Grupa inwestorów na czele której stoi Lawrence Stroll jest w trakcie przejmowania zespołu Force India. Co doprowadziło ten zespół do takie sytuacji i jakie pieniądze są potrzebne aby go utrzymać?
Zespół Force India od lat notował na torze wyniki przewyższające swoje możliwości finansowe. Zawsze mieli jeden z najniższych budżetów w całej stawce, a mimo to przygotowywali dobre samochody zdolne do regularnej walki o punkty, a nawet o podia. Zespół Force India ma obecnie 400 pracowników, gdy duże zespoły F1 zatrudniają około 700 osób. Force India nie ma swojego tunelu aerodynamicznego, wynajmują obiekt Toyoty w Niemczech. Od Mercedesa kupują silniki, skrzynie biegów oraz tylne zawieszenie – nie jest to tak szeroka współpraca, jak na linii Haas – Ferrari. Force India samodzielnie przygotowuje większość elementów samochodu, ale produkcja tych części jest często zlecana do firm zewnętrznych. Nie mają tylu maszyn u siebie w fabryce, nie mają też tunelu aerodynamicznego, dlatego udaje im się utrzymywać koszty na niskim poziomie, a także stabilną i stosunkowo niską liczbę pracowników.
Sposób działania tego zespołu służy często za przykład tego, że da się ograniczyć budżety zespołów F1 przy utrzymaniu ich wysokiego poziomu sportowego. Force India wydaje rocznie zdecydowanie poniżej 100 mln funtów na utrzymanie zespołu, który prezentuje dobry poziom. Dlatego czy jest sens wydawać 200-250 mln funtów, aby zrobić samochód szybszy o 1,5 sekundy na okrążeniu? To jest kwestia, którą Liberty Media zauważa i zobaczymy czy uda im się przeforsować limity budżetowe lub konkretne cięcia kosztów na sezon 2021.
Zespół Force India mimo notowania bardzo dużych strat finansowych utrzymywał się w F1 dzięki posiadaniu bogatych właścicieli. Ich poważne problemy finansowo-prawne sprawiły, że sytuacja zaczęła robić się coraz trudniejsza, a długi rosły. Wszystko to w sytuacji w której zespół zaczął notować lepsze wyniki na torze za czym przyszły większe wpływy od sponsorów oraz w ramach premii od FOM. Mimo wyższych wpływów nie udało się zapewnić zespołowi stabilnego budżetu. Do uzyskania stabilizacji finansowej nie potrzeba wiele pieniędzy i jest duża szansa, że uda się to osiągnąć nowym właścicielom.
Krótki rys historyczny
Pod koniec 2007 roku Vijay Mallya oraz Michiel Mol kupili zespół Spyker F1 za 61 milionów funtów. Ten zespół był wtedy w trudnej sytuacji sportowej i finansowej. Mol był zaangażowany w kierowanie zespołem Spyker, a w 2007 roku stał się współwłaścicielem nowej stajni. Mallya od kilku lat kręcił się wokół F1 i wykorzystał nadarzającą się okazję. Hindus to miłośnik motoryzacji, który przez lata działał również w FIA. Mallya był wtedy miliarderem, a jego biznesy rosły, więc stać go było na taka inwestycję. Nowy zespół w 2008 roku nie zdobył żadnego punktu w F1, co pokazuje w jak złym stanie był tuż po przejęciu. W 2011 roku Subrata Roy poprzez Sahara Group kupił 42,5% akcji zespołu za 100 mln $ (64 mln funtów) i został trzecim udziałowcem. Z tego co rozumiem to te pieniądze nie poszły bezpośrednio na osobiste konta dotychczasowych udziałowców, a w dużej części zostały przeznaczone na dofinansowanie spółki zarządzającej zespołem, a tym samym na pokrycie generowanych przez zespół strat. Mallya pozostawił sobie 42,5% akcji, a Mol 15% (Holender był przez te lata cichym wspólnikiem i nie angażował się w kierowanie zespołem). Sahara to jedna z największych firm w Indiach, która zatrudniała ponad milion ludzi.
Sytuacja tego zespołu wyglądała dobrze po inwestycji Sahary. Było trzech bogatych właścicieli. Mallya i Roy promowali swoje firmy na samochodach, dzięki czemu zespół miał zapewnione finansowanie. W kalendarzu pojawił się wyścig o GP Indii i liczono, że zwiększy to popularność F1 w tym kraju co przełoży się na dodatkowych sponsorów. Nazwa zespołu nie była przypadkowa, bo miała zachęcać firmy z Indii do inwestycji. Zaznaczam tutaj, że budżet tego zespołu zawsze był niski, notowano wysokie straty, pojawiały się także opóźnienia w płatnościach dla dostawców. Natomiast mając za sobą bogatych właścicieli, te problemy dało się przezwyciężać.
Dobra sytuacja nie trwała długo. Indyjskie firmy nie były zainteresowane sponsoringiem zespołu. Wyścig w tym kraju zniknął z kalendarza. Subrata Roy trafił do więzienia (aresztu domowego) oskarżony o malwersacje finansowe. Grupa Sahara była zmuszona do wyprzedaży swojego majątku, aby spłacać ogromne długi, więc ich zaangażowanie w zespół F1 znacząco spadło. Potem pojawiły się podobne problemy prawno-finansowe Vijaya Mallyi. Hindus w ich wyniku przestał być miliarderem, a teraz w Londynie trwa proces ekstradycyjny. Jeśli go przegra, to w Indiach czeka go więzienie i licytacja majątku na poczet spłaty długów. Zespół był wystawiony na sprzedaż od dawna, ale nikt nie był w stanie zapłacić ceny dyktowanej przez właścicieli.
Sytuacja finansowa zespołu Force India
Poniżej znajduje się tabela w której wypisałem szczegóły na temat budżetu zespołu Force India w latach 2008 – 2016 (danych za 2017 rok jeszcze nie ma). Wszystkie kwoty w tabeli są w funtach. Dane pochodzą z brytyjskiej agencji rządowej Companies House (odpowiednik polskiego Krajowego Rejestru Sądowego), więc są to informacje pewne, sprawdzane przez firmy audytorskie.
W pierwszej kolumnie tabeli są przychody zespołu w danym roku, w drugiej wynik finansowy czyli w tym przypadku zawsze straty, a w trzeciej miejsce w klasyfikacji generalnej konstruktorów w danym sezonie.
Rok | Przychody | Zysk / Strata | Pozycja w klasyfikacji |
---|---|---|---|
2008 | 37 mln | - 33,4 mln | 10 |
2009 | 31,4 mln | - 40,3 mln | 9 |
2010 | 48,5 mln | - 26,7 mln | 7 |
2011 | 46,6 mln | - 25,7 mln | 6 |
2012 | 46,7 mln | - 33,4 mln | 7 |
2013 | 43,7 mln | - 38,5 mln | 6 |
2014 | 59,9 mln | - 15,4 mln | 6 |
2015 | 64,2 mln | - 6,8 mln | 5 |
2016 | 77,1 mln | - 11,6 mln | 4 |
Zespół w swoich początkowych latach miał bardzo niskie przychody. Dopiero później udało się je znacząco zwiększyć, bo pojawili się zewnętrzni sponsorzy, a dzięki dobrym wynikom na torze wyraźnie wzrosły premie od FOM (dodatkowo wzrosła ogólna pula pieniedzy przeznaczana na nie). Zespół w każdym sezonie przynosił straty, często były one porównywalne z rocznymi przychodami. Udziałowcy zespołu musieli pokrywać je z własnej kieszeni. Prawdopodobnie dochodziło tutaj do udzielania pożyczek w formie sponsoringu (logotypy firm należących do właścicieli w ten sposób pojawiały się na samochodach). Łączne straty w tym okresie wyniosły 231 mln funtów. Co wydaje się kwotą ogromną, ale nie jak na warunki F1. Dla porównania podam, że roczny budżet Mercedesa (tylko zespołu F1, bez uwzględnienia fabryki silnikowej), przewyższa tę kwotę. Vijay Mallya twierdzi, że zespół jest winny jego firmie 159 mln funtów. Prawdopodobnie chodzi o tutaj o wspomniane pożyczki. Sposób funkcjonowania tej stajni był dziwny, pojawiały się podejrzenia że dochodzi w niej do prania pieniędzy. Akcje zespołu należą do firmy zarejestrowanej w Luksemburgu, a Mallya posiadał jej akcje poprzez spółki zarejestrowane w rajach podatkowych.
Budżet zespołu rósł, ale jednocześnie rosły wydatki. Dlatego ani razu nie udało się wypracować zysku. Nie ma się tutaj co dziwić, bo rywale zespołu Force India dysponowali wyższymi budżetami. Ten zespół nie mógł funkcjonować mając do dyspozycji tylko 60-70 mln funtów rocznie. W wynikach finansowych widać jednak, że dzięki wzrostowi przychodów udało się zmniejszyć straty. Wyniki za 2017 rok powinny być najlepsze w historii tej stajni dzięki pozyskaniu nowych sponsorów (w tym BWT) oraz utrzymaniu wysokiej premii od FOM. Już w 2016 roku była szansa wyjść na zero, ale z uwagi na różnice w kursach walut oraz wyższe koszty przygotowania samochodu na 2017 rok przez zmianę reguł technicznych, wygenerowały wyższe koszty.
Vijay Mallya oczekiwał dużych pieniędzy za sprzedaż zespołu, bo udało mu się wyraźnie poprawić jego sytuację finansową oraz wyniki sportowe. Do tego na horyzoncie są zmiany w funkcjonowaniu F1 przygotowywane przez Liberty Media. Jeśli zostaną one wprowadzone, to takie zespoły jak Force India najwięcej zyskają.
Co musi zrobić Lawrence Stroll z kolegami, aby zespół mógł normalnie funkcjonować?
Jak poinformowano w ostatnich dniach zespół zostanie przejęty przez grupę siedmiu inwestorów na czele której stoi Lawrence Stroll (szczegóły). Są to bardzo majętni ludzie, a Stroll którego majątek szacowany jest na ponad dwa miliardy dolarów nie jest w tym gronie najbogatszy (szczegóły na ich temat w języku angielskim). Dlatego teoretycznie przed zespołem teraz powinny nastać bardzo dobre czasy. Niestety nie znamy żadnych szczegółów transakcji. Nie wiemy ile zapłacono za zespół, nie wiemy czy spłacone zostaną wszystkie długi (w tym te na rzecz spółki Vijaya Mallyi), nie wiemy też jakie nowe władze mają plany i jak podzielą między sobą udziały. Cała transakcja jeszcze trochę potrwa, więc powinniśmy doczekać się jej szczegółów.
Zespół Force India otrzymuje rocznie 40-50 mln funtów w ramach premii FOM za wyniki osiągane na torze. Porównując to do danych z tabeli możemy oszacować wpływy od sponsorów są w rejonie 30-40 mln funtów (biorąc pod uwagę wzrost z 2017 roku nieujęty w tabeli). Dlatego do zapewnienia zdrowego budżetu na poziomie 100 mln funtów brakuje 20-30 mln funtów. Force India (nazwa na pewno się zmieni) straci na pewno kilku sponsorów, którzy byli powiązani z poprzednimi właścicielami. Biorąc pod uwagę jak majętni są nowi właściciele, to takie pieniądze nie będą problemem, szczególnie gdy podzielimy je na siedem osób. Mają kilka marek, które warto reklamować w Formule 1 i na pewno wykorzystają do tego własny zespół.
Aby nie było tak kolorowo, to pozostają dwie kluczowe sprawy. Po pierwsze po co ta grupa inwestorów kupiła zespół? Jeśli celem jest tylko zapewnienie miejsca do ścigania dla Lance’a Strolla, to nie ma co liczyć na wieloletnie plany, inwestycje i ustabilizowanie budżetu. Jeżeli chcą w ten sposób osiągnąć prawdziwe cele biznesowe, to sytuacja wygląda o wiele lepiej. Nie wiemy też ile pieniędzy przeznaczyli na wykup zespołu i spłatę jego długów. Jeżeli ta suma była bardzo duża, to nawet oni mogą nie być chętni do wykładania kolejnych milionów na coroczne utrzymywanie zespołu.
Jaka jest rola Sergio Pereza?
Nie wiemy jaka jest dokładnie rola Sergio Pereza. To Perez wniósł do sądu wniosek, który doprowadził do objęcia kontroli przez administratora nad zespołem. Lawrence Stroll chciał zainwestować w Force Indię od pewnego czasu, ale cena jakiej oczekiwał Vijay Mallya była zbyt duża. Stroll planował również udzielić pożyczki Vijayowi Mallyi, a to zapobiegłoby konieczności sprzedaży zespołu. Mallya utrzymałby w takim scenariuszu kontrolę, a Stroll miałby miejsce dla swojego syna. Lawrence Stroll wycofał się jednak z tego pomysłu tuż przed ruchem Pereza (podobno dzień wcześniej). Gdy zespół został objęty kontrolą administratora, to Stroll porozumiał się w sprawie kupna. Na pewno doszło dzięki temu do znacznego obniżenia ceny zakupu. Dlatego teoretycznie Lawrence Stroll skorzystał na ruchu Sergio Pereza. Jeśli byli dogadani, to Perez może być pewny przyszłości w tej stajni. Jeżeli nie byli dogadani, to Stroll zyskał na tej sprawie, więc teoretycznie powinno to przemawiać za pozostawieniem Pereza w zespole. Kwota 10-12 mln funtów jakie przeznaczają firmy z Meksyku w ramach sponsoringu nie będzie w tej sytuacji kluczowa, bo dla nowych właścicieli nie są to duże pieniądze.
Esteban Ocon poprzez swoje związki z Mercedesem również ma bardzo mocną pozycję. Dlatego mamy trzech kierowców (Lance Stroll to oczywistość) z mocnymi papierami na starty w „nowej Force Indii” w 2019 roku. Jeśli Perez i Ocon nie planują zmienić otoczenia, to robi się bardzo ciekawie, bo jeden z nich zostanie wypchnięty. Dlatego nie będę zdziwiony, jeśli skład w 2019 roku się nie zmieni. Lawrence Stroll pokazałby dzięki temu, że nie kupił zespołu dla syna, a ma szersze plany. Lance Stroll kontynuowałby przez jeszcze rok współpracę z Williamsem. Daję jednak o wiele większe szanse, że Lawrence Stroll nie ma szerszych planów, a kluczową dla niego sprawą jest to, gdzie będzie jeździł jego syn. Force India to lepszy zespół niż Williams.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: