Według informacji BBC, McLaren sprawdza możliwość podpisania umowy z Mercedesem na dostawę silników. To potwierdzenie sygnałów, że w zespole narastają wątpliwości w stosunku do Hondy.
Według BBC rozmowy McLarena z Mercedesem były nieformalne. To tylko wybadanie gruntu i sprawdzenie czy istnieje opcja na wypadek zerwania umowy z Hondą. Rozmowy nie zakończyły się żadnymi konkretami, jednak Toto Wolff jest otwarty na taką współpracę. McLaren wcześniej przez niemal 20 lat był związany z Mercedesem, wiec powtórne porozumienie nie powinno byc trudne.
Informacja o rozmowach jest jednak bardzo istotna, bo jest potwierdzeniem plotek, że McLaren traci cierpliwość do Hondy. Ich umowa z Japończykami obowiązuje do 2024 roku, ale muszą być w niej klauzule umożliwiające jej przedwczesne zakończenie. Jeżeli dotyczą one wydajności jednostek napędowych dostarczanych przez Hondę, to możemy śmiało założyć, że będzie je łatwo wprowadzić w życie.
W tej całej sytuacji pojawiają się dwa główne problemy. Pierwszy to fakt, że z klienckim silnikiem nie wygrają tytułu mistrzowskiego, McLaren musi sobie zdawać z tego sprawę. Jednak jak popatrzymy na ich ostatnie wyniki, to kończenie sezonu na miejscu trzecim lub czwartym w klasyfikacji konstruktorów byłoby sporym awansem i poprawą sytuacji sportowej.
Problem drugi to pieniądze. Honda przekazuje darmowe silniki, opłaca połowę pensji kierowców i wpłaca dodatkowe pieniądze do budżetu w ramach sponsoringu. W razie konieczności zakupu silników od Mercedesa czy Renault (to jedyne dwie opcje), finanse McLarena pogorszyłyby się o ponad 100 mln $ rocznie. To więcej niż 1/3 ich rocznego budżetu, który obecnie jest mniejszy niż Ferrari, Red Bulla czy Mercedesa. Nie ma możliwości załatania tej dziury pieniędzmi od dodatkowych sponsorów oraz wpływami od FOM w ramach premii za lepsze pozycje w klasyfikacji generalnej konstruktorów. Nawet gdyby udało się to zrobić, to będą potrzebować kolejnych kilkudziesięciu milionów aby dogonić najbogatsze zespoły. W obecnej sytuacji McLaren po pozyskaniu sponsora tytularnego powinien dysponować budżetem na poziome Red Bulla oraz Mercedesa.
W takiej sytuacji brakujące pieniądze musieliby pokryć z własnej kieszeni udziałowcy zespołu: fundusz inwestycyjny królestwa Bahrajnu oraz Mansour Ojjeh, bo Ron Dennis na pewno tego nie zrobi. Inną opcją będzie sfinansowanie działu F1 z rosnących zysków działu produkującego samochody drogowe. Jednak to jest osobna spółka z innymi udziałowcami, więc trudno będzie o tak duże zobowiązanie.
Jak pisałem poprzednio, Honda ma bardzo duże problemy przed startem tego sezonu (szczegóły). Teraz wydaje się, że McLaren przygotowuje sobie grunt pod ewentualne rozstanie. To jeszcze zwiększy presję na Hondzie, która musi szybko uporać się ze swoimi problemami. Silnik w Australii ma doczekać się poprawek dotyczących niezawodności, a wtedy okaże się, jaka jest jego moc na tle rywali. Jeżeli potwierdzą się plotki o większej stracie niż w sezonie 2016, to McLaren zacznie konkretne rozmowy z Mercedesem. Dostawcy silnika powinni być potwierdzeni w maju, więc zostały na to tylko dwa miesiące. Taka decyzja nie przyjdzie łatwo i będzie za sobą nieść duże konsekwencje.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: