Zakończyły się przedsezonowe testy Formuły 1, więc pora na ich podsumowanie z rozbiciem na poszczególne zespoły oraz próbę określenia układu sił.
Na początek muszę wspomnieć o jednej rzeczy. Tegoroczne samochody są szybsze, mają więcej docisku i mocniejsze silniki. Do tego w tym sezonie Pirelli przygotowało opony mniej więcej o stopień miększe niż w 2017 roku, plus zupełnie nową mieszankę hiper-miękką. Tor pod Barceloną doczekał się w styczniu całkowitej wymiany asfaltu, który zapewnia lepszą przyczepność, a brak nierówności ułatwia ustawienie samochodów. Wymiana asfaltu powinna na tym torze oznaczać poprawę czasu o około sekundę na okrążeniu, a nowe samochody w połączeniu z lepszymi oponami również powinny oznaczać sekundę poprawy. Rok temu najlepszy czas na testach wykręcił Kimi Raikkonen w Ferrari – 1:18,634. W tym roku na testach najlepszy był Sebastian Vettel – 1:17,182. To pokazuje, że nie zobaczyliśmy podczas tegoroczny testów tego na co stać najlepsze samochody, bo z kalkulacji wynika, że potencjalnie najlepszy czas mógł być nawet lepszy niż 1:16,500.
Zespoły F1 bardzo intensywnie pracowały w drugiej turze testów starając się odrobić stracony ze względu na deszcz czas podczas pierwszej tury. Warunki pogodowe tym razem były bardzo dobre z temperaturą toru przekraczają 30 stopni Celsjusza, więc idealną do sprawdzania samochodów. Na poniższym zestawieniu widać najlepsze czasy poszczególnych kierowców każdego dnia wraz z oponami na jakich zostały osiągnięte.
Zespół Ferrari był najszybszy podczas tegorocznych #F1Testing #F1PL. pic.twitter.com/zV8cYJq5sC
— ŚwiatWyścigów.pl (@swiatwyscigow) 9 marca 2018
Pirelli w piątek podało różnice w tempie na poszczególnych oponach. Między oponami hiper-miękkimi, a ultra-miękkimi jest 0,75 sekundy różnicy. Między oponami ultra-miękkimi, a super-miękkimi 0,6 sekundy różnicy. Między oponami super-miękkimi, a miękkimi 0,4 sekundy różnicy. Między oponami miękkimi, a pośrednimi 0,8 sekundy różnicy. To są oczywiście uśrednione wartości, bo w przypadku każdego samochodu nieco się one różnią.
Symulacje wyścigowe
Podczas ostatnich dni testowych wykonano kilka pełnych symulacji wyścigowych. To najlepszy sposób na ocenienie przez obserwatorów zewnątrz potencjału samochodów podczas testów. Szczegółowe omówienie wraz z czasami wszystkich okrążeń symulacji Bottasa, Vettela, Verstappena i Vandoorne’a z siódmego dnia testów znajduje się pod tym linkiem. W dużym skrócie Mercedes prezentował się zdecydowanie najlepiej jeżdżąc około sekundę szybciej niż Ferrari i Red Bull. McLaren tracił kolejne 0,5 sekundy. W czasie testów odbyły się również inne symulacje. Nie będę już zamieszczał ich czasów, bo potwierdzają one wyniki z czwartku. Swoją symulację wykonał Lewis Hamilton i zaprezentował się podobnie do Bottasa, momentami jadąc szybciej. Kimi Raikkonen pojechał nieco wolniej niż Vettel, a w końcówce miał inną strategię zmiany opon. Nico Hulkenberg w Renault wykonał symulację szóstego dnia testów i mniej więcej był to poziom Vandoorne’a. Trudno o kompletne czasy z testów, bo wymaga to od dziennikarzy będących na torze spisywania ich z Live-Timingu. Nie wszystkie zespoły wykonały pełne symulacje, zwykle były to po prostu serie dłuższych przejazdów.
Przewaga Mercedesa wynikająca z tych symulacji jest ogromna i nie może być ona aż tak duża. Mercedes zwykle podchodzi do testów konserwatywnie i nie pokazuje pełnego tempa. Pojawiły się już różne teorie na ten temat. Popularną jest ta, że rywale Mercedesa, a szczególnie Ferrari mają problem z limitem 105 kg paliwa. W zeszłym sezonie według informacji jakie się pojawiały Mercedes zaczynał wyścigi z mniejsza ilością paliwa od rywali. W tym roku zużycie paliwa wzrosło z uwagi na większą masę i lepsze tempo samochodów. To może oznaczać, że Ferrari zbliżyło się do regulaminowego limitu paliwa. Tor pod Barceloną jest przeciętny pod względem zużycia paliwa, za to obiekt w Australii należy do najbardziej paliwożernych. Jeśli Ferrari lub ktoś inny ma problem ze użyciem paliwa to dowiemy się tego podczas wyścigu w Australii. Być może różnice w tempie były związane z odpowiednią pracą opon, albo celowym skręceniem mocy silnika.
#F1 Total distance by teams during 2 weeks of testing in Barcelona 📊:
1. Mercedes 4841.2km, 2. Ferrari 4324.5km… 10. McLaren 2788.3km pic.twitter.com/wi8LqL8bYT— Petr Hlawiczka (@hlawiczka) 9 marca 2018
Przegląd poszczególnych zespołów
Wielka trójka
Mercedes podczas testów przejechał mnóstwo okrążeń z bardzo dobrym tempem. Ich nowy samochód wygląda na udaną ewolucję i trudno doszukać się w nim wad. Mercedes rok temu miał problemy na starcie sezonu z uwagi na zmiany regulaminu dotyczące zawieszenia. Bardzo mocno przebudowywali samochód na starcie sezonu 2017, ale problem pozostał i stąd były problemy z jego optymalnym ustawieniem i nazywanie go „divą”. W tym roku to nie powinno być problemem, bo od początku był on projektowany z myślą o bardziej konwencjonalnym zawieszeniu. Kierowcy Mercedesa jeżdżą szybko na prostych i w zakrętach, a do tego nie widać problemu z nadmiernym zużyciem opon. Mercedes jak zwykle na testach nie robił symulacji kwalifikacji, nie zamówili w ogóle opon hiper-miękkich, jako jedyny zespół w stawce. Można za to wyłuskać z ich przejazdów bardzo dobre czasy okrążeń. Bottas przejechał jedno okrążenie na pośrednich oponach w czasie 1:18.825. Biorąc po uwagę zaprezentowane różnice w czasie jakie zapewniają różne mieszanki opon Pirelli, to teoretycznie na hiper-miękkich mógł pojechać 1:16,3.
Drugą siłą wydaje się być Red Bull. Może to być jednak kwestia toru, gdzie odbywały się testy, bo bardzo liczy się aerodynamika na obiekcie pod Barceloną, a na torach z większą liczbą prostych (a takie tory są na początku sezonu) Ferrari okaże się być lekko z przodu. Red Bull czuje się bardzo mocno co widać po zupełnym braku próby wykonania symulacji kwalifikacji na szybkich oponach. Tylko Ricciardo próbował przejechać szybsze okrążenia, ale daleko im było do jazdy z małą ilością paliwa. Red Bull jak wynika z obserwacji i danych GPS znakomicie spisuje się w zakrętach. Ten zespół rok temu miał podobnie jak Mercedes problem z zawieszeniem, a dodatkowo z kalibracją wyników z tunelu aerodynamicznego. Było wtedy sporo nerwów i Adrian Newey wkroczył do akcji zaczynając tak naprawdę ponownie prace jako główny projektant. Newey odzyskał zainteresowanie F1 i był bardzo skupiony nad tegorocznym samochodem. Co warte podkreślenia samochody Mercedesa i Red Bulla są zbudowane wokół całkowicie innej koncepcji, jest między nimi wiele różnic, ale teraz prezentowane osiągi są podobne. Zobaczymy jak będzie z tym w trakcie sezonu i które podejście zrobi różnicę. Teraz różnicę robi silnik, który zapewnia przewagę Mercedesowi. Red Bull RB14 to najlepszy samochód tego zespołu na testach od kilku lat. Jeżeli Red Bull będzie się rozwijał tak dobrze, jak rok temu, to mogą realnie zagrozić Mercedesowi.
Wygląda na to, że Ferrari ma problem. Trudno powiedzieć czy to kwestia niedopracowanego samochodu, problemów z ustawieniami czy pokłosie zaostrzenia limitów oleju. Ferrari zwykle na testach pokazuje większość swojego tempa. W tym roku obaj kierowcy robili symulacje kwalifikacji, ale osiągnięte czasy nie imponują. Fakt, że są na czele wyników zaburza obraz, bo ich dwaj główni rywale nie robili szybkich przejazdów. Na pewno Ferrari nie pokazało 100%, ale rywale mają o wiele więcej w zapasie. Obserwatorzy będący na torze zauważyli większą nerwowość u Vettela czy Arrivabene w czasie rozmów. Ferrari ma problemy i to na obecną chwilę oznacza krok wstecz. Podobno według danych GPS tracą do Red Bulla i Mercedesa w zakrętach. Ferrari ma bardzo ciekawy samochód o podobnej koncepcji jak Red Bull i mają nad nimi przewagę silnika, więc na starcie sezonu te dwa zespoły powinny być bardzo blisko siebie. Być może jak wspomniałem wyżej będzie to zależeć od charakterystyki toru. Ferrari jednak celuje w mistrzostwo, a w tej chwili wydaje się ono odległe.
Środek stawki
Czołowa trójka nadal ma sporą przewagę nad rywalami. W środku stawki jest kilka zespołów, a między nimi nie ma dużych różnic, więc układ sił będzie płynny. Kluczowy będzie rozwój w trakcie sezonu. Wygląda na to, że liderem w tym gronie jest Renault. Ich tegoroczny samochód jest bardzo ciekawy, a podczas testów zaczęli wprowadzać do niego poprawki, które działały zgodnie z planem. Zapowiadają ich więcej na start sezonu. Strata Renault do lidera przekracza sekundę, więc trudno będzie walczyć o coś więcej, ale są to wyniki zgodne z ich kilkuletnim planem. Renault w tym roku ma dwóch dobrych kierowców, więc powinni regularnie punktować od startu sezonu.
McLaren był trapiony serią awarii podczas testów, ale ten samochód ma potencjał na czwarte miejsce w układzie sił. Alonso celowo zrobił symulację kwalifikacji w ostatnich minutach testów co zaowocowało dobrym czasem, aby pokazać obserwatorom, że są mocni. Hiszpan mógł być jeszcze lepszy, gdyby nie zepsuł innego okrążenia. McLaren ma dobry samochód, ale trapią go awarie. Wszystkie one związane są z przegrzewaniem się tyłu samochodu. Robili co mogli na testach i prawie codziennie pojawiały się kolejne nacięcia na pokrywie silnika, ale bez rezultatu. Były też problemy z silnikiem, co prawdopodobnie jest bezpośrednio związane z przegrzewaniem się tyłu samochodu. Tutaj pojawia się kluczowa kwestia, która powoduje, że musimy wstrzymać się z oceną tego zespołu. McLaren od prezentacji zapowiada duży pakiet ulepszeń na Australię, a podczas testów praktycznie nie mieli żadnych wartych uwagi poprawek. To sugeruje, że zobaczymy wtedy bardzo odmieniony samochód i jego prawdziwe osiągi. Zmiana dostawcy silnika zmusiła ich do całkowitego przeprojektowania tyłu samochodu, prawdopodobnie docelowe zmiany w tym obszarze będą w Australii. McLaren będzie potrzebował kilku wyścigów, aby osiągnąć docelowy poziom. Jeżeli zapowiadane zmiany nie dadzą oczekiwanej różnicy i okaże się, że problemy z testów są głębokie, to szykuje się bardzo trudny początek sezonu, ale nie taki jak za czasów Hondy.
Zespół Haas zaprezentował się z bardzo dobrej strony. Szczególnie okrążenie Kevina Magnussena na super-miękkich oponach było imponujące. Biorąc pod uwagę różnice w oponach przedstawione przez Pirelli, był to czas zbliżony do najlepszego kółka Vettela. Vettel na pewno miał coś w zapasie, ale widzimy przez to, że Haas jest mocny. Ich samochód nie ma w sobie nic nadzwyczajnego, ale wygląda na solidną konstrukcję. Haas nie ma dużych zasobów, więc trudno oczekiwać aby wytrzymali wyścig zbrojeń w trakcie trwania sezonu. Zapowiada się w ich wykonaniu solidny rok z regularnym zdobywaniem punktów.
Zaskoczeniem numer jeden na testach jest Toro Rosso Honda. Silnik Hondy sprawuje się bardzo dobrze i co najważniejsze nie psuje się. Honda podczas pierwszej tury sprawdzała trzy wersje silnika, a podczas drugiej tury testów cały czas korzystali z najlepszej z nich. Plotki z Japonii sugerują sporą poprawę i dogonienie Renault pod względem mocy w trakcie sezonu. Najważniejsze jest to, że silnik się nie psuje. To dało zespołowi okazję do sprawdzenia wszystkiego podczas testów, a niedoświadczeni kierowcy poznali samochód. Sam bolid jest ciekawy, ale nie wyróżnia się niczym szczególnym. Była groźba, że Toro Rosso spadnie do roli czerwonej latarni w 2018 roku, ale forma z testów sugeruje, że pozostaną mniej więcej w tym samym miejscu, gdzie byli rok temu, czyli w środku stawki. Pozostaje pytanie na ile stać ich kierowców?
#F1 We have seen avg. improvement of 1.7s in laptime in 2018 pre-season testing over 2017.#McLaren gained most switching to #Renault from #Honda: +3,564s. Sauber by 2.552s faster switching to actual Ferrari spec.
Tyres & times 📊: pic.twitter.com/breoR6SdtE— Petr Hlawiczka (@hlawiczka) 9 marca 2018
Reszta stawki
Williams mimo sporych zmian w samochodzie raczej nie przełamie trendu spadkowego widocznego w ubiegłym roku, bo mimo wielu nowości FW41 nie wygląda na konkurencyjny samochód. Są problemy z jazdą na najmiększych mieszankach opon, jest też niestabilny w zakrętach. Rok temu było widać, że Williams osuwa się w układzie sił pod względem samochodu i byli pokonywani przez zespoły z gorszymi silnikami. Ten trend jest kontynuowany. Na niekorzyść Williamsa działa zaskakująco dobra forma Toro Rosso i Haasa. Dlatego istnieje spora groźba, że Williams będzie walczyć jedynie o awans do Q2. Siergiej Sirotkin ostatniego dnia zrobił bardzo dobry czas na miękkich oponach, więc w tym samochodzie jest potencjał. Jeżeli będą mieć problemy z tempem na najmiększych oponach, to oznacza to słabe kwalifikacje i potem trudno będzie odrobić te pozycje w wyścigu. Williams musi wyeliminować te problemy, a wtedy powinni rywalizować w środku stawki. Na powyższej grafice widać, że Williams jest zdecydowanie najgorszy pod względem poprawy najlepszego czasu okrążenia w stosunku do zeszłorocznych testów.
Największy zawód to obecnie Force India. Zespół ten najmocniej obsunął się w układzie sił. Na testy przywieźli tak naprawdę zmodyfikowany zeszłoroczny samochód. Force India zapowiada mnóstwo poprawek na Australię. Wiemy, że za kulisami trwają rozmowy na temat sprzedaży tej stajni, więc nie wiemy czy takie podejście to z góry założony plan, czy zamieszanie związane ze sprzedażą oznaczało konieczność oszczędności. Force India to w tej chwili największy znak zapytania. Podczas testów nie pokazali dobrego tempa, ale też nie było widać, aby wykonywano symulacje kwalifikacji. Jeżeli duże poprawki faktycznie się pojawią, to wrócą do środka stawki, ale obronienie czwartej pozycji wydaje się być nie do wykonania.
Na końcu stawki jest Sauber. Mimo wielu zmian w zespole, przygotowaniu całkowicie nowego samochodu oraz korzystania z aktualnego silnika Ferrari, to Sauber nadal jest w ogonie stawki. na ich korzyść działa to, że strata nie jest tak duża jak rok temu i powinni mieć realne szanse na zdobywanie punktów w tym roku. Sauber jest na etapie odbudowy, mają większy budżet i zatrudniają nowych pracowników. Przygotowali całkowicie nowy bolid na sezon 2018. Wraz z jego coraz lepszym zrozumieniem oraz wprowadzanymi poprawkami powinni prezentować się coraz lepiej. Na zaprezentowanej powyżej grafice widać, że Sauber w stosunku do zeszłych testów zanotował czas o 2,5 sekundy lepszy i tylko McLaren wykonał większy postęp. To pokazuje, że kierunek zmian w Sauberze jest pozytywny.
Podsumowanie
Testy sugerują, że Mercedes jest na dobrej drodze po piaty tytuł mistrzowski z rzędu. Ich głównym rywalem będzie Red Bull. Ferrari ma na starcie problemy, ale nie można ich skreślać, więc powinni być w stanie rywalizować o podia. Kolejne zespoły tracą dużo czasu i trudno jednoznacznie określić układ sił. Początkowo powinny pojawiać się tutaj niespodzianki, ale gdy zespoły o większym potencjale wprowadzą z sukcesem planowane ulepszenia, to grono drugiej ligi będą stanowić Renault z McLarenem. W sezonie 2018 jest wiele zmian w budowie samochodów, co jest sporym zaskoczeniem, bo teoretycznie zespoły powinny wybierać jedną najlepszą drogę w projekcie. Różne rozwiązania sugerują, że układ sił będzie się zmieniał w trakcie sezonu oraz w zależności od toru.
P.S. Przed sezonem powinny pojawić się jeszcze teksty na temat wybranych rozwiązań technicznych, które w tym podsumowaniu celowo pominąłem.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: