Formuła 1 szykuje rozwiązanie, aby na mokrym torze ponownie odbywały się normalne starty z pól startowych, a nie za samochodem bezpieczeństwa. Ma to być przedyskutowane w następnym tygodniu.
W czasie GP Niemiec 2016 na Hockenheimring, Charlie Whiting ma przestawić do dyskusji propozycję zmiany w regulaminie dotyczącej startów ma mokrym torze. Jak informuje Auto Motor und Sport zmiana polegałaby na tym, że kierowcy jechaliby za samochodem bezpieczeństwa. A gdy dyrekcja wyścigu uznałaby, że warunki się poprawiły, to zamiast nudnego restartu po zjeździe samochodu bezpieczeństwa, następowałby start z pól startowych. Wszystkie bolidy ustawiałyby się na swoich polach startowych i następowałby zwykła procedura startowa. Okrążenia spędzone za samochodem bezpieczeństwa liczyłyby się do długości wyścigu. Zmiany opon mogłyby się odbywać dopiero na końcu pierwszego okrążenia na pełnej prędkości.
Tego typu zmiany mogłyby się znaleźć w regulaminie sportowym już w 2017 roku, jeśli wszystkie zespoły będą temu przychylne.
Propozycja jest ciekawa, bo taka jazda za samochodem bezpieczeństwa jest porażką. Ale ja mam lepsze rozwiązanie: niech Pirelli zrobi wreszcie porządne opony deszczowe. Po tylu latach w F1, cały czas ich opony na mokry tor są niewystarczająco dobre. Liczę, że za rok to się zmieni. W końcu zaplanowali sporo dni testowych na mokrym torze do sprawdzania takiego ogumienia (szczegóły testów nowych opon). A wprowadzenie zupełnie nowych opon (rozmiar i charakterystyka) powinno wpłynąć także na osiągi opon deszczowych w 2017 roku.
Nie pomaga też postawa Charliego Whitinga, który jest niezwykle ostrożny i zezwala na zjazd samochodu bezpieczeństwa gdy warunki są już bardzo dobre. Na Silverstone podczas GP Wielkiej Brytanii 2016, samochód bezpieczeństwa jechał o wiele za długo. Wystarczyłoby jedno, dwa okrążenia, bo warunki były już dobre (jak na mokry tor).
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: