Najlepszy samochód od lat, silnik prawdopodobnie najmocniejszy w stawce, ogromny budżet a Ferrari zamiast jechać prostą drogą po oba tytuły mistrzowskie F1 momentami wygląda jakby tych tytułów nie chciało. Dodatkowo dochodzi duże zamieszanie z wyborem drugiego kierowcy na 2019 rok oraz nieoczekiwana zmiana prezesa.
Od dużej zmiany reguł technicznych w 2009 roku Ferrari zawsze było krok za rywalami. To inne zespoły wprowadzały innowacje, które Ferrari potem musiało kopiować. To inne zespoły wykorzystywały zmiany przepisów, a Ferrari mimo nastawiania się na powrót do mistrzowskiej formy kończyło zwykle jako druga lub trzecia siła w stawce. Kolejne techniczne niepowodzenia skutkowały w Ferrari zwolnieniami ważnych pracowników. Ci inżynierowie szybko odnajdywali się w innych zespołach, gdzie ich projekty odnosiły mniejsze lub większe sukcesy. Sytuacja całkowicie zmieniła się w 2017 roku. Zeszłoroczny bolid Ferrari był bardzo mocny i innowacyjny, przez co rywale zaczęli kopiować rozwiązania Ferrari. W 2018 roku jest jeszcze lepiej, bo teraz to Ferrari nadaje ton rywalizacji. Dodatkowo udało się im dokonać niemożliwego, czyli przygotować mocniejszą jednostkę napędową niż Mercedes. Mianowanie Mattia Binotto dyrektorem technicznym okazało się strzałem w dziesiątkę. Tegoroczny samochód jest bardzo mocny w każdych warunkach, a Ferrari jednak zamiast wykorzystać dostępny sprzęt do zdobycia obu tytułów mistrzowskich samo stawia się w trudniejszej sytuacji.
Zawodzi Sebastian Vettel
Sebastian Vettel jest od 2015 roku liderem Ferrari, a jego umowa został przedłużona rok temu na kolejne trzy lata. Otrzymuje w tym zespole ogromną pensję przewyższającą 40 mln $ rocznie (szczegóły). Ferrari na niego postawiło, Niemiec może liczyć na specjalne traktowanie i brak wewnętrznej konkurencji. Ferrari stawia na sprawdzoną parę kierowców w której nie ma konfliktów, a w której to Vettel jest liderem. Dlatego nie zdecydowali się zatrudnić dostępnego Daniela Ricciardo.
Problem jest taki, że Vettel w kluczowych momentach zawodzi. Przytrafiają mu się drobne błędy w walce jeden na jednego, które skutkują dużymi stratami punktowymi. Są to zwykle bardzo drobne błędy w sytuacjach do których Vettel sam doprowadza, a które potem kończą się fatalnie. W 2017 roku nie było to decydujące, bo Mercedes miał niewielką przewagę nad Ferrari, więc oba tytuły zostałyby przez nich w czystej rywalizacji zdobyte. Jednak sytuacja szczególnie ze startu do GP Singapuru 2017 spowodowała, że Mercedes oraz Hamilton zapewnili sobie oba tytuły przed końcem sezonu.
W 2018 roku Ferrari ma przewagę nad Mercedesem po stronie samochodu. Pokazali to na kilku torach, gdzie przez lata dominował Mercedes, a w tym sezonie to Ferrari było lepsze. Oczywiście ta przewaga nie występuje na wszystkich torach, bo w kilku przypadkach to Mercedes był najlepszy. Tak powinno być do końca końca sezonu. Jednak wydaje się, że gdy będziemy podsumowywać ten rok, to okaże się że Ferrari będzie miało lepszy samochód na większej liczbie obiektów. W klasyfikacji generalnej Vettel traci jednak aż 30 punktów do Hamiltona, gdy rok temu na tym samym etapie rywalizacji były to tylko trzy punkty. Gdyby nie błędy Vettela popełnione w tym sezonie, to on byłby na prowadzeniu i to znacznym: błąd w końcówce GP Azerbejdżanu, uderzenie w Bottasa na starcie we Francji, kraksa podczas prowadzenia w GP Niemiec, słabe kwalifikacje na mokrym torze na Węgrzech oraz sytuacja na pierwszym okrążeniu we Włoszech. Najgorsze dla Vettela jest to, że gdy on popełnia błędy, to korzysta na nich bezpośrednio Hamilton. Brytyjczyk wygrał w tym roku sześć razy, w tym w każdym z wymienionych przeze mnie przypadków. Vettel po prostu ułatwia życie swojemu największemu przeciwnikowi. Niektórzy mówią, że to szczęście Hamiltona, moim zdaniem on potrafi w 100% wykorzystywać pojawiające się okazje.
Kierowca mający na koncie cztery tytuły mistrzowskie i ponad 200 wyścigów na koncie nie powinien tak często popełniać błędów. Nikt nie jest robotem i Hamiltonowi też od czasu do czasu przytrafiają się wpadki. Jest ich jednak o wiele mniej i nie są tak kosztowne. Vettel popełnia je w tym roku zbyt często, aby móc walczyć o tytuł.
Jeżeli Vettel nie zdobędzie w tym roku mistrzostwa, a sezon do końca będzie się układał się podobnie jak do tej pory, to czeka go bardzo duża fala krytyki we Włoszech. W tym roku natrafiłem już wiele razy na bardzo krytyczne opinie o jego jeździe. W ostatnich dniach Mauro Forghieri (były dyrektor techniczny Ferrari, jeden z najważniejszych inzynierów w historii F1) powiedział, że Ferrari powinno mieć w przyszłym roku skład Raikkonen – Leclerc. Na Vettelu już ciąży bardzo duża presja, a teraz dodatkowo swoje zaczną robić media. Oczywiście, jak wygra kolejne wyścigi, to chorągiewka się odwróci i zacznie być chwalony. Każda kolejna wpadka będzie jednak coraz bardziej roztrząsana. W takiej sytuacji w swojej karierze chyba jeszcze nie był.
Raikkonen czy Leclerc
Zamieszanie z wyborem drugiego kierowcy zespołu na kolejny sezon jest bardzo dziwne i może wpłynąć na tegoroczną rywalizację. Nie będę się tutaj rozwodził nad pojawiającymi się plotkami i tym jak zmienia się sytuacja. Na obecną chwilę wygląda na to, że to Charles Leclerc będzie kierowcą Ferrari w 2019 roku. Kimi Raikkonen będzie musiał zrobić mu miejsce co prawdopodobnie skończy się dla Fina pożegnaniem z F1 lub jakąś skomplikowana umową z Sauberem lub Haasem, na co szanse są mniejsze. Kimi Raikkonen regularnie co roku jest zwalniany, na co były mniejsze lub większe przesłanki przez jego wahającą się formę. Jednak w 2018 roku Fin jedzie swój najlepszy sezon od momentu powrotu do Ferrari w 2014 roku, więc jego zwolnienie zostanie źle odebrane (jego kibice już się mobilizują w Internecie). Charles Leclerc to wielki talent, ale jak uczą nas ostatnie lata w F1, to tacy kierowcy nie zawsze sprawdzają się w młodym wieku w dużych zespołach. Jeżeli faktycznie dojdzie do tej zmiany, to Kimi Raikkonen nie będzie już skłonny pełnić roli kierowcy numer dwa. Nie wiemy co Fin ma zapisane w umowie z zespołem, ale jego zachowanie podczas GP Włoch dawało oznaki tego, że jedzie już na własny rachunek. Raikkonen od lat regularnie staje na podium, ale brakuje mu zwycięstwa. Na pewno chciałby je odnieść przed zakończeniem kariery.
Zatrudnienie Leclerca dla Ferrari to duże ryzyko, ale ono może się opłacić. Jeśli będzie on w stanie dorównywać lub pokonywać Vettela w 2019 roku, to dynamika w zespole może się zmienić. Jeżeli zostanie przez Vettela wyraźnie pokonany, to cały nadmuchany balon z hukiem pęknie. Stoffel Vandoorne miał lepsze wyniki niż Leclerc w niższych seriach, a w F1 zdominował go Alonso.
Nowy szef Ferrari
Śmierć Sergio Marchionne wszystkich zaskoczyła, a w jej wyniku w zespole doszło do zmian (szczegóły) i Louis Carey Camilleri został nowym dyrektorem generalnym. Marchionne podejmował wszystkie kluczowe decyzje, a Maurizio Arrivabene był tylko jego pracownikiem. To Marchionne dokonał zmian w pionie technicznym, które były sukcesem i to on był zwolennikiem zatrudnienia Leclerca od 2019 roku. Camilleri nie ma doświadczenia i obycia w F1, więc on oddaje część władzy. Podczas GP Włoch powiedział, że to Arrivabene podejmie decyzję w sprawie kierowców. To bardzo duża zmiana w zespole, gdzie do tej pory każdy wiedział kto rządzi i podejmuje decyzje.
Przyszłość Ferrari
Jeżeli Ferrari przegra oba tegoroczne tytuły mistrzowskie to możemy spodziewać się zmian i dużej fali krytyki. Pozycja Maurizio Arrivabene od dłuższego czasu jest niepewna. Sergio Marchionne planował w jego miejsce mianować Mattię Binotto. Jeśli nowe władze Ferrari będą kontynuować plany poprzedniego prezesa (a tak zapewniają), to do tej zmiany może dojść po sezonie. Osłabi się również pozycja Sebastiana Vettela szczególnie jeśli Leclerc będzie w stanie mu dorównywać na torze. Nie ma dostępnych gwiazd, które mogłyby zastąpić Vettela, bo wszyscy tacy kierowcy mają umowy do 2020 rok, więc Niemiec w zespole na pewno zostanie. Za rok następuje zmiana przepisów aerodynamicznych, więc nie jest powiedziane, że Ferrari będzie wtedy walczyć o tytuły. Muszą do końca tego sezonu inwestować w aktualny bolid, co osłabia ich przygotowania na kolejny rok. W 2018 mają bardzo dużą szansę na zdobycie tytułów, ale do tej pory sami utrudniają sobie do nich drogę.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: