Wygląda na to, że koncept silnika dla Formuły 1 który ma obowiązywać od 2021 roku został już uzgodniony. Pozostało do ustalenia jeszcze kilka kwestii, ale wydaje się, że tym razem decyzja zostanie podjęta szybko i bez większych sporów. Plany wyglądają bardzo dobrze.
Na początku kwietnia 2017 roku odbyło się pierwsze spotkanie na temat przyszłego silnika dla Formuły 1. Moje podsumowanie tamtych ustaleń znajdziecie TUTAJ. Producenci jednostek napędowych mieli następnie przesyłać swoje konkretne propozycje pomysłów i wygląda na to, że ogólny koncept został ustalony. Wydaje mi się (nie mam tutaj pewności), że przy okazji GP Monaco odbyło się jeszcze jedno spotkanie przedstawicieli producentów silników odnośnie nowych jednostek napędowych.
Jak informuje Auto Motor und Sport w 2021 roku nadal będziemy mieć silniki V6 Turbo. Będą to te same silniki spalinowe co obecnie, oczywiście z pewnymi modyfikacjami. To najtańsza opcja, nie ma sensu wprowadzać zupełnie nowego silnika spalinowego, bo obecne jednostki są bardzo rozwinięte. Nowością będą dwie turbosprężarki, a nie jedna jak obecnie. Układ Bi-turbo oznacza więcej mocy z jednostki spalinowej.
Nadal będą to silniki hybrydowe. Pozostanie system MGU-K (dawny KERS odzyskujący energię z hamulców), ale nie będzie już MGU-H (odzysk energii cieplnej). Moc straconą przez rezygnację z MGU-H odzyska się dzięki wprowadzeniu drugiej turbosprężarki. To co jest cały czas dyskutowane, to kwestia systemu MGU-K czy będzie tak jak teraz odzyskiwał moc tylko z tylnej osi, czy zostanie poszerzony także o przednią oś. To teoretycznie odznaczałoby dwukrotne zwiększenie dostępnej energii elektrycznej, ale z drugiej strony to dodatkowa waga. Jednym z celów postawionych przed nowymi jednostkami napędowymi jest zmniejszenie ich masy, aby całe bolidy mogły być dzięki temu lżejsze.
Red Bull cały czas lobbuje aby system hybrydowy, baterie oraz turbosprężarki były standardowe. Tym samym producent silników pracowałby tylko nad jednostką spalinową, co drastycznie obniżyłoby koszty i pozwoliło wejść do F1 nowym producentom silników. Nowi gracze mogliby opracować swoje silniki stosunkowo tanim kosztem (kilkadziesiąt, a nie kilkaset milionów dolarów jak obecnie) i być od razu konkurencyjnym. To także jeden z głównych celów Rossa Brawna. Pojawienie się niezależnego producenta silników, który dysponuje konkurencyjnym produktem przełamałoby dominację dużych koncernów motoryzacyjnych, które w tej chwili mają najwięcej do powiedzenia w F1.
Jeżeli to wszystko się potwierdzi, to w Formule 1 będziemy mieć od 2021 roku jednostki napędowe o mocy przekraczającej 1000 KM, które będą głośniejsze niż obecnie (likwidacja MGU-H w tym pomoże), jednak dźwięk dalej będzie wyraźnie inny niż w czasach silników V8. Silnik turbo nigdy nie będzie wydawał takich odgłosów, jak zwykły silnik V8. Nowe reguły powinny także „odchudzić” samochody, co będzie zgodne z oczekiwaniami praktycznie wszystkich w F1. Wejście nowych producentów silników jest bardzo ważne dla całego sportu i również powinno udać się osiągnąć ten cel. Jedyne zagrożenie jakie widzę obecnie w tych ustaleniach to fakt jak bardzo zaawansowane są obecne spalinowe silniki Mercedesa czy Ferrari. Oni powinni na tym polu jeszcze się poprawić, co da im przewagę nad ewentualnymi nowymi producentami silników. Oczywiście nie będzie to taka przewaga jak teraz nad Renault czy Hondą, ale te kilka, lub kilkanaście koni mechanicznych więcej mogą mieć.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: