Max Verstappen wygrał wyścig o GP Malezji 2017. Kierowca Red Bulla wygrał w pełni zasłużenie. Weekend upłynął pod znakiem problemów Ferrari. Kimi Raikkonen w w ogóle nie wystartował w wyścigu, a Vettel po starcie z 20. pola finiszował na czwartym miejscu.
Jeszcze przed wyścigiem pojawiły się problemy z samochodem Kimiego Raikkonena. Fin ostatecznie w ogóle nie wystartował, po problemach technicznych z silnikiem. Możliwe, że winna była turbosprężarka. Jeśli to się potwierdzi, to Raikkonena czeka kara przesunięcia o 10 miejsc na starcie w Japonii, bo wykorzystał już dostępny w sezonie limit tego elementu. To jeszcze tylko moje spekulacje, bo nie wiemy co dokładnie było przyczyną awarii. W Malezji mocno padał deszcz przed wyścigiem, ale podczas startu tor był już tylko lekko wilgotny, co w żaden sposób nie wpłynęło na rywalizację.
INITIAL CLASSIFICATION: @Max33Verstappen wins on his birthday weekend as Hamilton extends championship lead to 34 points #MalaysiaGP 🇲🇾 pic.twitter.com/lm9HQjw6BL
— Formula 1 (@F1) 1 października 2017
Start do wyścigu przebiegł spokojnie w czołówce, ale Lewis Hamilton nie mógł później utrzymać swojej przewagi nad Maxem Verstappenem. Holender szybko zaatakował na kolejnych kółkach i Brytyjczyk nie był w stanie się obronić. Hamilton w ogóle nie podjął próby mocniejszej obrony. Na kolejnych 50. okrążeniach Verstappen jechał niezagrożony na pierwszej pozycji utrzymując przewagę blisko dziesięciu sekund. Mercedes Hamiltona nie był w stanie rywalizować na torze z samochodem Maxa Verstappena. Szczególnie na oponach super-miękkich przewaga była znaczącą. Na drugim stincie na oponach miękkich tempo było bardziej wyrównane, ale wtedy Verstappen nie musiał już narzucać najmocniejszego tempa. Mercedes poprawił samochód po problemach na treningach na sesję kwalifikacyjną, ale w wyścigu było sporo gorzej. Tor Sepang w teorii miał pasować pod tegoroczną maszynę Mercedesa, ale tak się nie stało. Sukces Verstappena jest w pełni zasłużony.
Daniel Ricciardo ukończył wyścig na trzeciej pozycji. Australijczyk stracił jedno miejsce na starcie na rzecz Valtteriego Bottasa. Ricciardo jednak szybko go później wyprzedził i zbliżał się na kolejnych okrążeniach do Hamiltona. Australijczyk stracił kilka sekund przez późniejszy pit-stop i na drugim stincie miał zbyt dużą stratę, aby dogonić Brytyjczyka i powalczyć o drugą pozycję. Ricciardo został zaatakowany przez Sebastiana Vettela na jednym z końcowych okrążeń, ale w bardzo dobrym stylu obronił się i zaliczył kolejne podium w sezonie. Wynik i tempo Ricciardo potwierdzają, że w tym wyścigu lepszym samochodem dysponował Red Bull, a nie Mercedes. Sepang wymaga mocnego silnika, a Mercedes pod tym względem jest lepszy. To pokazuje, że po stronie podwozia Red Bulla wykonał świetną pracę.
Gwiazdą wyścigu poza Verstappenem, był Sebastian Vettel. Kierowca Ferrari po starcie z ostatniego pola systematyczniej odrabiał kolejne pozycje. Jedynym kierowcą, który na dłużej go przyblokował był Fernando Alonso. Vettel zastosował odwrotną strategię, która okazała się w pełni skuteczna. Jego tempo przez cały czas było bardzo dobre, bez względu na to na jakich jechał oponach. Moim zdaniem, gdyby nie problemy w kwalifikacjach, to spokojnie Vettel wygrałby ten wyścig. To samo można powiedzieć o Raikkonenie. Ferrari było w Malezji najlepsze, podobnie jak w Singapurze, co kompletnie nie przełożyło się na punkty zdobyte w tych wyścigach. Vettel był przed swoim pit-stopem jeszcze trochę przyblokowany przez Bottasa, ale po zmianie opon na super-miękkie był zdecydowanie najszybszy na torze. Vettel dogonił Ricciardo, ale Australijczyk umiejętnie pojechał i nie dał się wyprzedzić. Później Vettel stracił trochę dystansu, gdy obaj dublowali wolniejszych kierowców (znowu Alonso się tutaj wmieszał). Vettel nie ponowił ataku na Ricciardo. Wygląda na to, że jego wcześniejsze szaleńcze tempo odbiło się poziomie paliwa w samochodzie, bo samą końcówkę wyścigu całkowicie odpuścił i na mecie stracił 15 sekund do Ricciardo.
Po wyścigu doszło do dziwacznej kraksy Lance’a Strolla i Sebastiana Vettela (nagranie wideo na oficjalnej stronie internetowej F1 – TUTAJ). Obaj nie zwrócili uwagi na to, że jadą blisko siebie i wykonali przeciwne ruchy kierownicą, co skończyło się kraksą. Stroll pojechał dalej, ale bolid Vettela był mocno uszkodzony – połamane tylne zawieszenie. Vettel dojechał do alei serwisowej na samochodzie Pascala Wehrleina. Sędziowie nie przyznali żadnych kar, bo nikt nie był w pełni winny za tę sytuację. Istnieje szansa, że uszkodzeniu mogła ulec skrzynia biegów w bolidzie Vettela. Jeśli to się potwierdzi, to dostanie on karę +5 miejsc na starcie w Japonii. Moim zdaniem uderzenie nie było tak mocne, aby pojawiło się takie uszkodzenie.
Zaktualizowane klasyfikacje generalne kierowców i konstruktorów po wyścigu znajdują się pod tym linkiem. Jedyna zmiana, jaka zaszła to Stoffel Vandoorne, który zyskał kilka pozycji. Wyprzedził m.in. Fernando Alonso.
Valtteri Bottas zupełnie nie miał tempa w ten weekend, co widać też różnicach na mecie. Jechał o wiele wolniej niż Hamilton. Bottas przydał się przez moment Hamiltonowi, gdy przez kilka okrążeń nie dał się wyprzedzić Vettelowi. Bottas w ostatnim czasie odstaje od Hamiltona coraz bardziej i przebieg tego Grand Prix tylko potwierdza, że odgrywa już w tym zespole drugie skrzypce. Mercedes nie musi nawet myśleć o poleceniach zespołowych, bo Bottas sam się postawił w pozycji kierowcy numer dwa przez słabszą formę.
Wszyscy kierowcy od szóstego miejsca w dół zostali zdublowani. Przewaga trzech zespołów jest ogromna nad resztą stawki. Tempo wśród kierowców środka stawki było bardzo wyrównane, więc o pozycjach decydowały szczegóły. Na wyróżnienie zasługuje Stoffel Vandoorne, który zdecydowanie poprawił swoją formę w ostatnim czasie. Belg przejechał bardzo dobry wyścig i zdobył drugi raz z rzędu siódme miejsce. McLaren liczył na więcej, ale Alonso stracił kilka pozycji w czasie pit-stopów i już nie był w stanie awansować na punktowane miejsce. Obaj kierowcy Williamsa bardzo dobrze wystartowali, co dało Strollowi i Massie punkty. Stroll walczył z Massą o pozycję na torze i wyszedł z tej walki zwycięski. Wzorowo jak zwykle zespół Force India z podwójnymi punktami. Sergio Perez był najlepszy z „reszty stawki” i zajął szóste miejsce. Esteban Ocon na starcie przebił koło i musiał szybko zjechać po nowe opony, na których przejechał niemal cały wyścig. Ocon miał jeszcze drobną kolizję z Carlosem Sainzem, przez co wykonał piruet i stracił blisko 20 sekund. Mimo tych przeciwności dojechał na dziesiątej pozycji.
Sześciominutowy sktót wyścigu można zobaczyć na oficjalnym kanale Formuły 1 na YouTube – TUTAJ.
Pożegnanie z torem Sepang było bardzo ciekawe. Formuła 1 może wrócić na ten obiekt w przyszłości. Decyzja o rezygnacji z kontraktu z F1 jest typowo polityczna. To wewnętrzne rozgrywki w tym kraju. Więcej na ten temat w poniedziałek we wpisie na temat frekwencji. Hamilton zyskał kolejne punkty w klasyfikacji w GP Malezji 2017 i ma ich już 34 nad Vettelem. W tej chwili Sebastian Vettel musi regularnie wygrywać i liczyć, że Hamiltonowi gdzieś powinie się noga, aby myśleć o tytule mistrzowskim. Już za tydzień GP Japonii na torze Suzuka. Po układzie sił w Malezji nie możemy być pewni tego kto będzie tam najszybszy. Przewidywania przed Malezją okazały się nietrafione. Za siedem dni okaże się, jak będzie w Japonii.
Aktualizacja: Trzy ciekawostki zebrane po wyścigu. Pierre Gasly przejechał cały wyścig bez możliwości picia napoju. Malezja to najcięższy fizycznie wyścig, więc Gasly spisał się doskonale pod względem przygotowania. Sergio Perez przez cały weekend był mocno przeziębiony i bał się, że nie będzie w stanie przejechać całego wyścigu. Udało mu się to, a po zawodach przyznał, że dla niego było to najcięższe Grand Prix w karierze. Jolyon Palmer zwalił winę na swój piruet na torze na … podmuch wiatru.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: