Właściciele toru Buddh International Circuit w Indiach są w kiepskiej sytuacji finansowej. Wciąż jednak liczą na powrót do organizacji wyścigu Formuły 1 o GP Indii za kilka lat.
Wybudowany za 400 milionów dolarów tor Buddh International Circuit stoi praktycznie pusty od 2014 roku. Wyścigi Formuły 1 o GP Indii rozegrano na nim w latach 2011-2013. Tor nie wypełnił swojego pięcioletniego kontraktu ze względów finansowych i prawnych.
Właściciele firmy Jaypee Group, która jest właścicielem toru Buddh International Circuit mają kłopoty finansowe. Długi całej firmy są ogromne, liczone w miliardach dolarów. Dlatego m.in. w tym roku sprzedali swoje cementownie oraz elektrownie wodne. Nawet teraz koszty utrzymania toru są bardzo duże, a ten na siebie w ogóle nie zarabia. Od 2014 roku na torze nie odbyły się żadne międzynarodowe zawody. Odbywają się na nim tylko wyścigi serii krajowych oraz sesje testowe. Ale mimo tego szef toru Buddh mówi, że obiekt nie jest na sprzedaż.
Jaypee Group musi uporać się ze swoimi problemami finansowymi. Gdy to się uda to zaczną myśleć o organizacji międzynarodowych zawodów na torze Buddh (Źródło). Chcą ponownie gościć Formułę 1, ale nie stanie się to w najbliższej przyszłości. Wcześniej muszą być rozwiązane kwestie podatków, ceł i biurokracji, czyli przyczyny wypadnięcia Indii z kalendarza. Tym już musi zająć się tamtejszy rząd, nie jest to zależne od właścicieli toru.
Indie to drugi pod względem liczby mieszkańców kraj świata, więc F1 chcąc być sportem globalnym powinna być tam obecna. Bernie Ecclestone nie zapomina o tym kraju i torze w kontekście powrotu do kalendarza Formuły 1, ale droga do tego jest daleka.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: