Komisja F1 zatwierdziła wczoraj rewolucyjne zmiany w kwalifikacjach do wyścigów Formuły 1, które mają wejść w życie w tym sezonie. Wymagają jeszcze zatwierdzenia przez FIA, ale to formalność. Nowe zasady mają sporo wad. Aktualizacja.
Aktualizacja: FIA wystosowała oświadczenie dotyczące zmian w kwalifikacjach. Nie ma w nim słowa o konieczności jeżdżenia cały czas na torze. Zasady wymagają jeszcze doprecyzowania i mają być wprowadzone jak najszybciej. Nie jest pewne, czy stanie się to już w Australii. Jeżeli potwierdzi się fakt, że nie trezba przebywać na torze cały czas to zmiany nie będą duże. Dla czołowych zespołów praktycznie nic się nie zmieni. Wyjadą, zrobią szybkie kółko i zjadą do boksów. Nie aktualizuję reszty wpisu, w tym moich krytycznych uwag. Trzeba poczekać na dokładne zasady.
Nowe zasady kwalifikacji:
Ogólna zasada nowych kwalifikacji jest taka, że na torze znajdują się cały czas wszystkie bolidy i co pewien okres czasu odpada najsłabszy z nich. Trzeba być na torze przez cały czas, dopóki kierowca nie zostanie wyeliminowany.
Q1 ma trwać 16 minut. Po 7 minutach kierowca, który jest najwolniejszy odpada. Co 90 sekund podobny los spotyka kolejnych kierowców aż wyeliminowanych zostanie siedmiu z nich.
Q2 trwa 15 minut i bierze w nim udział 15 kierowców. Po sześciu minutach odpada najwolniejszy z nich, a potem co 90 sekund kolejni kierowcy. Wyeliminowanych zostaje w sumie siedmiu kierowców.
Q3 trwa 14 minut i rozpoczyna je ósemka kierowców. Po 5 minutach odpada najwolniejszy z nich, a potem co 90 sekund kolejni. Aż zostaje najszybsza dwójka na ostatnie 90 sekund.
Dokładne zasady nie zostały jeszcze zatwierdzone. To ustali Światowa Rada Sportów Motorowych FIA na początku marca. Jest kilka niewiadomych. Co ciekawe te zmiany przeszły przez głosowania jednomyślnie.
Dlatego uważam to za złe zmiany?
Pierwsza kwestia to różnice w formie zespołów. Przykładowo kierowca Mercedesa wyjedzie na Q1 zrobi czas, który gwarantuje mu awans dalej, ale będzie musiał dalej jeździć po torze. Nie będzie już się wysilał i tylko blokował rywali. W jaki sposób uatrakcyjni to kwalifikacje?
Co z kwalifikacjami na krótkich, krętych torach? 22 bolidy jednocześnie na torze w Monaco walczące o dobre czasy okrążeń powodują mnóstwo korków i kontrowersji. Wielu kierowców będzie przez to poszkodowanych, bo nie będą mieć idealnych warunków na swoje okrążenia.
Opony Pirelli nie sprawdzają się na tak długich dystansach. Kwalifikacje pokonuje się na najmiększych mieszankach. Przyczepność opon pogarsza się wraz z przejechanymi kilometrami. Więc nie ma co liczyć na poprawę czasów pod koniec poszczególnych segmentów kwalifikacji. Nie przypadkowo obecnie kierowcy wyjeżdżali na jedno szybkie okrążenie, a potem zjeżdżali do boksów po nowe opony. Bo nie da się na jednym komplecie opon jechać na 100% przez kilka okrążeń i cały czas poprawiać czasy. Więc po kilku minutach i tak nic się nie będzie zmieniać w wynikach, a bolidy będą jeździć po torze bez celu. Pytanie czy w nowych kwalifikacjach będzie można zjechać po nowe opony, czy nie?
Następna sprawa to nowe zasady dotyczące doboru opon. Zespoły same wybierają od tego roku 11 z 13 dostępnych kompletów opon na suchy tor. Tylko sześć z nich zostaje im na kwalifikacje i wyścig. Jeśli kierowca będzie musiał jechać na torze cały czas przez trzy segmenty kwalifikacji to te opony, na których będzie kręcił swoje czasy będą zbyt zużyte, aby skorzystać w nich w wyścigu. Co bardzo ograniczy zespołom możliwości taktyczne w wyścigu. Nie wyobrażam sobie również podtrzymania zasady, że trzeba startować do wyścigu na oponach użytych podczas Q2.
Pirelli od tego roku dostarcza po 3 różne typy mieszanki na każdy tor. Ten trzeci komplet prawie zawsze będzie miększy niż w dwa używane w zeszłym sezonie. Miał być obowiązek użycia jednego kompletu najmiększej mieszanki podczas Q3. Dzięki temu mogliśmy liczyć na bardzo dobre czasy kierowców walczących w Q3 o Pole Position. Co z tą zasadą teraz? Nie ma szans aby na takich oponach osiągać dobre czasy przez 15 minut.
Co z kolejnością wyjazdu na kwalifikacje? Gdy na torze są 22 kierowcy to trudno o miejsce na swoje szybkie okrążenie. Więc uprzywilejowani będą ci, którzy pierwsi wyjadą z boksów. Pozostaje kwestia czy będzie w jakiś sposób regulowane, czy będzie wolna amerykanka i przepychanki.
Drobne awarie zawsze mogą się przytrafić bolidowi F1. Obecnie nawet w przypadku jakiegoś problemu, albo wypadku podczas wcześniejszego segmentu kwalifikacji. Taki kierowca miał kilkanaście minut, aby mechanicy naprawili mu bolid i zdążył wyjechać pod koniec danego segmentu. Teraz, gdy jest obowiązek przebywania na torze cały czas, każda drobna awaria oznacza koniec kwalifikacji.
Pożegnajmy się z bardzo dobrymi czasami okrążeń w kwalifikacjach. Gdy kierowca będzie miał prawie pusty bak paliwa, to opony będą już zniszczone. I nie będzie mógł pokazać pełnego tempa jakim dysponuje.
Nowe zasady nie poprawią widowiska. Najlepsze czasy będą osiągane na początku każdego z segmentów. A potem kierowcy będą jeździć bez celu po torze. Gdyby dostępne były opony na których można cisnąć cały czas, a one nie tracą swoich właściwości przez 20 minut, to sytuacja byłaby nieco lepsza. Ale to się nie stanie w tym roku.
Powtórka z rozrywki?
W 2005 roku wprowadzono bardzo kontrowersyjny system kwalifikacji (sumowanie dwóch przejazdów z dwóch dni), z którego zrezygnowano po fali krytyki po sześciu wyścigach. Mam nadzieję, że z tym pomysłem będzie podobnie.
P.S. Życzę powodzenia wszystkim komentatorom F1, którzy będą musieli wytłumaczyć niedzielnym kibicom F1 nowe zasady kwalifikacji połączone z nowymi zasadami doboru opon przez zespoły.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: