Kalendarz Formuły 1 w 2022 roku ma liczyć 23 wyścigi, czyli będzie najdłuższy w historii. Nie przywiązujcie się jednak do tego rekordu, bo w bliskiej przyszłości powinno nastąpić dalsze wydłużanie harmonogramu aż do 25 eliminacji.
Liberty Media może przebierać w ofertach na organizację wyścigów F1 i stawiać na te, które ich zdaniem są najkorzystniejsze. Potencjalnych kandydatów jest tak dużo, że obecny kalendarz mógłby liczyć 30 wyścigów – tak wynika z wypowiedzi przedstawicieli szefostwa F1 w ostatnich tygodniach. Tak dużo wyścigów Formuły 1 nie może jednak być. Obecne regulaminy, a także umowy komercyjne z zespołami (obowiązują do końca 2025 roku) dopuszczają maksymalnie 25 wyścigów w sezonie. Taka liczba wydaje się łatwa do osiągnięcia, a kalendarz będzie się dało ułożyć. W tym roku mamy 23 wyścigi, a sezon rusza w połowie marca i zakończy się w połowie listopada. W przyszłości wystarczy utrzymać taki sam harmonogram i dodać jeszcze dwa wyścigi na przełomie listopada i grudnia.
Jak wysokie są wymagania Liberty Media najlepiej obrazuje przykład Turcji. Tamtejszy tor był awaryjnie w kalendarzu w sezonach 2020 i 2021. Oni chcieli podpisać stały kontrakt na kilka kolejnych sezonów, ale warunki finansowe były zaporowe. Dziennikarz Emre Özpeynirci podał na Twitterze, że władze F1 oczekiwały 40 mln $ rocznej opłaty licencyjnej. Razem z pozostałymi kosztami potrzebowaliby 48 mln $, aby zorganizować wyścig, a takich pieniędzy tor nie ma. Dlatego w tym roku pozostają na rezerwie licząc, że zwolni się miejsce, bo wtedy koszty są znacznie mniejsze. Liberty Media nie może narzekać na brak zainteresowania, więc stawiają zaporowe warunki finansowe. Jeśli ktoś je spełni (przykładem Katar), to do kalendarza trafi mimo, że pod względem promocyjnym całej Formule 1 taki wyścig wiele nie daje. Są także takie zawody, które samo Liberty Media chce (przykładem Miami) i tam warunki finansowe są zupełnie inne, bo F1 liczy na duże zyski marketingowe.
Praktycznie nie ma niepewnych wyścigów w kalendarzu na 2022 rok
W kalendarzu na 2022 roku mamy 23 wyścigi, a zdecydowana większość ich organizatorów ma wieloletnie umowy z Formułą 1. Jedynie kontrakty zawodów o GP Austrii, GP Francji, GP Belgii i GP Meksyku wygasają po sezonie 2022. W przypadku Austrii nowa umowa to formalność. Wyścig jest sukcesem, a Red Bull, który finansuje ten wyścig, pozostał w F1 z dwoma zespołami. GP Meksyku pod względem frekwencji, to jeden z najlepszych wyścigów w sezonie. Zawody są dużym sukcesem, a przy okazji poprzedniej umowy zmieniono sposób finansowania. Na pewno będą negocjacje finansowe, ale nie widać realnego zagrożenia. GP Belgii to historyczny wyścig, a tor Spa-Francorchamps obecnie poddawany jest szerokiej modernizacji, która kosztuje dziesiątki milionów euro. GP Belgii zawsze podpisuje krótkie umowy, zwykle na trzy lata i niemal zawsze negocjacje kolejnej umowy są długie. Mimo sporego skandalu w 2021 roku z wyścigiem, który się praktycznie nie odbył, to nie ma realnego zagrożenia, że te zawody wypadną z kalendarza.
Pozostaje jedynie GP Francji. Zawody na Paul Ricard nie okazały się sukcesem i sporo kosztują lokalne samorządy. Jest tam polityczna wola, aby ten wyścig utrzymać, ale na ten moment Francja wydaje się jedynym realnym kandydatem, aby zrobić miejsce innym wyścigom. Nawet jeśli ich oferta finansowa będzie dobra, to tamtejszy wyścig nie przyciąga tłumów kibiców, ani nie jest popularny. Pozaeuropejskie tory mogą ich przelicytować, albo zagwarantować bardziej spektakularne zawody. Liberty Media o to przecież głównie chodzi.
Dwa tory nie mają jeszcze umów na 2022 rok
Zawody o GP Emilia-Romania i GP USA nie mają podpisanych umów na sezon 2022 i kolejne. Zawarcie nowych kontraktów, to formalność, ale zawsze w takiej sytuacji jest pewna niepewność. Oba te wyścigi są w tegorocznym kalendarzu (ale z gwiazdką), a przygotowania postępują normalnie. GP Emilia-Romania chce podpisać umowę na pięć lat, a według lokalnych mediów jej finalizacja jest spodziewana do połowy lutego. Tor Imola od wielu tygodni chwali się pięcioletnią umową z F1, ale ona nie jest jeszcze podpisana. W przypadku GP USA po rekordzie frekwencji w 2021 roku i wymianie nawierzchni w styczniu 2022 roku nie ma zagrożenia, że ten wyścig wypadnie z F1. Tam trwają negocjacje dotyczące finansów i to wstrzymuje ogłoszenie. Stawiająca na Stany Zjednoczone Liberty Media musi porozumieć się w sprawie nowej umowy. Właściciele toru w Austin o tym wiedzą, więc mogą wywalczyć zniżkę w nowym kontrakcie.
W 2023 roku powrócą dwa wyścigi
Do kalendarza F1 w 2023 roku powrócą zawody o GP Chin i GP Kataru. Organizatorzy obu z nich w ostatnich tygodniach podpisali nowe umowy z Liberty Media. Katar zrezygnował z wyścigu w 2022 roku, bo skupiają się na Mistrzostwach Świata w piłce nożnej. Mają wrócić w 2023 roku i to prawdopodobnie na nowym, ulicznym torze. GP Chin nie odbędzie się w 2022 roku z powodów pandemicznych. Chiny są zamknięte za duże międzynarodowe imprezy sportowe (Zimowe Igrzyska Olimpijskie to wyjątek), więc nie było możliwości, aby zaplanować wyścig w 2022 roku. Oczywiście, jeśli te ograniczenia pozostaną, to F1 w 2023 roku też nie będzie. Na ten moment należy zakładać, że wrócą za rok.
Możliwe kolejne kierunki dla Formuły 1
Bardzo dużo mówi się o GP Las Vegas, dla Liberty Media jest to w tym momencie priorytetowy kierunek. Wiele wskazuje na to, że ten wyścig znajdzie się w kalendarzu F1 najpóźniej w 2024 roku (szczegóły). Biorąc pod uwagę to jak urosła popularność F1 w USA, to Las Vegas wydaje się być pewniakiem. Pozostaje tylko pytanie na kiedy będą gotowi z torem ulicznym? Dlatego bardziej bezpiecznie jest założyć, że Las Vegas pojawi się w F1 w 2024 roku, a nie w 2023 jak sugerują medialne plotki.
Liberty Media dąży także do wyścigu w Afryce. To jedyny zamieszkany kontynent, gdzie nie ma zawodów Formuły 1. Gdyby udało się go tam zorganizować, to cały sport mógłby zyskać dodatkowych kibiców. W temacie Afryki pojawiają się w mediach dwie główne możliwości: uliczny tor w Maroko lub znany obiekt Kyalami w RPA. Druga propozycja jest najpewniejsza, bo tor istnieje i jest świeżo zmodernizowany. Dostosowanie go do F1 byłoby łatwe. Rozmowy w sprawie wyścigu w Afryce odbywały się w 2021 roku kilkakrotnie, na wyścigach F1 pojawiali się przedstawiciele zainteresowanych stron. Tutaj wciąż nie ma żadnych konkretów, ale możemy liczyć, że w kolejnych miesiącach się pojawią.
Nowy format weekendu pomoże zwiększyć kalendarz
Od 2022 roku w Formule 1 zostaną skrócone weekendy wyścigowe z czterech do trzech dni. Pozwoli to wszystkim osobom jeżdżącym na tory skrócić czas poza domem o około 20 dni. Zmiana formatu weekendu nie jest jeszcze formalnie zatwierdzona w regulaminie, ale od 2022 roku wszystkie czynności wykonywane na torach w czwartki (głównie chodzi o aktywności marketingowe, konferencje prasowe i inspekcje samochodów) będą przeniesione na godziny przedpołudniowe w piątki. Dwa piątkowe treningi będą odbywać się po południu. W soboty i niedziele nic się nie zmieni. W ten sposób ludzie zaangażowani w F1 będą mogli przyjeżdżać na tor dzień później. Nie zawsze się to uda, ale w większości przypadków tak powinno być.
Podsumowanie
Kalendarz Formuły 1 jest bardzo długi, a będzie jeszcze dłuższy. Ma to swoje wady i zalety, zdaję sobie sprawę, że coraz więcej kibiców nie będzie w stanie śledzić wszystkich wyścigów. Liberty Media dąży do tego bez zatrzymywania się, a zmiany w formacie weekendu wyścigowego oznaczają, że zniknęła ostatnia przeszkoda. Pozostaje tylko pytanie kiedy kalendarz F1 osiągnie 25 wyścigów i jakie nowe zawody się pojawią?
Znalazłeś/aś błąd, lub literówkę w tym lub w jakimś innym wpisie na blogu? Jeżeli czytasz na komputerze, to zaznacz to słowo lub krótki fragment tekstu, wciśnij klawisze Ctrl + Enter, a następnie kliknij przycisk Send w okienku które się pojawi. Wyślesz tym samym zgłoszenie, a ja poprawię swój błąd.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: