Bardzo prawdopodobne, że odmrożenie rozwoju silników w Formule 1 stanie się faktem. A przynajmniej do lipca 2015 roku. Mocno zabiegają o to Renault oraz Ferrari. Honda też by na tym skorzystała. Mercedes wcześniej był kategorycznie przeciwny, ale ostatnio złagodził stanowisko. Jeśli producenci uzgodnią między sobą warunki, to wystarczy potwierdzenie tej zmiany regulaminu przez FIA. Co powinno być formalnością, bo FIA będzie liczyła na wyrównanie sił. Ale ta zmiana może obrócić się przeciwko lobbującym stronom. Jak również zwiększyć nierówności wśród klientów tego samego producenta, oraz doprowadzić do wzrostu kosztów. Dlatego potrzebny jest rozsądny kompromis.
Zasady dotyczące silników
Jednostka napędowa w Formule 1 jest obecnie podzielona na tak zwane tokeny, jest ich w sumie 66. Dzielą się one na trzy kategorie: 1, 2 i 3. Co roku producent silnika ma możliwość jego modyfikacji. Aby ograniczyć koszty z tym związane i liczbę zmian stosuje się limit tokenów do wykorzystania. Przed sezonem 2015 każdy producent ma możliwość wykorzystania 32 tokenów. A więc istnieje możliwość wymiany prawie połowy silnika. Liczba tokenów będzie co roku zmniejszana. Równocześnie zamrażane na stałe będą niektóre elementy silnika. Od 2015 roku na stałe zamrożone zostanie 5 tokenów.
Producenci mogą pracować cały rok nad rozwojem silnika, ale zmiany wprowadzane są do niego dopiero przed kolejnym sezonem. Natomiast w trakcie sezonu można dokonywać zmian, które niosą za sobą obniżenie kosztów, wzrost bezpieczeństwa oraz zwiększenie niezawodności. W tym roku wszyscy producenci zmodyfikowali swoje silniki w trakcie sezonu wykorzystując ten przepis. Można jeszcze modyfikować oprogramowanie, co również było wykorzystywane przez wszystkich.
Tylko cztery silniki dla kierowcy w 2015 roku
W 2015 roku każdy kierowca będzie dysponował czterema, a nie pięcioma kompletnymi jednostkami napędowymi na sezon. Przy wzroście liczby wyścigów z 19 do 20 oznacza to, że silniki będą musieć wytrzymać przynajmniej 25% większy dystans bez awarii. Kolejna sprawa to brak możliwości modyfikacji już „napoczętego silnika”.
Zagrożenia związane z odmrożeniem
Odmrożenie rozwoju oznacza zwiększenie wydatków producentów. A ci przerzucą je na swoich klientów. Ceny za silniki są teraz bardzo wysokie, zbliżone do 30 mln $ rocznie. Powinny one spaść w 2015 roku, bo każdy zespół będzie potrzebował o dwie jednostki napędowe mniej. Ale to zależy od umów, czy zespoły kupują silniki na sztuki, czy płacą za cały rok jedną kwotę. Ceny są wysokie, bo producenci chcą odzyskać część pieniędzy zainwestowanych w rozwój silników (setki milionów dolarów). Może dojść również do sytuacji, że zespół nie będzie chciał lub nie będzie go stać aby zapłacić większy rachunek producentowi. A więc nie otrzyma w trakcie sezonu zmodyfikowanego silnika, tylko będzie używał wersji z początku sezonu przez cały czas.
Mercedes jest wyraźnie z przodu jeśli chodzi o wydajność silnika. Fakt, że chcą iść teraz na ustępstwa zezwalając na rozwój w trakcie sezonu sugeruje, że mają w zanadrzu przygotowane poprawki. I mogą jeszcze bardziej uciec rywalom. A takie jednorazowe odmrożenie może się już nie powtórzyć. Co zrobi wtedy FIA i pozostali producenci?
Najbardziej skorzysta Honda
Honda będzie tą stroną, która najbardziej skorzysta na odmrożeniu rozwoju jednostek napędowych. Honda wchodzi rok później od rywali do F1 z nowym silnikiem, który będzie używany tylko przez jeden zespół. Na pewno każda możliwość modyfikacji w trakcie sezonu będzie dla nich na wagę złota.
Potrzebne dobre rozwiązanie
Najlepszym wyjściem, który nie niósłby za sobą wielu negatywnych skutków byłoby utrzymanie obecnie obowiązującego limitu tokenów na rok 2015. Z możliwością ich wykorzystywania przez dłuższy okres czasu. Jeśli ten limit również zostałby zniesiony to oznaczałoby początek wyścigu zbrojeń i szybki wzrost kosztów.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: