Zakończyły się dwudniowe testy Formuły 1 na torze Hungaroring. Była to druga i ostania sesja testowa w trakcie sezonu 2018.
W obecnych czasach zespoły przywożą regularnie nowe części do samochodów na każdy weekend wyścigowy i sprawdzają je w piątkowych treningach. Dlatego rola testów w trakcie sezonu bardzo zmalała. W testach sprawdza się eksperymentalne ustawienia i planowane rozwiązania na kolejne weekendy. Zespoły używają wielu urządzeń pomiarowych chcąc zebrać jak najwięcej danych. najbardziej zadowolone z udziału w nich są zespoły mające aktualnie kłopoty z samochodem lub z korelacją danych, bo dzięki takim przejazdom można sprawdzić rzeczy, na które nie ma czasu podczas piątkowych treningów.
Pojawiają się pomysły w Formule 1, aby ograniczyć testy w trakcie sezonu do jednej dwudniowej tury, która miałaby się odbywać w maju. Oba dni byłyby wtedy przeznaczone dla młodych kierowców. Testy w trakcie sezonu to obecnie tak naprawdę jedyna szansa dla młodych kierowców na jazdę aktualnym bolidem Formuły 1. Zobaczymy czy dojdzie do tego w 2019 roku. Pomysł na ograniczenie testów przedsezonowych z ośmiu do pięciu dni w 2019 roku już upadł.
Wyniki testów na torze Hungaroring
Podczas testów został ustanowiony nowy, nieoficjalny rekord toru Hungaroring. Łącznie trzech kierowców pojechało szybciej niż dotychczasowy najlepszy czas wykręcony na tym obiekcie. Ostatecznie najszybszy okazał się George Russell w Mercedesie, który na oponach hiper-miękkich przejechał jedno okrążenie w czasie 1:15,575. Najszybsze okrążenie podczas weekendu wyścigowego na oponach ultra-miękkich przejechał Sebastian Vettel w Ferrari podczas trzeciego treningu w miniony weekend – 1:16,170. Z uwagi na opady deszczu w kwalifikacjach, kierowcy F1 nie pokazali nam swojego maksymalnego tempa. Można oszacować na postawie zwyczajowych różnic między treningami, a kwalifikacjami, że czas dający Pole Position byłby na granicy 1:15,000, dlatego czas kierowcy Mercedesa nie jest aż tak nadzwyczajny. Najbardziej imponujące okrążenie testów przyjechał Kimi Raikkonen na oponach miękkich – 1:15,805. Biorąc pod uwagę różnice w mieszankach opon, to był potencjał na najlepszych oponach wykręcić czas wyraźnie poniżej 1:15,000.
#F1Testing in #Hungary, both days cumulative: Fastest lap-times (background colour = tyre compound) & Number of laps 📊 pic.twitter.com/0BeNpbELz2
— Petr Hlawiczka (@hlawiczka) 1 sierpnia 2018
W testach oczywiście nie chodzi o czasy okrążeń, a wyciąganie z nich wniosków mija się celem. Szczególnie że podczas tej sesji było widać, że zespoły miały zupełnie inne programy. W Ferrari i w Mercedesie spróbowano przejechać bardzo szybkie okrążenia, co nie było regułą w stosunku do innych zespołów.
Robert Kubica osiągnął lepszy czas niż etatowi kierowcy Williamsa podczas weekendu wyścigowego jadąc na tych samych oponach. To oczywiście odbiło i odbije się szerokim echem w polskich mediach. Czas Polaka to 1:18.451, a najlepszy czas Lance’a Strolla z Q1 w kwalifikacjach to 1:18,560. Należy jednak pamiętać, że w kwalifikacjach kierowcy jechali na przesychającym torze, wiec warunki były dalekie od ideału. Kubica też mógłby pojechać szybciej, bo z tego co czytałem nie był to wyjazd na jedno, typowo szybkie okrążenie. Nie wiemy za to, czy samochód przez te dni nie uległ poprawie, albo czy Williams nie testował np. nowego silnika Mercedesa. Dlatego takie porównania z góry skazane są na porażkę.
Młodzi kierowcy
W testach brało udział kilku młodych kierowców. Obserwując przebieg tych dwóch dni nie sposób nie oprzeć się wrażeniu, że George Russell, Antonio Giovinazzi oraz Lando Norris mieli okazję wykazać się w kontekście startów w Formule 1. Nie jest tajemnicą, że cała trójka powinna wkrótce na stałe jeździć w F1, a na tym teście dostali okazję wykazania się. Dostali po cale dwa dni testowe, co nie jest przypadkową decyzją. Nie wszystko poszło zgodnie z planem w stosunku do Norrisa, który z uwagi na problemy z samochodem nie miał okazji zrobić symulacji kwalifikacji pod koniec drugiego dnia, stąd jego dość słaby wynik. Giovinazzi testował w dwóch zespołach podczas tych testów – Ferrari zapewnia mu maksymalną liczbę kilometrów na kółkiem. Włoch osiągnął czas na poziomie Kimiego Raikkonena, co też w różnych mediach będzie zaznaczane (choć oczywiście w grę wchodzi tutaj wiele różnych czynników o których nie wiemy). Russell dostał możliwość wykazania się i zrobienia szybkiego okrążenia, mimo że Mercedes miał trochę problemów technicznych i nie jeździli jak zwykle mnóstwa okrążeń. Mimo z konieczności ograniczonego programu znaleźli czas, aby dać mu możliwość wykonania szybkich okrążeń.
Pozostali młodzi kierowcy, którzy brali udział w tych testach, albo są daleko od szans na etatową jazdę w F1, albo mieli okazję wziąć w nich udział dzięki własnym sponsorom, a na F1 nie mają szans z uwagi na to, że nie spełniają wymogów do uzyskania superlicencji (szczegóły o superlicencji – KLIK).
Prototypowe przednie skrzydła w specyfikacji na 2019 rok
Technicznym wydarzeniem testów były debiuty przednich skrzydeł w specyfikacji na 2019 rok na torze. Przypominam przy okazji, że jednym z trzech głównych elementów zmian w aerodynamiczne na 2019 rok w Formule 1 jest bardzo duża modyfikacja budowy przednich skrzydeł. Pozostałe dwie to nowe tylne skrzydła oraz uproszczenie okolic wlotów powietrza do hamulców i owiewek przed wlotami do chłodnic (szczegóły).
Wybrane zespoły podczas testów pokazały pierwsze wersje przedniego skrzydła na 2019 rok. W zdjęciu tytułowym tego wpisu widzicie jedno w samochodzie zespołu Force India, a poniżej jedno w Williamsie. W przednich skrzydłach zajdą dwie główne zmiany w przyszłym roku: zostaną one poszerzone o 20 cm oraz zakazane będą ich górne elementy. W nadchodzącym sezonie przednie skrzydło będzie mieć dwa metry szerokości, czyli tyle ile samochód. Zlikwidowane zostaną drobne elementy aerodynamiczne w górnej części skrzydła (które teraz są tak skomplikowane), pozostaną tylko główne płaty. Rozwiązania zaprezentowane na testach, to dopiero pierwsze wersje. Zespoły będą je rozwiać i na pewno w 2019 roku będą one bardziej złożone.
Zmiany w aerodynamice mają na celu złagodzenie zaburzeń powietrza powstających za bolidem, co ma ułatwić jazdę blisko za rywalem. Z drugiej strony zmiany w tylnym skrzydle zwiększą efekt DRS. Dlatego na papierze powinno to pomóc w wyprzedzaniu. To jest przejściowe rozwiązanie z stosunku do planowanych na 2021 rok większych zmian w konstrukcji bolidów, które w idealnej wersji umożliwią likwidację systemu DRS.
Przednie skrzydło będzie rewolucją i wymusi zmiany w całej aerodynamice samochodu. Dlatego pojawiają się wątpliwości co do sensu wprowadzania takich zmian w 2019 roku, gdy dwa lata później będą nowe samochody. Generuje to wyższe koszty, a nie ma gwarancji, że pomoże w ułatwieniu wyprzedzania. Likwidacja górnych elementów bardzo ograniczy możliwości kierowania powietrza na zewnątrz opony, co dominuje w F1 od 2009 roku. Teraz więcej powietrza będzie przepływać między oponą a nosem bolidu. Dlatego zespoły będą musiały od początku przemyśleć swój cały pakiet aerodynamiczny.
Planowane na 2019 rok ograniczenie aerodynamiki według pierwszych prognoz miało spowolnić samochody o około 1-1,5 sekundy na okrążeniu. Ostatnie wypowiedzi Pirelli sugerują, że na początku sezonu 2019 tempo samochodów powinno być zbliżone do tego z początku 2018 roku. Pirelli otrzymuje dane od zespołów i wychodzi z nich, że uda się nadrobić większość straconej wydajności. Ja spodziewam się, że na torach, gdzie ważny jest docisk aerodynamiczny będziemy mieć za rok nieco wolniejsze czasy, a na torach, gdzie aerodynamika nie jest tak istotna, czasy powinny być nieco lepsze.
Nowe silniki i nie tylko w samochodach
Tajemnicą jest zawsze fakt z jakiej specyfikacji jednostki napędowej korzystały zespoły na testach. Każdy zespól ma osobne silniki przeznaczone na sesje testowe i nie są to te same sztuki z których korzystają podczas weekendów wyścigowych. Ferrari już na Węgrzech wprowadziło trzecią specyfikację tegorocznego silnika w zespołach klienckich. Po przerwie wakacyjnej możemy z cała pewnością oczekiwać, że wszyscy producenci wprowadzą trzecie specyfikacje swoich silników. Dlatego bardzo prawdopodobne, że były one testowane podczas testów na Hungaroringu.
Zespoły Mercedes oraz Ferrari sprawdzały nowe przednie skrzydła, które powinny zadebiutować po przerwie wakacyjnej podczas wyścigów. Zespoły sprawdzały rożne nowości, ale nie pojawiło się nic znaczącego (nic takiego nie zauważyłem na zdjęciach). Wychodzi tutaj to, co napisałem we wstępie: nowe części są od razu sprawdzane podczas treningów i na testach prace skupiają się na innych kwestiach.
Testy Roberta Kubicy
Robert Kubica wykonał zgodnie bez przeszkód zaplanowany dzień testowy. Jego jazdy składały się z trzech głównych tematów. Przejechał sporo instalacyjnych okrążeń z przednim skrzydłem przygotowanym w specyfikacji na 2019 rok. Później wykonywał przejazdy z samochodem aktualnej specyfikacji. Było to zarówno sprawdzanie różnych ustawień, jak i mieszanek opon. Te prace były wykonywane w kontekście tego sezonu. O tym, jak duże problemy ma ten zespół z aerodynamiką w tym roku najlepiej świadczy fakt, że w pewnym momencie cały bolid był pokryty różnokolorowymi farbami flo-viz. Zespoły zwykle w ten sposób sprawdzają jeden element samochodu, maksymalnie dwa. Williams sprawdził wszystko. Polak następny raz wsiądzie do bolidu Williamsa podczas piątkowego treningu przed GP Abu Zabi 2018.
Kiedy będą kolejne testy?
Kolejne testy Formuły 1 odbędą się po zakończeniu sezonu na torze Yas Marina w Abu Zabi. Wszystkie zespoły przez dwa dni będą skupiać się na sprawdzaniu opon na 2019 rok. Do tego czasu Pirelli będzie kontynuować swój program testowy z różnymi zespołami w kolejnych tygodniach (szczegółowy harmonogram). Najbliższe testy są zaplanowane na początek września na torze Paul Ricard – opony deszczowe z McLarenem.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: