Podsumowanie GP Bahrajnu 2016

Wyścig F1 o GP Bahrajnu 2016 za nami i były to bardzo dobre zawody. Zabrakło tylko walki o miejsca na podium. Bo w pozostałej części stawki rywalizacji nie brakowało.

Kolejny raz GP Bahrajnu okazało się świetnym widowiskiem. Bahrajn wyrasta nam na jeden z tych najbardziej oczekiwanych wyścigów sezonu. Emocji nigdy tu nie brakuje, a sam tor jest bardzo dobry, jeśli chodzi o okazje do walki na torze. Sztuczne oświetlenie dodaje mu jeszcze dodatkowej otoczki.

Nico Rosberg pojechał bezbłędny wyścig i umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej. Kontrolował całą rywalizację i nikt nie był w stanie mu zagrozić. Hamilton mimo dużych strat na starcie, konieczności przebijania się przez stawkę i jazdy z mocno uszkodzonym bolidem notował dobre tempo i dopiero w końcówce odpuścił. To pokazuje, że gdyby nie te przygody to powinien być lepszy od Rosberga. Dlatego ani on, ani jego kibice nie powinni się przejmować takim początkiem sezonu. Chyba, że ciągle będzie przegrywał starty. Mimo to, nie zanosi się na dominację Rosberga w tym roku.

Kimi Raikkonen kolejny raz świetnie pojechał w Bahrajnie (ósme podium). Był blisko Rosberga, ale szans na zwycięstwo nie było. Ferrari jest bardzo blisko Mercedesa w wyścigu, około 0,2 sekundy na okrążeniu. Czerwoni muszą się jeszcze trochę poprawić, aby realnie zagrozić srebrnym strzałom. Liczę, że im się to uda. Wyrównana rywalizacja dwóch zespołów – tego potrzebuje F1.

Dwa zespoły kompletnie uciekły reszcie stawki, Mercedes i Ferrari są poza zasięgiem rywali i monopolizują podia. To jest niestety niepokojąca sytuacja. Bo szanse na podium dla innych zespołów są tylko, gdy dwóch kierowców z czołowych zespołów ma problemy. I nie zanosi się, aby któryś z pozostałych zespołów szybko dogonił Ferrari i Mercedesa.

Niepokojące są te awarie w Ferrari. Drugi wyścig z rzędu to samo, ale tym razem inny bolid. Vettel straci na pewno kilka elementów jednostki napędowej. Obaj kierowcy Ferrari przez to na pewno w końcówce sezonu będą musieli zużyć więcej elementów, niż pozwala na to regulamin. A w Mercedesie bolidy są niezawodne.

Za tymi dwoma zespołami mamy bardzo wyrównaną stawkę: Red Bull, Williams, Toro Rosso, Haas, McLaren i Force India (ten zespół niedługo otrzyma wiele poprawek więc dołączy do tej grupy). Będzie tu sporo przetasowań przez cały sezon.

Kara dla Bottasa za kolizję z Hamiltonem była zbędna. To był incydent wyścigowy. Hamilton nie pomyślał, że ktoś go uderzy, a Bottas za bardzo opóźnił hamowanie. Obaj na tym stracili i kolejny raz ostrożniej przejadą pierwszy zakręt.

Niesamowita forma Romaina Grosjeana i zespołu Haas F1 Team. Piąte miejsce to fantastyczny wynik. Zapowiada się jeden z najlepszych debiutów nowego zespołu we historii F1. Partnerstwo z Ferrari pokazuje, jak podchodzić do debiutu w F1 dla innych potencjalnych zainteresowanych.

Stoffel Vandoorne w debiucie zdobył jeden punkt. Po cichu liczyłem na taki wynik z jego strony. Nie wiadomo jakby wypadł w wyścigu na tle Buttona, który miał awarię na samym początku. Ale przecież wygrał z Anglikiem w kwalifikacjach. Vandoorne osiągnął tak dobre wyniki w debiucie, bez wcześniejszego kontaktu na torze z tym bolidem. To pokazuje jak wielki ma talent. McLaren powinien się zastanowić, czy warto płacić w sumie ponad 50 mln $ rocznie dla Alonso i Buttona, jak mają taki talent w rezerwie.

Pascal Wehrlein pojechał świetne zawody. Punktów nie zdobył, ale pokazał jaki potencjał ma w tym roku Manor. I jest to potencjał, który umożliwia walkę z rywalami. Zdobycie punktów to kwestia czasu. Jak tylko trafi się wyścig z większą liczbą kierowców, którzy go nie ukończą, to Manor punkty zdobędzie. Nie ma już czerwonej latarni wśród zespołów F1 w tym roku.

Najlepszą zmianą w F1 wprowadzoną w tym roku są trzy rodzaje mieszanek opon. Dzięki temu jest wiele różnych strategii, a co za tym idzie większa niepewność jeśli chodzi o wyniki. Kierowcy jadący w danym momencie na skrajnie różnych oponach powodują, że jest o wiele więcej okazji do wyprzedzania.

Dwa pierwsze wyścigi sezonu były naprawdę dobre. Teraz pora na GP Chin na torze pod Szanghajem. Tam też emocji nie powinno zabraknąć.