McLaren słabo rozpoczął sezon 2023, co niestety nie było zaskoczeniem. Zespół zamiast gonić liderów, to tracą do nich coraz więcej. Czy jest szansa na odwrócenie negatywnego trendu? Pod względem wizerunku i pozyskiwania sponsorów są liderem F1, ale sportowo odstają.
Podsumujmy w skrócie sytuację sportową McLarena w ostatnich latach. Współpraca z Hondą była nieudana, obwiniali japońskiego producenta o wszystkie swoje problemy. Zerwali kontrakt, zapłacili spore odszkodowanie, ale z silnikami Renault wielkiej poprawy nie było – okazało się, że przygotowywane przez nich samochody również nie były najlepsze. Później związali z Mercedesem, dokonywali zmian w pionie technicznym i było widać pozytywne efekty. W latach 2017 – 2021 co sezon zdobywali więcej punktów. Pięli się w górę również w klasyfikacji konstruktów zajmując trzecie miejsce w 2020 roku. W 2021 roku spadli na czwartą pozycję, ale to wciąż był udany sezon, bo udało się po wielu latach przerwy wygrać wyścig. Ogółem było widać pozytywny trend wzrostowy. Zespół szykował się na zmianę przepisów w 2022 roku, to miała być okazja, aby wrócić do ścisłej czołówki. Zderzyli się ze ścianą, bo ten plan im się zupełnie nie udał. Mieli spore problemy na początku minionego roku, potem mocno modyfikowali bolid w trakcie sezonu, ale ostatecznie spadli na piąte miejsce w klasyfikacji konstruktorów, wyprzedzeni przez Alpine. To prawda, że gdyby w miejscu Daniela Ricciardo był skuteczniejszy kierowca, to mogli wygrać z Alpine, ale to by nic nie zmieniło. McLaren miał znacznie większą stratę do trzech czołowych stajni niż w 2021 roku. Nie wykorzystali wprowadzenia zupełnie nowych regulacji i nie dogonili rywali.
Nieudany początek sezon 2023
McLaren to jedyny zespół, który w tym roku w trakcie prezentacji bolidu otwarcie mówił o tym, że to nie jest dobry samochód i nie są z niego zadowoleni. Szykują od dawna znaczne poprawki na GP Azerbejdżanu pod koniec kwietnia i to ma być dla nich prawdziwy początek sezonu. Później okazało się, że ta sytuacja to wynik zatwierdzonych w drugiej połowie 2022 roku zmian technicznych dotyczących podłogi, które bardzo uderzyły w projekt McLarena. Koncepcja samochodu, jaką wtedy mieli, okazała się na to wrażliwa. Musieli zmienić projekt, ale było zbyt późno, aby przygotować odświeżony samochód na start sezonu. Dlatego MCL60 na początku sezonu, to jest ta pierwsza wersja, która miała być słaba i to się w Bahrajnie potwierdziło. McLaren w GP Bahrajnu był zespołem środka stawki, bez szans na walkę z czołówką. Dodatkowo pojawiły się problemy techniczne, które uniemożliwiły walkę o cokolwiek. W dwóch kolejnych wyścigach powinno być trochę lepiej, ale wciąż celem maksimum są pojedyncze punkty.
Zespół bardzo liczy na szykowane poprawki, ale na przełomie kwietnia i maja wszyscy będą mieć spore pakiety ulepszeń. Dodatkowo wprowadzenie dużych zmian do samochodu zwykle wymaga dwóch, trzech weekendów aby wyciągnąć z nich 100%. Cztery zespoły bardzo mocno rozpoczęły sezon 2023 i dla McLarena na ten moment dogonienie ich jednym pakietem poprawek wydaje się zbyt optymistycznym założeniem. To oznaczałoby dłuższą walkę o piątą pozycję z Alpine. To dla McLarena byłaby dalsza sportowa degradacja. Alpine na starcie sezonu jest mocniejsze i także planuje zmiany, a rok temu pokazali, że w trakcie sezonu bardzo dobrze się rozwijają. Dlatego nawet piąte miejsce dla McLarena nie jest gwarantowane.
Nowy tunel aerodynamiczny ma być receptą na problemy
W czerwcu po wielu opóźnieniach ma być już w pełni gotowy nowy tunel aerodynamiczny zbudowany obok fabryki zespołu w Woking. McLaren od wielu lat korzysta z tunelu aerodynamicznego Toyoty w Niemczech, co rodzi wiele kłopotów. Pracownicy muszą tam jeździć, wysyłanie i testowanie części trwa dłużej, wynajmowanie tunelu jest bardzo kosztowne, a tamten obiekt nie jest najwyższej klasy. McLaren ma swój własny tunel aerodynamiczny w fabryce (chłodzi go woda z jeziora), ale od kilku lat z niego nie korzystają na potrzeby zespołu F1, bo nie zapewniał dobrych danych. Stąd budowa drugiego tunelu aerodynamicznego w Woking, która z powodu problemów finansowych mocno się przeciągnęła.
McLaren początkowo będzie równolegle pracował w dwóch tunelach, aby odpowiednio skalibrować własny. Każdy zespół F1 może korzystać tylko z jednego tunelu aerodynamicznego, ale regulacje FIA zezwalają na takie działania przy zmianie narzędzi. Jeżeli wszystko pójdzie z planem, to część prac projektowych bolidu na 2024 rok będzie wykonanych w nowym tunelu. Dopiero bolid na 2025 rok będzie w pełni wykonany w nowym sprzęcie. Zespół ma mieć także nowy symulator i instaluje nowe maszyny. Od pewnego czasu Zak Brown zapowiada, że od 2025 roku skończą się wymówki, bo będą mieć zaplecze na najwyższym poziomie, jak najlepsze zespoły.
Zainteresowani tematyką tunelu aerodynamicznych w F1 powinni kliknąć w ten link, gdzie rok temu szeroko opisałem to zagadnienie.
McLaren potrzebuje wzmocnień personalnych
Z McLarena w ostatnich miesiącach / latach miało odejść wielu pracowników. Mowa tu o osobach z różnych szczebli. Bardzo poważnym ostrzeżeniem była decyzja Andreasa Seidla, który sam wybrał przejście do Saubera / Audi niż szefowanie McLarena. W tym samym czasie bezpośrednia konkurencja McLarena, a więc Aston Martin i Alpine ściągała ludzi z innych zespołów. Kilka dni temu przeczytałem brutalny komentarz, który można streścić tak „co z tego, że McLaren będzie mieć narzędzia najwyższej jakości, jak nie będą mieć ludzi, którzy skutecznie z nich skorzystają”. Dlatego ostatnie informacje, że David Sanchez przejdzie z Ferrari do McLarena, to bardzo pozytywnych sygnał. McLaren musi dokonać więcej takich transferów, starać się podkupywać pracowników od konkurencji. Nie ma innej drogi do rozwoju.
Dwa znaki zapytania w długoterminowych planach McLarena
W długoterminowych planach McLarena są dwa poważne znaki zapytania. Jeżeli faktycznie byliby w 100% gotowi, aby móc na 2025 roku zrobić bolid najwyższej jakości, to czy warto wtedy inwestować duże środki, jeśli w 2026 roku będzie kolejna rewolucja techniczna? McLaren źle wszedł w regulacje wprowadzone w 2022 roku, a najłatwiejszą drogą do sukcesów w F1, jest skuteczne rozpoczęcie nowej ery i potem stopniowy rozwój. Powinni celować w 2026 rok, a to oznacza kolejne przesunięcie w czasie oczekiwanych sukcesów bez gwarancji, że one nadejdą. Pytanie czy będą sobie mogli na to pozwolić, czy właściciele i sponsorzy będą na tyle cierpliwi. Posady szefów McLarena z każdym kolejnym sezonem słabych wyników sportowych będą coraz bardziej zagrożone.
Najważniejszą kwestią jest przyszły dostawca jednostki napędowej. Od 2026 roku do F1 wchodzą nowe silniki, możemy być pewni, że będą wyraźne różnice w mocy i osiągach między producentami. McLaren zostając jako kliencki zespół Mercedesa czy Red Bulla (z nimi potwierdzili rozmowy) będzie w tyle za fabrycznymi zespołami tych producentów. Chcąc walczyć o tytuł mistrzowski muszą mieć fabryczny silnik. McLaren musi się o to postarać, porozumieć się z Hondą lub kimś innym kto byłby w stanie dostarczać silnik na zasadach fabrycznych. W 2026 roku rywalizacja w F1 się zaostrzy, może być nawet sześciu producentów silników. Jeżeli McLaren nie byłby w gronie zespołów mających fabryczny silnik, to z automatu zostają w drugiej lidze.
Podsumowanie
Jeszcze w 2012 roku McLaren walczył o oba mistrzowskie tytuły, a w kolejnych latach ich forma mocno spadła. Z topowego zespołu na ponad dekadę spadli do środka, a momentami końca stawki. To bardzo brutalny okres dla tego zespołu, proces odbudowy wciąż trwa i nie widać nadziei na szybki powrót do wygrywania. Liczę, że w tym roku wykonają pierwsze znaczące kroki w tym kierunku. McLaren stał się liderem F1 pod względem pozyskiwania sponsorów czy dbania o wizerunek. Bez dobrych wyników sportowych długo dobrej atmosfery nie da się utrzymać, dlatego musi tam dojść do przełomu.
Ciekawostka: McLaren obecnie nie maluje, a okleja swoje bolidy F1 specjalną folią – Szczegóły.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: