FIA rozpoczęła przetarg na dostawcę opon dla Formuły 1 w latach 2017-2019. Obecna umowa z Pirelli wygasa po sezonie 2016. To właśnie Pirelli wydaje się być głównym faworytem. I trudno mi sobie wyobrazić, że jeśli wystartują w przetargu, to zostanie wybrany ktoś inny. Na wojnę oponiarską też nie mamy co liczyć.
Zainteresowane firmy mogą złożyć do 17 lipca 2015 roku swoje oferty. Te z nich, które spełnią wszystkie wymagania zostaną poddane ocenie. Regulamin techniczny wciąż mówi o 13 calowych felgach, ale FIA nie wyklucza zmiany tej reguły w razie zainteresowania przez nowego dostawcę opon. Według zakulisowych informacji rozważana jest zmiana liczby mieszanek z czterech do sześciu.
Grupa strategiczna F1 na ostatnim spotkaniu uzgodniła przejście na szersze opony do 2017 roku: 420 mm w porównaniu do 375 mm obecnie. Chodzi o opony na tylnej osi.
Francuski Michelin niedawno wyraził chęć powrotu do F1, ale stawiając przy tym twarde warunki. Chcą większe, bo 18 calowe felgi i wytrzymałe mieszanki. Michelin wcześniej kategorycznie twierdził, że nie interesuje go rola wyłącznego dostawcy ogumienia. Ale jakiś czas temu zmienił zdanie. Ale stawianie warunków jeszcze przed złożeniem oferty mocno osłabia ich pozycję. Berniemu Ecclestone nie podobają się ich propozycje.
Faworytem i to zdecydowanym jest Pirelli. Firma z Mediolanu nie stawia warunków, robi takie opony jakich wymaga od nich promotor. Przyjęli na siebie wielką krytykę za przygotowywanie zbyt mało wytrzymałych opon. I co najważniejsze przy okazji słono płacą: 40 mln $ za reklamy na torach na konto FOM, tytularny sponsoring dwóch wyścigów oraz reklamy na kocach grzewczych. Zespoły i tak muszą płacić 1,8 mln $ rocznie za opony. Bernie będzie chciał zostać przy Pirelli, ale nie byłby sobą gdyby przy okazji nie wyciągnął od nich dodatkowych pieniędzy. Dlatego jakiś rywal jest potrzebny.
Szanse na zmianę dostawcy opon są dwie: Pirelli nie wystartuje w przetargu, lub pojawi się inna firma która zaproponuje lepsze warunki finansowe.
Wojna oponiarska? To zły pomysł
Niektóre osoby chciałyby powrotu do wojny oponiarskich w F1, np. Fernando Alonso. Oznacza to dwie lub więcej firm dostarczających swoje ogumienie wybranych zespołom. W takiej sytuacji nakłady na rozwój opon są dużo większe, producenci rywalizują ze sobą przygotowując coraz to lepsze opony. Co przekłada się na lepsze czasy okrążeń osiąganych przez kierowców. Zespoły i zawodnicy dostają wtedy lepsze wsparcie i nie trzeba w takim stopniu, jak obecnie oszczędzać opon podczas wyścigów.
Ale taka sytuacja ma kilka wad, które przeważają nad zaletami. Po pierwsze zawsze sytuacja będzie nierówna. Jeden z producentów zrobi lepsze ogumienie. Sytuacja może zmieniać się w zależności od toru, jak to bywało podczas rywalizacji firm Michelin i Bridgestone. Po drugie zawsze dojdzie do sytuacji, że dany producent najściślej będzie współpracował z jednym z zespołów, robiąc ogumienie pod specyfikę ich bolidu. A pozostali klienci nie otrzymają tak dużego wsparcia. Co przypomina trochę sytuację z silnikami: zespół fabryczny i kliencki. Wojna oponiarska to również nakręcająca się spirala kosztów. Przy jednym dostawcy wszystkie zespoły są taktowane równo i sprawiedliwie.
Czy zmieni się wytrzymałość opon?
To pozostaje obecnie niejasne. Celem obecnych mało-wytrzymałych opon Pirelli było zwiększenie liczby pit-stopów, a tym samym emocji na torze – pojawiły się zróżnicowane strategie. Pirelli czasami przesadzało w stronę zbyt mało wytrzymałych opon, czasami zespoły kombinując z oponami, same powodowały ich szybsze zużycie. Obecnie podejście Pirelli jest bardziej konserwatywne, przeważają strategie na dwie zmiany opon. F1 planuje powrót do tankowania od 2017 roku. Jeśli tak się stanie, to utrzymywanie obecnego poziomu wytrzymałości opon będzie zbędne. Bo pit-stopy pojawią się przez konieczność tankowania. A ten zabieg ma na celu również przyśpieszenie tempa wyścigowego. Jeśli kierowcy wciąż będą musieli jechać zachowawczo, aby dbać o ogumienie, to tempo wyraźnie się nie polepszy, dzięki jeździe lżejszymi bolidami.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: