Sytuacja organizatorów wyścigu Formuły 1 o GP USA dodatkowo skomplikowała decyzja lokalnego samorządu o zmniejszeniu dotacji z pieniędzy publicznych. To nie pierwszy sygnał mówiący o pogorszeniu sytuacji tego wyścigu.
Tegoroczny wyścig o GP USA na torze Circuit of the Americas został storpedowany przez warunki pogodowe – ulewne deszcze. Sprzedano przez to mniej biletów niż zwykle, a wielu kibiców w ogóle nie dotarło na tor. Co może odbić się na ich chęci ponownego zakupu biletów w kolejnych latach. Frekwencja na tym wyścigu spada z roku na rok (szczegóły).
Ulewne deszcze tak naprawdę nawiedziły tor kilka dni po wizycie F1 w tym roku. Wiele części obiektu zostało kompletnie zalanych. Co wygenerowało kolejne straty finansowe. Doszło nawet do sytuacji w której piorun uderzył w jedną z trybun niszcząc kilkanaście krzesełek.
Sytuację pogorszyła decyzja lokalnego samorządu. Stan Teksas zobowiązał się na kwotę 250 mln $, gdy podpisano umowę na organizację wyścigu na 10 lat. Teksas miał przekazywać 25 mln $ subwencji rocznie dla organizatorów, co pokrywałoby koszty opłaty licencyjnej. W zamian odbywałby się wyścig F1, który ściągałby gości, którzy wydaliby w tym czasie pieniądze. A podatki wpływałyby do kasy stanu, co ostatecznie dawałoby zysk. Przez pierwsze trzy lata tak było. ale na początku tego roku zmienił się gubernator stanu (jest z tej samej partii). Dokonano audytu i w inny sposób obliczono wpływ wyścigu F1 na ekonomię regionu. Dlatego w tym roku stan przekazał 19,5 mln $ dotacji (Źródło). Sama opłata licencyjna prawdopodobnie rośnie co roku. Bernie Ecclestone zawsze w umowach zawiera coroczne podnoszenie opłat o kilka procent: pięć do 10%. A to oznacza pogłębienie się strat finansowych.
Międzyczasie wielki sukces odniosło GP Meksyku, czym prawdopodobnie odebrało część kibiców wyścigowi w Austin. Organizatorzy w Meksyku liczą na jeszcze więcej kibiców w 2016 roku, planują postawić nowe trybuny na torze i celują w 360 000 kibiców w trzy dni w 2016 roku. Tavo Hellmund, który stał za organizacją wyścigu w Teksasie, teraz planuje inny wyścig F1 w Kalifornii (szczegóły). To kolejne dwa spore problemy organizatorów GP USA w Austin. Frekwencja za rok mu się poprawić. Jeśli do tego nie dojdzie, to straty finansowe promotora się pogłębią. A długo nie da się utrzymywać deficytu. Obawiam się, że to Grand Prix skończy, jak inne wyścigi w USA, czyli spektakularnym wypadnięciem w kalendarza. Obym się mylił, bo tor jest bardzo dobry.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: