Zaktualizowany regulamin sportowy F1 na 2017 rok dostarcza nowych szczegółów na temat obowiązku dostarczania silników zespołom. Zapisy są bardzo szczegółowe, czasami nawet zbyt szczegółowe. Ale pole do sporów nadal pozostaje.
Nowy regulamin sportowy na 2017 rok zawiera niezwykłe szczegółowe (6 stron) zapisy dotyczące dostarczania silników zespołom F1. Te zapisy zaczynają się na 58 stronie. Mają one zapobiec sytuacji w której dany zespół nie może znaleźć dostawcy silnika. Regulacje te zostały zatwierdzone pod koniec kwietnia. W regulaminie sportowym są zapisy dotyczące wielu kwestii potencjalnych kontraktów.
W skrócie sytuacja doboru producenta dla danego zespołu wygląda tak. Każdy producent musi dostarczyć do 15 maja (lub innej daty ustalonej pisemnie przez wszystkich producentów i FIA) do FIA listę swoich klientów na kolejny sezon. W przypadku, gdy dany zespół nie ma podpisanej umowy na dostawę silników i nie może się z nikim dogadać, wtedy do działania wkracza FIA. Na podstawie wzoru ustala ona, którzy producenci silników zostaną wybrani do podpisania kontraktu z takim zespołem. FIA może zmusić do tego każdego producenta z którego silników korzystają mniej niż trzy zespoły. W pierwszej kolejności zwraca się do producentów z najmniejszą ilością klientów. Jeżeli taki zespół jest jeden to na tym kończy się ta procedura i do 1 sierpnia (lub innej daty ustalonej pisemnie przez wszystkich producentów i FIA) zespół i producent silników mają podpisać kontrakt. Jeżeli takich producentów jest więcej, to dokonywane jest losowanie. Daty o których wspomniałem na pewno nie będą obowiązywać w tym roku, na co wskazują wypowiedzi osób ze świata F1. Red Bull ma podjęć decyzję odnośnie przedłużenie umowy z Renault dopiero po GP Kanady, czyli w połowie czerwca. Wtedy okaże się jak sprawdziły się poprawki silnika szykowane przez francuzów.
Ron Dennis podobno szalał na spotkaniu komisji F1, gdy ustalano zmienione przepisy na kolejne lata. Zaatakował Toto Wolfa oskarżając go o lobbowanie przeciwko zmianom. Zespół Haas za nagięcie regulaminu i zbyt dużą współpracę z Ferrari. Oraz co jest kluczowe w kontekście silników, powiedział do Christiana Hornera, że Red Bull nigdy nie dostanie silnika Hondy. Prędzej Dennis wytoczy proces FIA za wprowadzenie tego przepisu.
Obecnie tylko trzy zespoły mogą ewentualnie zmienić dostawcę silnika: Red Bull, Toro Rosso i Sauber. Dwa pierwsze zespoły mają umowy odpowiednio z Renault i Ferrari tylko na ten rok. A problemy finansowe Saubera mogą doprowadzić do tego, że gdy będą mieć taką szansę to wybiorą najtańszą opcję. Reszta kontraktów nie powinna się zmienić w najbliższych latach. Klienci Mercedesa są zadowoleni, a Haas współpracuje bardzo blisko z Ferrari i an tym opiera swoją obecność w F1.
Gdyby teoretycznie tylko jeden z tych trzech wymienionych przeze mnie zespołów został bez kontraktu na 2017 rok, to FIA wybierze dla nich Hondę. Japończycy mają tylko jeden zespół i w pierwszej kolejności zostaną wybrani. Gdyby Red Bull nie dogadał się z Renault to również są skazani na Hondę, mimo że wtedy zarówno Renault i Honda mają po jednym zespole. Bo według nowego regulaminu gdy zespół kończy kontrakt z danym producentem, to nie może być im ponownie ten producent narzucony.
I teraz wracamy do Rona Dennis. On nie zgodzi się na kontrakt Hondy z Red Bullem. McLaren ma umowę na wyłączność z Hondą. I Dennis nigdy nie da tych silników największemu rywalowi. W przypadku słabszego zespołu sytuacja wygląda inaczej, bo taka umowa pomogłaby Hondzie w pracach nad silnikiem. Wydaje mi się jednak, że na kontrakt z Toro Rosso też nie będzie możliwy, bo to w końcu zespół Red Bulla. Dlatego w takiej sytuacji spór prawny jest bardzo możliwy. Dennis nie odpuści, nawet kosztem izolacji jego zespołu w F1. Procesy sądowe trwają, a kontrakt na silniki trzeba podpisać szybko, aby móc przygotować odpowiednio bolid.
(Zbyt) szczegółowe zapisy regulaminu
W regulaminie jest także specjalny punkt mówiący o tym, że żadni wysoko postawieni przedstawiciele danego zespołu lub dostawcy silnika nie mogą podejmować żadnych akcji, czy też wypowiadać słów które postawią w złym świetle drugą stronę umowy. Czyli mówiąc w skrócie szef zespołu X nie może publicznie narzekać, że silnik jaki otrzymują jest do niczego. Nie muszę chyba przypominać w jakim kontekście wprowadzono taki zapis.
W regulaminie jest także punkt mówiący o tym, że udziałowcy, dyrektorzy ani pracownicy najwyższego szczebla danego zespołu nie mogą być obecni na listach osób objętych sankcjami UE lub USA, być skazanym za przestępstwa kryminalne, być skazanym za oszustwa, pranie pieniędzy, gangsterstwo lub terroryzm, być ogłoszonym bankrutem, lub mieć na sumieniu inne działania które mogą zaszkodzić opinii o dostawcy silników. Na tym punkcie może mieć problemy Vijay Mallya, który ma potężne problemy finansowe i prawne w Indiach. W grę wchodzi ponad miliard dolarów. Nie wiadomo jak to się dla niego skończy.
Fakt, że musiały powstać takie regulacje pokazuje jak napięta sytuacja panuje w F1 miedzy zespołami i producentami. Regulacje mimo że są bardzo szczegółowe, to nie rozwiązują wszystkich kwestii. Nie są wykluczone dalsze spory na tym polu.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: