Do końca września Bernie Ecclestone miał podjąć decyzję dotyczącą dostawcy opon dla Formuły 1 od 2017 roku. Zdecydowanym faworytem było Pirelli, ale brak decyzji sprawił, że odżyły nadzieję dla Michelina.
Jeszcze w lipcu pisałem o tym, że Bernie Ecclestone na 100% wybierze Pirelli. Spełniają wszystkie jego zachcianki, a do tego dokładają 40 mln $ za reklamy na torach, które to pieniądze trafiają bezpośrednio do kasy FOM (KLIK). Światowa Rada Sportów Motorowych FIA miała potwierdzić tę decyzję 30 września tego roku. Ale nie mieli co potwierdzać, bo Bernie wciąż nie zdecydował.
Ostatnie wydarzenia na Spa i problemy z oponami w bolidach Rosberga i Vettela spowodowały, że akcje Pirelli spadły. Na spotkaniu na Monzy podobno czołowi kierowcy powiedzieli, że nie mają zaufania do Pirelli. Kierowcy nie mogą się na ten temat wypowiadać publicznie. Według plotek Bernie Ecclestone wciąż jest za Pirelli, a Jean Todt za Michelinem. Kierowcy woleliby opony o które nie trzeba aż tak dbać przez cały czas i które zachowywałyby się przewidywalnie – nie obawialiby się awarii. A preferencje wśród zespołów układają się po równo po obu stronach. Oczywiście wciąż decydujące będą pieniądze i to, który producent więcej zapłaci.
Przypominam, że Michelin chce wprowadzić 18-calowe felgi zamiast obecnych 13-calowych. Ich opony mają być bardzo wytrzymałe i umożliwić kierowcom ciśnięcie przez cały czas. Pascal Couasnon – dyrektor Michelina powiedział, że mogliby zaproponować dwa typy opon na wyścig. Pierwszy typ z lepszą wydajnością, na którym można przejechać połowę wyścigu. I drugi nieco wolniejszy, który umożliwi przejechanie 3/4 dystansu. I co ważne w przeciwieństwie do Pirelli wraz z kolejnymi okrążeniami przyczepność opony byłaby taka sama. Mimo dużo większych felg, grubość opon zostałaby zmniejszona tylko o niecałe 4 centymetry. A to dlatego, że średnica całej opony uległaby zwiększeniu. Inżynierowie nie byli chętni takiej zmianie, bo to wpłynie na zawieszenie i trezba będzie przeprojektować całe bolidy. Ale i tak w 2017 roku planowane są duże zmiany – obecnie pod szersze opony 13-calowe. Te opony Michelina miałyby dać 2 sekundy na okrążeniu. Oraz można by ustawiać bolidy niżej co dałoby kolejną sekundę (Źródło). Michelin mógłby wprowadzić do F1 znany z serii WEC typ gładkich opon, na których można jeździ po mokrym torze. Zaoferowali również rozsądny pakiet komercyjny.
Pirelli planuje wprowadzenie opon szerszych zgodnie z ostatnimi planami dotyczącymi zmian w regulaminie od 2017 roku. Poza tym wiele się nie zmieni, wciąż będą to opony szybko degradowalne. Na Pirelli spada duża krytyka, ale pamiętajmy, że Pirelli nie ma jak testować swoich opon. Planują w przyszłym roku wprowadzić nowe opony, miększe od opon super-miekkich na tory uliczne. Ale zespoły nie chcą wziąć udziału w testach po sezonie w Abu Dhabi. Nie będzie testów – nie będzie nowych opon. Zespoły chcą aby Pirelli pokryło koszt tych testów. Największym problemem są cały opony deszczowe, których parametry są bardzo słabe. Dlatego obecnie F1 gdy pada duży deszcz nie jeździ. Nic się tu nie zmienia, bo Pirelli musiałoby dużo testować obecnymi bolidami, aby przygotować dobre opony. A testów nie ma.
Gdyby to ode mnie zależało, to chciałbym w F1 opon takich jak proponuje Michelin, ale szerszych zgodnie z planami na 2017 rok. Takie opony bardzo poprawiłyby tempo bolidów. trudno powiedzieć kto wygra ten przetarg. Wciąż wydaje mi się, że Pirelli, ale nie jestem już tego pewny w 100%. Dałbym na to 60%.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: