Wszystko wskazuje na to, że Katar jednak dopnie swego i zorganizuje wyścig Formuły 1 – tak wynika z najnowszej wypowiedzi szefa tamtejszego związku sportów motorowych. Przypominam, że od kilku miesięcy pojawiaj się informacje o poważnym zainteresowaniu tego kraju wyścigiem F1. Ale potrzebują wcześniej zgody szefów obecnych już w kalendarzu torów na Bliskim Wschodzie, aby dołączyć do Formuły 1.
Bernie Ecclestone zawarł z księciem Bahrajnu porozumienie w 2004 roku (gdy Bahrajn debiutował w kalendarzu Formuły 1), gwarantując że nie będzie innych wyścigów F1 w Zatoce Perskiej. Nie ma go na piśmie, zostało potwierdzone uściskiem dłoni, co dla Ecclestone’a ma znaczenie nawet większe niż spisane umowy. Później w kalendarzu pojawiło się GP Abu Zabi, na które Bahrajn się zgodził – porozumieli się bezpośrednio z władzami Abu Zabi. A obydwa te wyścigi są rozgrywane w innych częściach sezonu, celując również w innych widzów (Bahrajn w miejscowych, Abu Zabi w turystów z całego świata). Dla Kataru nie ma już miejsca. Ale najnowsza wypowiedź szefa, tamtejszej federacji sugeruje, że udało się porozumieć.
Nasser bin Khalifa Al Attiyah – szef katarskiego związku sportów motorowych powiedział agencji AFP (Źródło):
– Jesteśmy bardzo blisko od podpisania kontraktu na wyścig Formuły 1. Przeszliśmy przez formalności i zostało jeszcze tylko kilka drobiazgów przed podpisaniem umowy – powiedział Nasser bin Khalifa Al Attiyah dla agencji AFP.
Jednocześnie wciąż celują z debiutem GP Kataru na rok 2016 lub 2017. W grę wchodzą dwa miejsca rozgrywania wyścigu: istniejący już tor International Circuit, lub też uliczny wyścig w stolicy kraju Doha. Tor Loasil posiada sztuczne oświetlenie, co jest sporą zaletą. Ale z drugiej strony jego układ nie zapewniłby ciekawego wyścigu Formuły 1. Przypomina trochę tory na Węgrzech i pod Barceloną, czyli jedna długa prosta, oraz dużo zakrętów w pozostałej części toru. Tor uliczny natomiast nie jest jeszcze wyznaczony. Ale można być pewnym, że lokalizacja będzie spektakularna z wieżowcami i Zatoką Perską w pobliżu.
Wcześniej sugerowano, że Katar rozbije bak i zapłaci 78 mln $ rocznej opłaty licencyjnej za wyścig F1 – najwięcej w historii. Ale na Bliskim Wchodzie nie ma miejsca na trzy wyścigi – nie ma tam aż tylu kibiców. Chociaż w 2014 roku oba tamtejsze wyścigi zanotowały największą frekwencję w swojej historii (KLIK) i nie myślą o rezygnacji z Formuły 1. Dodanie trzeciego wyścigu zaburzyło obecny układ. Zdziwię się, jak Bahrajn ugnie się i zgodzi na wyścig w Katarze. Chyba, że dokona się reorganizacja kalendarza i powrócą wyścigi w styczniu. To byłoby wyjście.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: