Limit budżetowy na poziomie 200 mln $ może wejść do Formuły 1 w 2015 roku. Taką sumą zdradził Bernie Ecclestone. Według jego słów wszystkie zespoły zgodziły się już na taką kwotę. Natomiast nie zostało jeszcze ustalone, jakie wydatki zostaną z niej wydzielone. Nie wiem jak to ma pomóc mały zespołom, które wydają zdecydowanie mniej – poniżej 150 mln $. Wciąż będą walczyć o przetrwanie. Bernie, jako sposób kontroli budżetów proponuje donosicielstwo…
Obecne budżety
Kilka miesięcy temu zamieściłem wpis z budżetami zespołów w 2012 roku (KLIK). Od tego czasu pojawiło się trochę nowych informacji i nie wszystkie liczby z tego tekstu są zbliżone do prawdziwych. Fakt jest taki, że Red Bull i Ferrari wydają blisko 300 mln $. W okolicach 250 mln $ – McLaren z Mercedesem. Jeszcze Lotus przekracza 200 mln. Reszta zespołów dysponuje dużo mniejszymi pieniędzmi. Bliższymi 100 niż 200 milionów $. 200 mln $ limitu nic nie zmieni w ich funkcjonowaniu.
Red Bull w 2012 roku wydał dokładnie 285,5 mln $. Z czego na badania i rozwój – 123 mln $, a na pensje dla personelu wydano 84,9 mln $. KLIK. Reszta to wydatki na pensje kierowców, marketing i inne sprawy nie związane bezpośrednio z konstruowaniem samochodów.
Wprowadzenie limitu na poziomie 200 mln, sprawi że czołowe zespoły będą przynosić zyski, niektóre dość spore. Dietrich Mateschitz – właściciel Red Bulla – nie będzie już prawie wcale dokładał do zespołu. Cały budżet pokryją wpływy od FOM i sponsorów. Sytuacja mniejszych zespołów się nie zmieni. I tak nie zbliżali się do takich kwot. Dalej będą walczyć o przetrwanie. Być może jeśli najwięksi faktycznie obniżą wydatki, to różnice między zespołami mogą się nieco zmniejszyć. Ale nie liczyłbym na to.
Co nie będzie zaliczać się do limitu?
Prawie na pewno do tych 200 mln $ nie będą zaliczane pensje kierowców. Możliwe, że również honoraria najwyższego kierownictwa. Wcześniej gdy mówiono o limitach budżetowych, wspominano również wydatki na marketing i podróże, jako te które nie powinny być objęte ograniczeniami. Jeżeli to wszystko by przeszło, to Red Bull praktycznie nie będzie musiał obniżać wydatków. W podobnej sytuacji będzie Ferrari. A już na 99,9% reszta zespołów. Wprowadzony zostanie limit, który tak naprawdę nic nie zmieni
Co z silnikami?
Do tych limitów budżetowych na pewno nie będą wliczane wydatki producentów na silniki. Budżet Mercedesa, Ferrari czy Renault na ich działy silnikowe to sumy w okolicach 150-200 mln $ rocznie. Część z tych pieniędzy odzyskują sprzedając silniki swoim klientom. Ale koszty wciąż są duże. Renault nie ma zespołu, więc tu nie będzie problemu (podobnie Honda od 2015 roku). Mercedes ma osobny dział zajmujący się silnikami. Tylko Ferrari wszystko ma „pod jednym dachem”.
Koszt silnika na sezon dla danego zespołu klienckiego to około 20 mln $. Co stanowi 10% planowanego limitu budżetowego. Ale przecież Mercedes, czy Ferrari nie płacą sami sobie tych pieniędzy. A ich klienci już tak. Więc nie wiadomo, jak to będzie uwzględniane. Honda też ma dawać silniki za darmo McLarenowi. Wydatki na silnik są największe i związane bezpośrednio z konstrukcją bolidu, więc muszą być uwzględniane w budżecie. Ciekawe, jak to zostanie rozwiązane. Ale już widać tu spore pole do nadużyć.
Szerokie pole do nadużyć
Limit budżetowy w F1 jest bardzo trudny do wprowadzenia. Problemem jest tu głównie kwestia obliczania wartości różnych części, czy usług. I to, jak duże są czołowe zespoły. Przykładowo McLaren będzie mógł zlecić opracowanie zawieszenia Hondzie. Honda wyda na to powiedzmy 5 mln $. Ale McLaren zapłaci im tylko 1 mln. Jak tu ich ukarać? Honda nie bierze udziału w F1, może sprzedawać swoje produkty za ile chce i do tego nikt nie dowie się co robią i ile to ich kosztuje w fabryce w Japonii. Żeby nie szukać tak daleko, to przecież wiele technologii z F1 jest wykorzystywana w sportowych samochodach. Dział samochodów sportowych Ferrari może opracować coś dla zespołu F1 i dać im to za darmo, albo na papierze sprzedać za kwotę dużo niższą niż kosztowały ich prace projektowe. To jest nie do skontrolowania.
Milion euro za donos
Bernie ma łatwy sposób na kontrolę tych limitów budżetowych. Oczywiście w grę nie wchodzą kontrole finansowe zewnętrznych, niezależnych firm audytorskich. To nie jest styl Berniego. Proponuje on zwykłe donosicielstwo. Bernie zapowiada, że każdy (nie tylko pracownik zespołu), kto doniesie o przekroczeniu wydatków przez dany zespół i ta informacja się potwierdzi, dostanie okrągły milion euro za cynk. A karą dla zespołu będzie odjęcie mu z punktacji trzech najlepszych wyników. Nie dość, że to jest niemoralne, to nigdy w historii taki system się nie sprawdził. Dodatkowo przy dużym przepływie pracowników między zespołami może dojść do serii donosów.
Jest lepszy sposób na obniżenie kosztów
Najlepszym sposobem na obniżenie kosztów byłoby wprowadzanie regulaminu technicznego nie na jeden, a na dwa sezony. I w tym czasie nie mogłoby być zmian w regulaminie. Mały zespół mógłby startować dwa lata tym samym bolidem. Tylko go ulepszając. Nie musząc konstruować nowego podwozia, przechodzić testów zderzeniowych itd. To ogromne oszczędności. Dawniej coroczne zmiany były mniejsze i starty dwa lata tym samym bolidem były możliwe. Bolidów nie da się w nieskończoność rozwijać zawsze pod koniec roku dochodzimy do ściany. Jeśli regulamin byłby szczelny, to duże zespoły mogłyby dalej dużo wydawać, ale ich przewaga nad resztą nie byłaby tak duża. Bo po prostu nie da się ciągle wyraźnie przyśpieszać bolidu.
W tym roku do F1 wchodzą potężne zmiany regulaminowe, które niosą za sobą wzrost kosztów, same silniki będą kosztować dwa razy więcej. A już na 2015 rok planowane są kolejne zmiany, które wymuszą przeprojektowanie bolidów. FIA na pewno wymusi zmianę nosów bolidów, co będzie oznaczać konieczność zmiany całego pakietu aerodynamicznego. I w większości przypadku również monokoku. Ma zwiększyć się też minimalna waga, zakazane zostaną koce grzewcze na opony.
Ze skrajności w skrajność
Max Mosley chciał wprowadzić limit budżetowy na poziomie około 60 mln $ od 2010 roku. Pomysł upadł, bo to zdecydowanie za mała kwota. Teraz znowu planuje się 200 mln $, co wiele w wydatkach zespołów nie zmieni. Poziom 150 mln $ byłby optymalny. Z założeniem corocznego zmniejszania tego limitu. Wtedy to miałoby sens. Limit na poziomie 200 mln $ nie zmieni nic.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: