Mattia Binotto odchodzi z Ferrari wraz z końcem 2022 roku. Zespół dopiero na początku 2023 roku ma ogłosić jego następcę. Odejście Binotto pociągnie za sobą większe zmiany w Ferrari. Zobaczymy czy będą pozytywne.
Po kilku tygodniach medialnych plotek oficjalnie ogłoszono, że Mattia Binotto odchodzi z Ferrari, a zarząd przyjął jego rezygnację. W krótkim komunikacie prasowym prezes całego Ferrari Benedetto Vigna dziękuje mu za 28 lat pracy i doprowadzenie zespołu do walki o najwyższe cele w 2022 roku. Sam Binotto mówi, że „z żalem zdecydował się zakończyć współpracę z Ferrari”. Oświadczenie Binotto nie brzmi jak oświadczenie osoby, która z własnej woli postanawia odejść z pracy. Jak wynika z plotek z ostatnich tygodni, a nawet miesięcy, zarząd Ferrari stracił zaufanie do Binotto i szukał jego następcy. Binotto wiedział, że go zwolnią, dlatego zdecydował się sam odejść. W ten sposób zostało to rozegrane w kulturalny, korporacyjny sposób.
Nie jestem zdziwiony takim obrotem spraw, bo pozycja Binotto była zagrożona już na przełomie 2019 i 2020 roku, gdy Ferrari zmarnowało szansę na walkę o mistrzostwo świata, a na koniec zawarli tajną ugodę z FIA. W kolejnych dwóch latach był spadek formy spowodowany gorszym silnikiem. Binotto dostał czas na odbudowę zespołu i faktycznie wrócili do walki o zwycięstwa w 2022 roku, ale z powodu wielu awarii i błędnych decyzji strategicznych wypadli z walki o mistrzostwo. Szef zespołu za to odpowiada, więc zmiana była spodziewana. Poza tym warto dodać, że wyniki Ferrari od 2019 roku, gdy Binotto był szefem, były gorsze niż w poprzednich latach, gdy szefem był Maurizio Arrivabene, który odszedł z powodu niezadowalających wyników.
Osobiście spodziewam się, że będzie więcej zmian w strukturze zespołu w najbliższym czasie. Zrobi to nowy szef, którego ogłoszą w styczniu lub jeszcze wcześniej niektóre osoby same odejdą lub będą zwolnione. Poważnie zagrożone są szczególnie osoby odpowiadające za strategię. Dobrze zarządzane Ferrari, miałoby więcej sukcesów w 2022 roku.
Ferrari szuka nowego szefa zespołu
Jeżeli odejście Binotto nie jest zaskoczeniem, to Ferrari powinno w jego miejsce mieć już nowego szefa, ale tak nie jest. Z komunikatu dowiadujemy się, że dopiero na początku 2023 roku zakończą rozmowy z nowym szefem zespołu. To jest spory problem, bo sugeruje, że preferowani kandydaci odmówili Ferrari. Według włoskich mediów kontaktowali się z Christianem Hornerem z Red Bulla i Andreasem Seidlem z McLarena, ale im odmówili. Niemiecki AMuS sugeruje, że już rok temu Ferrari rozmawiało z Hornerem i Seidlem, a ich odmowy sprawiły, że Binotto został na jeszcze jeden rok. Pada też nazwisko Rossa Brawna, ale on w ostatnich dniach odszedł na emeryturę i nic nie wskazuje na to, że chciałby wracać i to w takiej roli. Fakt, że wciąż nie mają nikogo dogranego nie wróży dobrze na przyszłość.
Faworytem wydaje się Frederic Vasseur z Alfy Romeo, ale on najpierw musi porozumieć się z obecnym zespołem. Vasseur na pewno zdaje sobie sprawę, że gdy Audi przejmie Saubera, to wprowadzą tam własnego szefa, bo zawsze się tak robi. Dlatego Fred może liczyć na jeszcze rok, może maksymalnie dwa pracy w obecnym zespole. Przejście do Ferrari byłoby dla niego dużym awansem, on nie ma powodu aby odmówić. Jeżeli Vasseur zostanie szefem, to możemy oczekiwać, że Charles Leclerc stanie się liderem zespołu. Vasseur powinien jasno postawić na tego kierowcę, którego zna z czasów Alfy Romeo. To zwiększy szansę na indywidualny tytuł mistrzowski i na utrzymanie Leclerca w Ferrari (jego kontrakt wygasa za dwa lata), ale z drugiej strony pogorszy stosunki z Sainzem, co może zrodzić nowe wewnętrzne problemy.
Mattia Binotto powinien trafić do innego zespołu F1
Mattia Binotto pracował w Ferrari przez 28 lat na różnych stanowiskach. Najwięcej lat spędził w dziale silnikowym, gdzie zaczynał od najniższego stanowiska, a w 2013 roku został szefem całego działu. Binotto ma ogromne doświadczenie, a jego całkowite odejście z Ferrari to dla mnie niespodzianka. Spodziewałem się, że dogadają się w taki sposób, aby mógł zostać np. dyrektorem technicznym. Binotto czeka teraz 6 do 12 miesięcy zakazu pracy u konkurencji, a później wiele zespołów będzie chciało go zatrudnić. Moim zdaniem idealnie pasowałby np. jako szef działu silnikowego Red Bulla. Według medialnych plotek w ostatnich dniach kontaktowały się z nim zespoły Alpine i Aston Martin. Jeżeli Binotto miałby być zatrudniony w roli technicznej w innym zespole, to tutaj kandydatem jest Mercedes, który przez ostatnie lata przejął kilku kluczowych pracowników Scuderii (James Allison, Aldo Costa i Lorenzo Sassi). Zwykle było tak, że wraz z nimi przechodziło kilku, kilkunastu innych inżynierów. W przypadku Binotto może być podobnie, więc tym bardziej konkurencyjne zespoły będą zainteresowane.
Podsumowanie
Bezpośredni rywale Ferrari mogą spokojnie siedzieć i obserwować wewnętrzne problemy Scuderii. Dodatkowo jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, będą mogli jeszcze bardziej osłabić Ferrari oferując pracę ich kluczowym pracownikom, bo po odejściu Binotto takie ruchy są możliwe. Przed nowym kierownictwem zostanie na pewno postawione zadanie walki o mistrzowski tytuł w 2023 roku, co będzie bardzo trudne.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: