McLaren pilnie potrzebuje zastrzyku gotówki, bo grozi im niewypłacalność. Chcą wziąć kolejny bardzo duży kredyt, ale dotychczasowi wierzyciele protestują, więc o wszystkim zadecyduje sąd. McLaren nie upadnie, ale może wpaść w spory kryzys.
Zatrzymanie światowej gospodarki spowodowane koronawirusem bardzo mocno uderzyło w McLarena, jako producenta samochodów sportowych. Już w pierwszym kwartale sprzedaż ich samochodów bardzo spadła, a w drugim kwartale może być jeszcze gorzej. Przez kilka tygodni fabryka była zamknięta, a firma wysłała wielu swoich pracowników na przymusowe urlopy. W ostatnich tygodniach podjęto trudną decyzję o zwolnieniu nawet 1200 pracowników, czyli ponad 1/4 całej załogi. Firma wprowadza radykalne działania, aby obniżyć koszty, ale nawet one nie pomogą jeśli do połowy lipca nie otrzymają zastrzyku gotówki. Pisząc zastrzyk mam na myśli kolejny kredyt o wartości przynajmniej 280 mln funtów. McLaren sprzedaje niewiele samochodów, a rachunki trzeba opłacać. W połowie lipca na kontach zabraknie pieniędzy, co potencjalnie spowoduje bardzo duże problemy.
Sytuacja firmy całkowicie zmieniła się w kilka tygodni
Gdy pod koniec kwietnia podsumowywałem wyniki finansowe McLarena za 2019 rok wszystko wyglądało bardzo dobrze (szczegóły). Poprzedni rok był najlepszy dla całej firmy, a wszystkie wskaźniki uległy poprawie. Dodatkowo w pierwszym kwartale tego roku obecni udziałowcy zasili ją kwotą 300 mln funtów, aby firma mogła przetrwać trudne czasy. Wcześniej w latach 2018 – 2019 otrzymali 203,1 mln funtów od Michaela Latifiego, który przejął 10% akcji całej firmy. Na brak gotówki nie powinni więc narzekać.
Dlaczego sytuacja tak pogorszyła się w kilka tygodni? McLaren od lat był firmą, która bardzo dużo inwestowała i dzięki temu szybko się rozwijała. Mieli na przykład bardzo ambitny plan przygotowania kilkunastu nowych modeli samochodów, na co mieli wydać miliard funtów w sześć lat. Nie generowali zysków tylko koszty. To procentowałoby w kolejnych latach, gdy produkcja aut osiągnęłaby docelowy poziom. Kryzys gospodarczy pojawił się w najgorszym dla nich momencie. McLaren nie jest tak silną marką jak Ferrari, które również będzie miało gorszy rok, ale przejdzie przez ten kryzys bez istotnych problemów.
Obecnie właścicielami McLarena są: fundusz inwestycyjny Królestwa Bahrajnu Mumtalakat – 57,7%, TAG Group (Mansour Ojjeh) – 14,7%, Michael Latifi – 10% oraz pomniejsi inwestorzy. Bahrajn regularnie dofinansowywał firmę, w tym na początku tego roku. Teraz tego nie chcą już robić, stąd konieczność kredytu. Nieoficjalne informacje są takie, że jak McLaren będzie przyparty do muru, to Mumtalakat wpłaci tyle pieniędzy ile trzeba. To jest ostateczność, bo oni chcą aby po latach inwestycji firma funkcjonowała bez ich pomocy.
Cała sprawa jest spowodowana problemami działu produkcji samochodów, który obejmuje 84% przychodów całej firmy. Zespół F1 radzi sobie teraz o wiele lepiej po pozyskaniu wielu sponsorów, ale cały czas jest pod kreską. Rezygnacja z niezwykle korzystniej umowy z Hondą jest przy obecnych wynikach sportowych nie do nadrobienia w kwestii finansowej. Natomiast ze strony zespołu F1 nie ma żadnego ryzyka niewypłacalności. Oni sobie poradzą, a od kolejnego roku, gdy wejdą limity budżetowe, to powinni przynosić zyski. Natomiast obecnie zespół Formuły 1 jest częścią całej firmy, więc problemy działu Automotive mogą się również tymczasowo odbić na F1. Czego przykładem jest wstrzymanie budowy nowego tunelu aerodynamicznego oraz symulatora.
McLaren pilnie szuka źródła pieniędzy
McLaren w kwietniu starał się o rządową pożyczkę w wysokości 150 mln funtów, ale jej nie dostali bo nie spełniali warunków. Później planowali wziąć nowy kredyt pod zastaw fabryki i historycznych bolidów, ale poprzedni wierzyciele się nie zgodzili. W ostatnich dniach pojawiła się informacje od Sky News, że wystawiają na sprzedaż pakiet 20-30% akcji w zespole F1. To by oznaczało, że ponownie rozdzielą zespół F1 od głównej firmy. Pieniądze z takiej transakcji poszłoby na ratowanie reszty McLarena.
McLaren do 17 lipca potrzebuje zapewnić sobie pilny dopływ gotówki, aby rozwiązać problemy finansowe. Nowa pożyczka o której mowa ma zapewnić im bezpieczeństwo do końca tego roku. McLaren chce wziąć nową, dużą pożyczkę pod zastaw fabryki i kolekcji historycznych samochodów. Te rzeczy zabezpieczyli w innej pożyczce z 2017 roku i grupa wierzycieli nie chce się zgodzić, aby to samo było zastawione w nowej transakcji. To miałaby być bardzo duża pożyczka, którą spłacą poprzednie i będą mieć pieniądze na kolejne miesiące – 650 mln funtów.
Dotychczasowi wierzyciele się nie zgadzają i McLaren poszedł w tej sprawie do sądu. Udało im się ustalić przyśpieszone przesłuchania i na początku lipca będzie rozstrzygnięcie. Dotychczasowi wierzyciele uważają, że taki ruch podważy bezpieczeństwo ich pieniędzy. Podobno wierzyciele mają proponować inne rozwiązanie. McLaren się na nie nie zgadza, więc o wszystkim zadecyduje sąd. Wartość fabryki i historycznych samochodów jest większa niż pożyczka z 2017 roku, więc teoretycznie powinno im się to udać. Daleko mi jednak do posiadania takiej wiedzy, aby analizować szczegóły tej sytuacji, więc opieram się na tym co przeczytałem w fachowych mediach.
Ratunek ponownie przyjdzie z Bahrajnu?
Sky News dzisiaj donosi, że równolegle do sytuacji w Wielkiej Brytanii, McLaren rozmawia o pożyczce w wysokości 150 mln funtów od National Bank of Bahrain, którego głównym udziałowcem jest Mumtalakat. To jeszcze zwiększyłoby kontrolę Bahrajnu i tego funduszu nad firmą. To jeszcze są wstępne rozmowy, a kwota 150 mln funtów nie zabezpieczy w pełni potrzeb firmy, ale da spokój na kilka miesięcy. To wygląda na dobre wyjście dla Mumtalakatu, który nie chce już z własnych funduszy dokładać do firmy, a z drugiej strony chce utrzymać nad nią kontrolę.
Co jeśli tych pieniędzy nie otrzymają?
Ta sytuacja jest bardzo poważna. Jeśli McLaren nie dostanie pożyczki, a właściciele z Bahrajnu twardo będą stać na stanowisku, że nie dołożą kolejnych milionów, to do firmy może wejść komornik lub zarząd komisaryczny. Firma będzie niewypłacalna, a ich kontrahenci którzy nie dostaną zapłaty będą chcieli te pieniądze odzyskać. Dodatkowo bardzo wyraźnie widać, że obecny kryzys uderzył w nich mocniej niż się spodziewano. Jak sprzedaż samochodów szybko nie ruszy pełną parą (i tak po zwolnieniach pracowników produkcja aut mocno spadnie), to znajdą się w sytuacji bez wyjścia. Branża motoryzacyjna bardzo traci na kryzysie i firm, które wpadną w poważne kłopoty będzie coraz więcej.
Oczywiście McLaren to duża marka i nie zniknie. Gdyby nie udało się pozyskać pieniędzy na rynku i udziałowcy również jej nie dofinansowali, to znajdzie się ktoś kto przejmie firmę, ale wcześniej ona podupadnie i trzeba będzie lat aby wróciła do dawnego poziomu. Aston Martin był niedawno w podobnej sytuacji i uratował go Lawrence Stroll kupując duży pakiet akcji za niewielkie pieniądze, bo wartość AM mocno spadła.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: