W czwartek odbędzie się spotkanie na szczycie w Malezji. Pierwsze informacje sugerują, że kontrakt na organizację GP Malezji na torze Sepang nie zostanie przedłużony po 2018 roku.
Malezja jest obecna w Formule 1 od 1999 roku, a obecny kontrakt obejmuje lata 2016-2018. Według słów szefa toru Sepang Razlana Razalego umowa na 100% zostanie wypełniona, bo jest kuloodporna. Bernie Ecclestone prawdopodobnie zabezpieczył się sporymi karami umownymi.
W najbliższy czwartek (27 października) ma się odbyć spotkanie przedstawicieli toru, rządu i głównego sponsora w sprawie dalszej przyszłości F1 w tym kraju. Patrząc na wypowiedzi ministra sportu Khaira Jamaluddina na Twitterze to sprawa jest przesądzona – Malezja nie przedłuży umowy.
Malezja ma niską frekwencję (szczegóły), spada oglądalność w telewizji. Nie udaje się przyciągać zagranicznych turystów, bo ci wybierają inne wyścigi w Azji i na Bliskim Wschodzie. Do tego spadające ceny ropy naftowej powodują, że sytuacja finansowa głównego sponsora wyścigu firmy Petronas nie jest rewelacyjna.
Malezja na pewno dalej będzie organizować wyścigi Moto GP. Ten sport jest tam o wiele bardziej popularny, mają swoich zawodników w niższych seriach. Sprzedaż biletów jest zdecydowanie lepsza niż na F1 (bilety na Moto GP są kilkukrotnie tańsze). Minister uważa, że zaoszczędzone na F1 pieniądze mogą zostać wydane na wspieranie karier młodych zawodników, dalsze inwestycje na torze czy więcej dni otwartych na nim. Malezja mogłaby wrócić do kalendarza F1 w przyszłości po kilku latach przerwy.
Co ciekawe są też narzekania na to, że F1 jest nudna bo wygrywa jeden zespół. A przecież wspomniany wcześniej Petronas jest tytularnym sponsorem Mercedesa w F1.
Liberty Media planuje zwiększenie kalendarza F1 nawet do 24, 25 wyścigów w sezonie. Ewentualna rezygnacja Malezji nie robi większej różnicy. W planach są głównie nowe wyścigi w USA, Ameryce łacińskiej, czy Europie.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: