Czwarty dzień pierwszej tury przedsezonowych testów Formuły 1 na torze pod Barceloną został przeznaczony na sprawdzenie opon deszczowych. To wielka porażka, bo chętnych do testów brakuje.
Odkąd Pirelli weszło do Formuły 1 w 2011 roku pojawiały się mniejsze lub większe narzekania na ich opony przeznaczone na mokrą nawierzchnię. Szczególnie dotyczy pełnych deszczówek, bo opony przejściowe sprawowały się jeszcze nieźle. To m.in. dlatego tak mało jazd na mokrym torze było podczas sesji treningowych, a wyścigi i kwalifikacje były przerywane. Winą obarczane było Pirelli, co jest zrozumiałe, bo to ta firma dostarczała takie ogumienie. Jednak brak testów oraz niechęć zespołów do jazdy na mokrym torze powodowało, że Pirelli miało ograniczone możliwości poprawy swojego produktu.
Przed sezonem 2017 Pirelli poświęciło kilka dni swoich testów na sprawdzenie opon na mokry tor. Podczas czwartego dnia pierwszej tury przedsezonowych testów na torze Barcelona-Katalonia zaplanowano sztuczne nawadnianie toru, aby wszystkie zespoły mogły sprawdzić te nowe gumy, ale ten test okazał się klapą. Tak dużej ilości testów opon na mokrym torze Pirelli nie miało dotąd do dyspozycji.
Who will Win? @Circuitcat_eng #F1 #F1Testing pic.twitter.com/swXrOtZTcQ
— Saetta McQueen ⚡️ (@Saetta_McQueen) March 2, 2017
Tor Barcelona-Katalonia nie ma systemu sztucznego nawadniania, do tego panuje ciepła i słoneczna pogoda, co w sporym stopniu utrudniało przeprowadzenie tego testu. Osiem dużych beczkowozów przez kilkadziesiąt minut zraszało tor przed sesja poranną, oraz ponownie w czasie godzinnej przerwy na obiad. Mimo problemów udało się pokryć tor odpowiednią ilością wody zarówno rano, jak i po południu. Jednak zespoły, ani kierowcy nie garnęli się do jazdy po torze. Pirelli zaleciło wyjazdy na pięć mierzonych kółek, aby sprawdzać zużycie opon oraz aquaplaning, a także szybką zmianę na ogumienie przejściowe, aby je również sprawdzić w takich warunkach. Jednak kierowcy w zdecydowanej większości wyjeżdżali tylko na pojedyncze okrążenia lub wcale. Ruch na torze ożywił się, gdy pojawiła się sucha linia wyścigowa i można było wyjechać na slicki. Tym samym zmarnowano wiele czasu na zwykłe testy nowych bolidów.
Zespoły oraz kierowcy mieli szansę testować opony przeznaczone na deszcz, ale maksymalnie ograniczyli swoje wyjazdy na tor. Jeżeli te opony w czasie sezonu nie będą im się podobać, to nie będzie to tylko wina Pirelli. Kierowcy mieli szansę, je sprawdzić i przekazać swoje uwagi dla Pirelli. Taki dzień testowy jest zupełnie zmarnowany, bo ani dobrze nie sprawdzono opon deszczowych, ani nie było okazji na normalne testy.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: