko w ostatnich latach zbyt szybko zrezygnował z kilku młodych kierowców, przez co w programie rozwojowym Red Bulla zrobiła się luka. Stąd też sytuacja z powrotem Hartleya pod skrzydła Red Bulla pod koniec 2017 roku, który kilka lat wcześniej został bez żalu zwolniony. Jeżeli Marko ponownie będzie szukał wśród kierowców z których wcześniej zrezygnował to w czołówce powinni być Antonio Felix da Costa, Jean Eric Vergne i Daniił Kwiat.
Juniorzy Red Bulla
Red Bull ma w tej chwili sześciu juniorów, ale żaden z nich nie spełnia wymogów dotyczących superlicencji, a więc nie może jeździć w Formule 1. Pięciu z nich ma przed sobą jeszcze kilka sezonów w niższych seriach przed awansem do F1 (o ile ten kiedyś nadejdzie). Realny kandydat jest w tym gronie jeden – Dan Ticktum. Brytyjczyk ma w tej chwili zero punktów do superlicencji (potrzeba ich 40), ale jeśli utrzyma drugie miejsce w klasyfikacji europejskiej serii F3, to zyska 25 punktów. Pojawiła się teoria, że Red Bull umieści go w zimowej serii F3 w Azji, gdzie za zwycięstwo jest 15 punktów, ale ostatni wyścig tej serii jest planowany w okolicy przedsezonowych testów F1, więc to może być za późno. Musieliby mieć w obwodzie innego kierowcę na wypadek, gdyby mu się nie powiodło. Red Bull stara się za kulisami, aby FIA w kryteriach do superlicencji osobno punktowała wyścig w Makau, który Ticktum wygrał w minionym roku. Czy tak się stanie, to okaże się 12 października, ale nie daje temu scenariuszowi realnych szans.
Ticktum nie jest już moim zdaniem mocnym kandydatem, bo jeszcze kilka tygodni temu zdecydowanie prowadził w serii F3, ale w ostatnich wyścigach wyraźnie obniżył loty. Ma dużą stratę do Micka Schumachera i musi bronić drugiego miejsca, bo goni go Marcus Armstrong. Helmut Marko ma wysokie wymagania w stosunku do młodych kierowców, a utrata mistrzostwa w tej serii przez Ticktuma będzie dużym rozczarowaniem. W europejskiej serii F3 zaplanowane są jeszcze trzy wyścigi w dniach 13-14 października. Jeśli Ticktum spadnie na trzecie miejsce, to definitywnie nie ma szans na F1 w 2019 roku, bo nie będzie w stanie uzbierać punktów (chyba, że FIA zmieni kryteria). Ticktum prawdopodobnie w 2019 roku będzie jeździł w F2 lub japońskiej Super Formule. Przyzwoite wyniki w jednej z tych serii pozwolą mu spełnić wymogi formalne do debiutu w F1 w 2020 roku. Super Formuła wydaje się być tutaj dobrym planem, bo Pierre Gasly spędził tam jeden sezon przed debiutem w Formule 1.
W gronie kierowców wspieranych przez Red Bulla jest jeszcze junior Hondy – Nirei Fukuzumi. On nie ma szans spełnić wymogów dotyczących superlicencji w tym roku. Gdyby jeden z kierowców Hondy był gotowy do jazdy w F1, to na pewno znalazłoby się dla niego miejsce w Toro Rosso. Żadnego takiego kierowcy obecnie jednak nie ma. Wybiegając w przyszłość, to jestem w sobie w stanie wyobrazić skład Toro Rosso w 2020 roku: Ticktum – Fukuzumi.
Sebastien Buemi w ostatnich dniach przedłużył kontrakt z Red Bullem na trzy kolejne lata, ale w roli kierowcy testowego. Buemi koncentruje się na WEC i Formule E. Red Bull jest bardzo zadowolony z wykonywanej przez niego pracy w symulatorze. Buemi ma już 30 lat i odnosi sukcesy w innych seriach, więc jazda w Toro Rosso nic by mu nie dała. Jego związki z Red Bullem powodują, że pozostaje rezerwowym zawodnikiem głównego zespołu, więc w razie potrzeby może znaleźć się za kierownicą bolidu F1 podczas wyścigu.
Daniił Kwiat blisko powrotu
W ostatnich dniach pojawiło się mnóstwo informacji jakoby Daniił Kwiat porozumiał się już z Toro Rosso w sprawie umowy na 2019 rok. Do porozumienia miało dojść podczas GP Włoch, a Rosjanin miał wtedy dodatkowo przekazać Ferrari, że rezygnuje z posady kierowcy testowego. Informacje o umowie Kwiata z Toro Rosso niezależnie od siebie przekazało kilka osób (w tym znajomy Kwiata – Nyck de Vries), więc wszystko wskazuje na to, że tak się stanie. Helmut Marko zapowiedział w Singapurze ogłoszenie jednego kierowcy podczas GP Rosji, co tym bardziej potwierdza plotki o Kwiacie.
Daniił Kwiat to wychowanek Red Bulla, który został zwolniony z Toro Rosso pod koniec 2017 roku. Kwiat miał w F1 przebłyski bardzo dobrej formy np. gdy pokonywał w takim samym samochodzie Daniela Ricciardo. Jednak częściej rozczarowywał, a przyczyną prawdopodobnie była jego psychika – nie wytrzymywał presji. Teraz ma szansę dostać kolejną (ostatnią) szansę w obozie Red Bulla. W tym roku pracuje w symulatorze Ferrari i we włoskich mediach widziałem pochwały pod jego adresem. Jeżeli Kwiat tym razem byłby w stanie utrzymywać wysoką i równą formę, to wróci do F1 na dłużej. Jeśli znowu będą mu się przydarzać wpadki, to ostatecznie pożegna się z F1.
Pozostali kandydaci
Weekendowy tekst w Auto Motor und Sport (Źródło) trochę rozjaśnił sytuację składu Toro Rosso na 2019 rok. W tym tekście rozważania dotyczą już tylko jednego fotela, bo drugi według tego portalu jest zarezerwowany dla Kwiata. Helmut Marko wykluczył w tym artykule Stoffela Vandoorne’a, który ma świetne dokonania w niższych seriach wyścigowych, ale rozczarował na tle Fernando Alonso w F1. Esteban Ocon musiałby rozwiązać umowę z Mercedesem oraz dotychczasowymi menadżerami przed rozpoczęciem rozmów z Toro Rosso, na co szanse są minimalne. Pascal Wehrlein nie jest przez nich w tym momencie brany pod uwagę. Helmut Marko wykluczył także Alexandra Rossiego. Wspomniany wyżej Buemi jest zajęty w innych seriach. Helmut Marko praktycznie wykluczył wszystkich potencjalnych kandydatów w tym krótkim wywiadzie. Zobaczymy czy faktycznie myśli o kimś jeszcze innym, czy w swoim stylu zwodzi dziennikarzy.
Auto Motor und Sport podał jeszcze, że w Singapurze menadżerowie Siergieja Sirotkina rozmawiali z Helmutem Marko. Sirotkin szuka alternatywy dla słabego Williamsa, gdzie coraz częściej pojawia się kandydatura Artiema Markiełowa, którego sponsorzy są w stanie zapłacić więcej niż SMP. Sirotkin rok temu starał się o miejsce w Toro Rosso, ale jego kandydatura na 2018 rok została odrzucona. Dopiero wtedy skierował się do Williamsa. SMP wspiera kariery wielu młodych kierowców, więc dla nich umowa z Toro Rosso byłaby szansą na wprowadzenie do F1 innych zawodników. Jednak, jeśli Kwiat podpisał umowę z Toro Rosso, to szanse na dwóch Rosjan w tym zespole są niewielkie.
Podsumowanie
Moim zdaniem Toro Rosso szybko ogłosi jednego kierowcę, prawdopodobnie będzie nim Daniił Kwiat. Z drugim nazwiskiem będą czekać dłużej. Być może nawet do końca listopada / początku grudnia. Wtedy zakończa się wszystkie sezony w niższych seriach i będzie wiadomo, którzy kierowcy spełniają warunki do superlicencji. Rok temu Helmut Marko wyciągnął Brendona Hartleya z kapelusza, bo to nazwisko nie pojawiało się zupełnie w plotkach. Nie będę zdziwiony, jeśli w tym roku zrobi podobnie. Poza F1 jest co najmniej kilkunastu ciekawych, młodych kierowców spełniających wymogi do uzyskania superlicencji, więc jest w czym wybierać.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: