Forbes przygotował bardzo ciekawe zestawienie ilości pieniędzy jakie wpłyną do kasy spółki zarządzającej Formułą 1 – Delta Topco – na mocy dwóch kontraktów na organizację wyścigów w Austin w USA i w Meksyku. Wyniosą one przez 10 lat – podczas trwania ich kontraktów ponad miliard dolarów. A pamiętajmy, że są tory, które płacą dużo więcej.
GP USA na torze Circuit of the Americas w Austin w Teksasie zadebiutowało w kalendarzu F1 w 2012 roku. Podpisano 10-letni kontrakt do 2021 roku włącznie. Według umowy tor płaci 25 mln $ opłaty licencyjnej rocznie. Kwota ta co roku będzie rosła o 10%. Przez 10 lat do kasy F1 wpłynie z tego tytułu 398,6 mln $. Do tego Delta Topco zarabia na reklamach umieszczonych na torze. W Austin te reklamy są warte 7,5 mln rocznie, a wiec 75 mln przez 10 lat. Jest jeszcze Paddock Club, czyli ekskluzywne miejsce na torze dla bogatych gości, gdzie bilety kosztują po 4 600$. Wpływ z tego tytułu szacuje się na 4,1 mln $ średnio dla każdego toru. Ceny biletów z tego tytułu rosną tylko o 0,7% rocznie. A więc przez 10 lat da to 42,3 mln $. Łącznie z tych trzech źródeł na konto firmy Delta Topco wpłynie 515,9 mln $.
W przypadku GP Meksyku, które powróci do kalendarza F1 w 2015 roku, wpływy będą tylko nieznacznie niższe. A to z tego powodu, że w pierwszym roku opłata licencyjna wyniesie 23 mln $ i również będzie rosła o 10% rocznie. A to da przez 10 lat 392,3 mln $. Szacując wpływy z Paddock Clubu i reklam na torze na podobnym poziomie, jak w Austin da to łącznie 509,6 mln $.
A więc łączny dochód z tych dwóch wyścigów przekroczy miliard dolarów w 10 lat.
Jeśli uważacie, że to dużo, to przypominam, że jest kilka torów płacących dużo wyższe opłaty licencyjne, które przekraczają 50 mln $ rocznie. Abu Zabi w tym roku z uwagi na organizację podwójnie punktowanego ostatniego wyścigu sezonu zapłacić 72,5 mln $.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: