Mercedes zaprezentował ostatnio grupie dziennikarzy swój nowy silnik budowany z myślą o 2014 roku. Mieli oni okazję go również posłuchać. Dźwięk różni się od obecnych silników, ale jest równie głośny, ale jednocześnie głębszy. Także dalej trzeba będzie nosić zatyczki do uszu. Pojawiło się również kilka ciekawych informacji związanych z silnikiem, o czym w dalszej części newsa. Pisałem już o nowych silnikach i zmianach planowanych na 2014 rok, w jednym z pierwszych moich wpisów w Cyrku F1.
„Ponadto moment obrotowy nowych silników będzie znacznie większy, zwłaszcza na wyjściach z zakrętów. Samochody będą miały więcej mocy niż przyczepności, a to jest to co wszyscy lubimy. F1 znów powróci do czołówki jeśli idzie o wykorzystanie nowych technologii”.
Dużo więcej będzie zależeć od kierowcy. Mocny silnik, okrojona aerodynamika – będzie to oznaczać więcej poślizgów. Kierowcy będą mogli bardziej się wykazać. Pachnie mi to trochę końcówką lat 80-tych. Wystarczy sobie przypomnieć np. 2011 rok i Red Bull jeżdżący dzięki wspaniałej aerodynamice, jak po szynach. Oby tylko Pirelli, albo innym dostawca opon (Pirelli ma umowę do końca 2013 roku) zrobi takie opony, które umożliwią jazdę na krawędzi i nie będą się niszczyć po jednym uślizgu.
James Allen napisał na swoim blogu równie ważna sprawę, a mianowicie:
Producenci zgodzili się na homologację silników z dniem 1 marca 2014 roku, więc do tego czasu będą mogli je rozwijać. Jeśli jeden producent osiągnie wyraźna przewagę, to będzie się mógł nią cieszyć przez dłuższy czas. Ale pojawią się możliwości rozwoju dla słabszych, tak jak to było po 2006 roku i pojawieniu się silników V8.
Nie wyobrażam sobie innego scenariusza, jak ten gdy jeden producent zrobi silnik lepszy. Niemożliwe jest, żeby wszyscy zrobili silniki porównywalnej mocy. Ktoś musi czymś zaskoczyć. Więc ten kto zrobi lepszy silnik, przy ograniczonej roli aerodynamiki zdominuje sezon 2014. Każdy producent będzie dostarczał swoje nowe jednostki napędowe przynajmniej 3 zespołom, także jeden zespół nie zdominuje mistrzostw. Ale jasnym jest, że zespół fabryczny będzie miał przewagę.
Ilość paliwa na wyscig zostanie ograniczona do 100 kg. Teraz to około 150 kg. Także samochody będą lżejsze na starcie wyścigu. Nowy system ERS będzie kluczem do sukcesu. Obecnie KERS daje 80 koni mechanicznych przez 6,7 sekundy na okrążeniu. ERS będzie dawał 161 koni przez 33 sekundy. ERS będzie odzyskiwać znacznie więcej energii, również termicznej, baterie będą 10 krotnie pojemniejsze niż obecnie.
Na sezon kierowca będzie miał dostępnych 5 jednostek. Jednostek bo zmiana przepisów oznacza, że do silnika będzie się zaliczać ERS, turbosprężarka, układ wydechowy. Awaria jednej z tych rzeczy i konieczność użycia 6 „silnika” w sezonie będzie oznaczać karę. Chodź to się pewnie zmieni. Wygląda to zbyt restrykcyjnie.
Nowy silnik i postawienie na ERS spowoduje według mnie, że Renault nie będzie w stanie dorównać Mercedesowi i Ferrari. Red Bull wciąż ma problemy z KERSem. A w 2009 roku problemy Renault były kolosalne, aż w końcu zrezygnowali z KERSu. Mercedes i Ferrari radzą sobie w tym aspekcie znacznie lepiej. Wciąż podtrzymuję swoją tezę, że w 2014 roku o MŚ będą walczyć 2 fabryczne zespoły: Ferrari i Mercedes. Chyba, że jeden z nich zrobi wyraźnie lepszy silnik.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: