Nowe szefostwo Ferrari na czele z Maurizio Arrivabene wniosło powiew świeżości do tego zespołu. Widać nowe podejście, które przynosi pozytywne skutki. Wydaje się, że podobna zmiana nastawienia dzieje się wśród szefów toru Monza. Pojawiają się rozsądne wypowiedzi, a nie tylko roszczeniowa postawa. Wszystko w przededniu rozpoczęcia negocjacji w sprawie nowego kontraktu z Formułą 1.
Kontrakt toru Monza na organizację wyścigu Formuły 1 o GP Włoch wygasa po sezonie 2016. Tor ten dotychczas był traktowany przez Berniego Ecclestone’a na preferencyjnych warunkach. Monza płaci tylko 7 mln $ opłaty licencyjnej. Gdy pozostałe tory w Europie muszą liczyć się z wydatkiem na poziomie od 20 mln $ w górę. Wyjątkiem jest Monaco, które w ogóle nie płaci opłaty licencyjnej. Ostatnie wypowiedzi Ivana Capellego sugerują, że Monza będzie się starać o nowy kontrakt aktywnie. A nie tylko czekać, aż go dostaną za zasługi i historyczną obecność w F1. Wypadnięcie z kalendarza na sezon 2015, wyścigu o GP Niemiec na pewno dało im do myślenia.
Ivan Capelli – szef automobilklubu mediolańskiego, podczas tegorocznego wyścigu o GP Monaco ma rozpocząć rozmowy na temat nowego kontraktu do 2020 roku. Muszą liczyć się ze wzrostem opłaty do poziomu innych europejskich wyścigów. Bernie Ecclestone pokazał, że nie będzie nikomu dawał taryfy ulgowej. Tor Monza zmienia strategię, chce gościć i organizować więcej imprez. Stąd m.in. kontrowersyjna decyzja o wyasfaltowaniu pobocza na parabolice rok temu. Dzięki temu tor będzie bezpieczniejszy dla motocyklistów. Do utrzymania F1 konieczne mogą być drobne prace modernizacyjne w otoczeniu toru.
Gian Carlo Minardi w swoim felietonie (wersja angielska) napisał o tym, jakie korzyści dla regionu dają wyścigi F1. Są to zyski przekraczające 100 mln dolarów, a za tym idzie również ogromna promocja na świecie. Można to porównać tylko do wielkich sportowych turniejów mistrzowskich. Na korzyść F1 przemawia fakt, że wyścigi są organizowane co roku, a nie co kilka lat jak turnieje mistrzowskie.
To ogólnoświatowy trend, że rządy i lokalne samorządy wspierają finansowo organizację wyścigów F1. Same wyścigi są deficytowe, ale ich organizacja powoduje wzrost liczby turystów i więcej wydawanych przez nich pieniędzy w regionie, z czego Państwa czerpią dochody z podatków, pojawiają się nowe miejsca pracy itd. Zdecydowana większość wyścigów jest w ten sposób wspierana, bez tego duża część z nich w ogólnie nie znalazłaby się w kalendarzu Formuły 1. Monza też musi postarać się o wsparcie Mediolanu, albo rządu Włoch. Bo bez tego będzie bardzo trudno o nowy kontrakt.
Nie wydaje się, że Ferrari jest skłonne do pomocy w organizacji tego wyścigu. Pomysł na wyścig na ich torze Mugello pojawił się, gdy w ubiegłym sezonie spektakularny sukces odniosło GP Austrii na torze Red Bulla. Nie jest wykluczone, że chcieliby sami zorganizować wyścig Grand Prix.
Dopóki nie będzie kontraktu, to nie można z całą pewnością powiedzieć, że GP Włoch na torze Monza pozostanie w Formule 1 w kolejnych sezonach. Ale zmiana podejścia szefów toru i zapowiedź aktywnego starania się o nowy kontrakt budzi nadzieję na to, że uda się osiągnąć porozumienie.