Wyścigi Formuły 1 pozostaną w Brazylii co najmniej do końca 2025 roku – tak wynika z podpisanej w ubiegłym miesiącu umowy. Droga do tej umowy pociągnęła za sobą wiele kontrowersji politycznych, finansowych i prawnych, które wcale się nie skończyły.
Kontrowersje związane z GP Brazylii w poprzednich latach
Z wyścigami F1 w Brazylii od wielu lat są związane różnego typu kontrowersje, taka już specyfika tych zawodów. W ostatnich latach tor Interlagos nie płacił w ogóle opłaty licencyjnej, bo Bernie Ecclestone tuż przed odejściem ze swojego stanowiska podpisał z promotorem zmodyfikowaną umowę (inna wersja mówi o tym, że trzeba było przedłużyć aneks i tego celowo nie zrobił). Wieloletnim promotorem GP Brazylii na torze Interlagos w Sao Paulo był Tamas Rohonyi – bliski przyjaciel Ecclestone’a. Dla Formuły 1 nowy kontrakt był bardzo niekorzystny, bo nie tylko wyścig nie przynosił zysku, a dodatkowo musieli do niego dokładać z powodu dalekiej podróży.
We wcześniejszych latach tor Interlagos był w kiepskim stanie pod względem zaplecza, więc Ecclestone regularnie groził, że nie przedłuży umowy i prowadził różnego typu negocjacje z alternatywnymi miejscami. To doprowadziło do tego, że władze miasto Sao Paulo sfinansowały szeroką modernizację toru, która niedawno się zakończyła. Cały projekt był warty kilkadziesiąt milionów dolarów. Miasto nie chciało dokładać już do organizacji wyścigu i planowało sprzedaż toru. Był on wystawiony na sprzedaż, ale nie znalazł się żaden konkretny kupiec.
W ostatnich dwóch latach wyglądało na to, że F1 zniknie z toru Interlagos w Sao Paulo. Umowa obowiązywała do 2020 roku, a miasto nie było zainteresowane ponownym płaceniem opłaty licencyjnej. Pojawiła się ciekawa alternatywa w Rio de Janeiro, gdzie planowano budowę nowego toru Rio MotorPark. Liberty Media prowadziło zaawansowane negocjacje, a cały projekt miał poparcie prezydenta Brazylii. Obecnie wszystko wskazuje na to, że tamten projekt jest martwy, bo nie udało się uzyskać zgody na budowę toru na terenie ostatniego fragmentu lasu tropikalnego, co pociągnęłoby za sobą wycinkę 200 000 drzew. Tamten projekt od początku był bardzo podejrzany, bo obiecywano Formule 1 i MotoGP nowoczesny tor i bardzo duże pieniądze, a wiarygodność inwestora była bardzo wątpliwa.
Formuła 1 była także elementem wewnętrznej walki politycznej. Prezydent Brazylii Jair Bolsonaro mocno wspierał projekt wyścigu w Rio de Janeiro wychwalając go w mediach i zapewniając, że szybko dojdzie do skutku. Bolsonaro wywodzi się z tego miasta i zależało mu na tym, aby tam przeniosła się F1. Dodatkowo władze Sao Paulo były z przeciwnej mu partii, więc temat F1 stał się polem do rywalizacji między nimi.
Grand Prix Sao Paulo w latach 2021 – 2025
W grudniu 2020 doszło do szczęśliwego finału długich negocjacji. Liberty Media poinformowało o podpisaniu pięcioletniej umowy obejmującej sezony 2021 – 2025 (szczegóły). Miasto Sao Paulo sfinansuje opłatę licencyjną i w zamian zmieni się oficjalna nazwa wyścigu z Grand Prix Brazylii na Grand Prix Sao Paulo. Wyścig zyskał także nowego promotora. Całą organizacją będzie zajmować się firma Brasil Motorsport, której właścicielem jest fundusz inwestycyjny Mubadala z Abu Zabi.
Podpisanie tej umowy zabezpieczyło przyszłość wyścigów Formuły 1 w Brazylii. Jednocześnie praktycznie przekreśliło szanse na to, że projekt Rio MotorPark w Rio de Janeiro będzie kontynuowany. Informacje ujawnione w ostatnich dniach przez brazylijskie media przynoszą nowe informacje o tym kontrakcie, które są dość kontrowersyjne.
Świeże kontrowersje oraz sprawy finansowe dotyczące GP Sao Paulo
Firma Brasil Motorsport będzie promotorem wyścigu o GP Sao Paulo i zajmie się całą organizacją. Miasto zapłaci jej za tę usługę ponad 3 mln $. W poprzednich latach Tamas Rohonyi za taką samą usługę pobierał 6 mln $. Dla miasta jest to w teorii spora oszczędność. Do konkretnych szczegółów dotarł brazylijski portal UOL (Źródło), którego informacje sprawiają, że dla miasta nowa umowa wcale nie będzie korzystna.
Miasto Sao Paulo podpisało umowę z Liberty Media na wyścig w Brazylii na pięć lat. W zamian za to będą płacić opłatę licencyjną, której wysokość nie została ujawniona. Na pewno będzie to mniej niż proponował projekt w Rio de Janeiro (35 – 40 mln $ rocznie). Moim zdaniem będzie to około 25 mln $, czyli stawka nieco wyższa niż płacą europejskie tory. Dodatkowo zapłacą wspomniane ponad 3 mln $ firmie Brasil Motorsport, która zajmie się całą organizacją wyścigu. Miasto odpowiada także za przygotowanie i utrzymanie toru. Miasto musi więc w większości finansować organizację wyścigu i jednocześnie nie otrzyma z tego tytułu żadnych korzyści. Może liczyć jedynie na dodatkowe wpływy z podatków, które wygenerują te zawody. Nowy promotor zatrzyma dla siebie wszystkie zyski z biletów oraz od sponsorów. Dla Sao Paulo to zdecydowanie gorsze warunki niż w poprzednich latach.
Na początku stycznia sąd w Sao Paulo wstrzymał wykonanie umowy między miastem, a nowym promotorem, bo procedura przetargowa była jego zdaniem niewystarczająca. Miasto miało przedstawić nowe dokumenty, a sprawa będzie jeszcze trwała. Z tego powodu dziennikarze zajęli się tematem i dotarli do powyższych szczegółów. Możemy spodziewać się, że ten temat w kolejnych miesiącach i latach będzie podnoszony w Brazylii, bo kontrakt dla miasta nie jest korzystny. Prawdopodobnie musieli się zgodzić na takie warunki, bo rywalizowali z Rio de Janeiro, które podbiło stawkę.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: