Wszystko wskazywało na klapę, przypomnę, że na 10 dni dni przed wyścigiem sprzedano zaledwie 20 000 biletów. Na cztery dni przed wyścigiem było to 27 000 biletów. Ale dzisiaj na torze, jak poinformowali organizatorzy było 60 000 osób. Rok temu również bilety sprzedawały się w ostatniej chwili. Nie spodziewałem się, że aż tyle osób będzie w tym roku na torze. Typowałem poniżej 40 000 (KLIK). Widać, że w Indiach ludzie wolę kupować bilety na miejscu, a nie rezerwować przez Internet. Ale to i tak najsłabszy wynik z trzech dotychczasowych edycji tego wyścigu. W 2011 roku było 95 000 kibiców, a w 2012 roku – 65 000. Poza tym w sobotę (o piątku nie wspominając) były pustki na trybunach. Fani kupowali w większości bilety tylko na wyścig. Dodatkowo przez korki wiele osób spóźniło się na start i zajmowali miejsca na trybunach w trakcie wyścigu. Organizatorzy są optymistyczni jeśli chodzi o powrót do F1 w 2015 roku. Ale według mnie są na to małe szanse. Inne obiekty musiałyby wypaść, bo inaczej nie będzie miejsca dla Indii. Ale GP Indii 2013 okazało się całkiem udanym wyścigiem. Tor jest ciekawy, ale niewielkie zainteresowanie i sytuacja ekonomiczna (ciągłe, wysokie straty) wykończają ten projekt.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: