Zakończyły się testy przed sezonem 2017 Formuły 1, prawdziwa rywalizacja rusza już za dwa tygodnie w Australii. Podczas testów potwierdziło się kilka oczekiwanych rzeczy, ale też cały czas jest wiele znaków zapytania. Zapraszam na szczegóły.
Bolidy w 2017 roku są najszybsze w historii
Tegoroczne bolidy będą najszybsze w historii. Można to już powiedzieć z pełnym przekonaniem po analizie wyników testów. Według planów bolidy w 2017 roku po zmianach regulaminowych miały być przeciętnie o pięć sekund szybsze niż w 2015 roku, ta różnica oczywiście zależy od układu toru. Na obiektach z dużą liczbą wymagających zakrętów różnica będzie większa, a na torach składających się głównie z długich prostych mniejsza. Podczas tegorocznych testów najszybsze kółko wykręcił Kimi Raikkonen w Ferrari – 1:18,634. Potencjalny czas jaki mógł zostać osiągnięty na testach to prawdopodobnie poniżej 1:18,000. Raikkonen sam powiedział, że mógł pojechać szybciej (miał w zanadrzu jeszcze ultra miękkie opony), a Mercedes nie zrobił klasycznej symulacji kwalifikacji. Czas Pole Position na tym torze w 2015 roku wyniósł 1:24.681, a więc mamy poprawę o pełne sześć sekund. W maju podczas GP Hiszpanii tempo powinno być lepsze: kierowcy pojadą na 100% w ulepszonych do tego czasu bolidach podczas lepszych warunków pogodowych. Nawet gorsze opony (w GP Hiszpanii będą opony miękkie, na testach najlepszy czas osiągnięto na super miękkich), nie będą tu przeszkodą. To porównanie czasów pokazuje, że w 2017 roku możemy oczekiwać kwalifikacyjnych rekordów na każdym z torów, jeśli tylko nie będzie padał deszcz. Tempo wyścigowe również poprawi się o kilka sekund, więc poszczególne wyścigi będą krótsze o kilka minut.
Na poniższym porównaniu przejazdu okrążenia, które w 2016 roku dało Lewisowi Hamiltonowi Pole Position z najlepszym okrążeniem testów w wykonaniu Kimiego Raikkonena widać siłę nowych bolidów. Zeszłoroczny samochód ma większą prędkość na prostej, dzięki czemu na początku okrążenia notuje lekką przewagę. Jednak później systematycznie traci dystans.
Opony
Nowe opony są zgodnie z planami o wiele bardziej wytrzymałe i przewidywalne. Zespoły niemal w ogóle nie korzystały z opon twardych, bo takie przejazdy nie miały sensu. Przypominam, że tor Barcelona-Katalonia jest jednym z najbardziej wymagających dla opon w kalendarzu i dotychczas twarde opony były tu bardzo popularne w czasie wyścigów. Według słów dyrektora technicznego zespołu Force India, na mieszance pośredniej można przejechać 100 okrążeń na tym torze (wyścig liczy 66 kółek). Na oponach miękkich wykonywano długie przejazdy i degradacja nie była bardzo odczuwalna. To wskazuje na taktykę jednego pit-stopu w czasie wyścigu. Opony umożliwiają kierowcom jazdę na 100% przez kilka okrążeń z rzędu, co było niemożliwe w latach ubiegłych. Pirelli wykonało zadanie jakie wyznaczyła im FIA wraz zespołami. Okaże się w trakcie sezonu czy takie podejście pozytywnie wpłynie na widowisko na torze.
Zespoły
Mercedes zaprezentował się bardzo solidnie przejeżdżając najwięcej okrążeń na testach. Nie pokazali swojego prawdziwego tempa podczas symulacji kwalifikacji, bo jeździli z większą ilością paliwa oraz ze skręconym silnikiem. Według informacji Auto Motor und Sport, tempo Ferrari nie zrobiło wrażenia na inżynierach Mercedesa, którzy liczyli na czas poniżej 1:18,000 w wykonaniu swojego kierowcy. Wypowiedzi Nikiego Laudy, Toto Wolffa czy Lewisa Hamiltona o tym, że to Ferrari jest lepsze, wyglądają na zwykłe odwracanie uwagi. Hamilton znany jest z tego, że na testach nie daje z siebie wszystkiego, a mimo to był lepszy od Valtterego Bottas zarówno na krótkich, jak i szczególnie dłuższych przejazdach, jak wynika z wewnętrznych analiz. Nie można wykluczyć scenariusza, że w Australii Hamilton znajdzie się przed Ferrari, a Bottas dopiero za dwoma czerwonymi samochodami. Nie ma w tym nic dziwnego, bo Bottas dołączył do zespołu bardzo późno i musi się dostosować do nowego otoczenia. W przypadku Mercedesa jest tak naprawdę tylko jeden minus: nie wszystkie poprawki się sprawdziły. Na drugą turę testów zespół przywiózł wiele poprawek, z których część się nie sprawdziła.
Ferrari po raz pierwszy od wielu lat ma ciekawy bolid z interesującymi elementami aerodynamicznymi. Zaczęli i zakończyli testy w bardzo dobrej formie. Ferrari będzie walczyć o najwyższe cele, ale dopóki rywale nie pokażą pełnego potencjału, to nie dowiemy się o jak duże. Ferrari zwykle na testach notuje lepsze czasy niż później w wyścigach na tle rywali. Mercedes zwykł nie pokazywać wszystkiego podczas jazd testowych, więc na pewno ma w zanadrzu sporo tempa. Przed Ferrari jest jeszcze jeden kluczowy test: rozwój w trakcie sezonu. To był ich prawdziwy problem w ostatnich latach, gdy nie wytrzymywali tempa rozwoju rywali. Powinni zacząć sezon jako numer jeden lub numer dwa. Wyzwaniem będzie utrzymanie się na tej pozycji do końca, aby walczyć o tytuł.
Red Bull dotychczas jest największą zagadką. Ich bolid nie jest bardzo szybki, dwa zespoły są dla nich obecnie poza zasięgiem. Do tego pojawiały się problemy z silnikiem oraz z ustawieniami samochodu. Zespół na testach miał niezwykle prosty bolid, który w porównaniu do Mercedesa czy Ferrari wyglądał jak zeszłoroczna konstrukcja. To celowe podejście sprawdzenia maksymalnie prostego bolidu, który później będzie ulepszany. Przedstawiciele Red Bulla są bardzo tajemniczy, ale pojawiają się plotki, że w Australii zobaczymy zupełnie inny samochód z wieloma poprawkami. Jeśli tak się nie stanie i Red Bull będzie odstawał od Mercedesa i Ferrari, to prawdziwa będzie teoria o tym, że Red Bull miał opóźnienie w pracach nad tegorocznym samochodem. W takim wypadku rozpoczną sezon mając kilka dziesiątych sekundy straty do rywali, a to może okazać się zbyt dużą stratą, aby ją zniwelować w trakcie sezonu.
Williams wygląda na najlepszy zespół z reszty stawki. Będą walczyć o pozycję numer cztery w klasyfikacji konstruktorów i na początku sezonu są faworytem do zajęcia tego miejsca. Bolid FW40 to na pierwszy rzut oka bardzo prosta konstrukcja w porównaniu do rywali, ale jak widać bardzo efektywna. Felipe Massa prezentował bardzo dobrą formę na testach i będzie liderem zespołu. Lance Stroll nie pokazał tak dobrego tempa, więc Williams w tej chwili może liczyć na jednego wyraźnego lidera. Stroll musi szybko się uczyć i poprawiać swoją formę. Początek testów w jego wykonaniu był bardzo słaby, trzykrotnie wypadał z toru i rozbijał bolid. Później było o wiele lepiej, ale do czasów okrążeń osiąganych przez Massę sporo mu cały czas brakuje. W ostatnich latach piętą achillesową Williamsa była aerodynamika. W czasie sezonu 2017 okaże się czy poprawili się na tym polu i czy wytrzymają wyścig na poprawki bolidu z konkurencją.
Zespół Force India nie rozpoczyna sezonu w idealnej formie, pojawiło się sporo różnych problemów w czasie przejazdów testowych. Ich bolid jest o 10 kg cięższy od minimalnej wagi, co jest kluczową kwestią do rozwiązania na początku roku. Obaj kierowcy już dostali polecenia zrzucenia dwóch kilogramów, ale to nie wystarczy. Waga wzrosła przez dodatkowe kilogramy w silniku Mercedesa (aby zwiększyć niezawodność), układzie przeniesienia napędu oraz dodatkowe wzmocnienia, aby przejść testy zderzeniowe. Problemem Force Indii jest także balans, oraz to, że dane z toru nie pokrywają się w pełni z tymi z fabryki. Na początku sezonu czeka ich walka w środku stawki. Celem maksimum będzie utrzymanie czwartej pozycji na koniec sezonu, co teraz wydaje się bardzo trudne.
Spory krok do przodu wykonał fabryczny zespół Renault po fatalnym sezonie 2016. Mają ciekawy bolid, który powinien umożliwić im regularną walkę o awans do Q3 i punkty w tym sezonie. Trudno osiągnąć coś więcej, gdy czołowa trójka jest tak daleko z przodu. Nico Hulkenberg jest dużym wzmocnieniem zespołu i to on powinien zapewniać im w 2017 roku regularnie punkty. Renault ma największy problem ze swoim silnikiem, który wielokrotnie psuł się podczas testów. W Australii mają pojawić się poprawki, które zwiększą niezawodność. To w tej chwili priorytet, bo pod względem mocy dokonano postępu.
Toro Rosso ma za sobą testy z wieloma problemami, głównie po stronie silnika. Jednak z każdym dniem forma rosła i bolid prezentował się coraz lepiej. Zespół będzie walczył w środku stawki, gdzie w tym roku zapowiada się bardzo wyrównana walka. Rożnice między kilkoma zespołami są minimalne i ustalenie dokładnego układu sił po testach jest niemożliwe.
Zespół Haas F1 Team wygląda na najsłabszy zespół środka stawki. Cały czas mają problemy z hamulcami podobnie jak rok temu. Biorąc pod uwagę siłę rywali, Haas będzie celował w tym roku w maksimum miejsce siódme, co byłoby awansem z ósmego w 2016 roku. Jednak będzie bardzo trudno o taki scenariusz. Haas ma o wiele mniejsze możliwości finansowe i ludzkie, więc trudno będzie im rozwijać się równie szybko co rywalom.
Sauber zapowiada się na najsłabszy zespół w tegorocznej stawce. Liczą, że na starcie sezonu uda się zdobyć trochę punktów, gdy rywale ze swoimi nowymi konstrukcjami będą mieć kłopoty techniczne. Sauber korzysta z zeszłorocznego silnika Ferrari, który jest niezawodny, ale wyraźnie słabszy od rywali. Postęp po stronie jednostek napędowych był bardzo duży przez zimę co stawia Saubera na straconej pozycji. Szykuje się trudny rok, ale dzięki bankructwu Manora, Sauber ma gwarantowany finisz w czołowej dziesiątce, a tym samym duże premie finansowe. Dla nich to sezon przejściowy, być może w 2018 roku będą mieć innego dostawcę silników.
O problemach McLarena i głównie Hondy pisałem szerzej w osobnym wpisie – TUTAJ. McLarena czeka trudny początek sezonu, nie wiemy na co tak naprawdę ich stać. Możliwe są różne scenariusze zarówno negatywne jak i pozytywne. W 2011 roku mieli bardzo nieudane testy przedsezonowe, ale już w GP Australii byli drugą siłą. Tym razem tak optymistyczny scenariusz jest niemożliwy. McLaren może rozpocząć sezon w środku stawki, jak również w jej ogonie.
Trochę w cieniu problemów Hondy w czasie testów przeszły problemy Renault. Nowa jednostka napędowa tego producenta psuła się wielokrotnie we wszystkich trzech bolidach. Renault nie panikuje, bo spodziewało się tych problemów, które wystąpiły po stronie systemu ERS. Pojawiały się one już podczas sprawdzania nowej konstrukcji w fabryce. W Australii wszystkie zespoły mają dostać poprawki poprawiające niezawodność systemu ERS, co ma wyeliminować te usterki.
Układ sił
W tej chwili wydaje się, że na czele jest Mercedes z Ferrari z lekkim wskazaniem na srebrny bolid. Kilka dziesiątych sekundy traci Red Bull, a potem jest podobna przerwa i zespół Williams. Williams ma niewielką przewagę nad bardzo wyrównaną grupą czterech zespołów: Renault, Force India, Toro Rosso i Haas F1 Team. Na końcu stawki znajduje się Sauber. McLaren jest wielką niewiadomą i nie wiemy, w którym miejscu w układzie sił pojawi się na starcie sezonu. Nie powinien być to jej sam koniec, bo na testach zanotowali lepszy czas od Saubera, mimo, że nie robili klasycznych symulacji kwalifikacji.
Podsumowanie
Z testów wynika, że układ sił nie ulegnie wielkiej zmianie na początku sezonu 2017, co jest sporym zaskoczeniem. Wielu kibiców liczyło na odmianę od dominacji Mercedesa, a to ten zespół nadal jest faworytem do zwycięstw. Oby tym razem nie przyszło im to z taką łatwością i mieli rywali na swoim poziomie. Jeżeli o tytuł będą walczyć na równym poziome dwa lub trzy zespoły, to kibice będą zadowoleni. Największą zagadką przed sezonem 2017 jest to, jak zmiany reguł technicznych wpłyną na poziom widowiska. Czy będzie więcej walki na torze, czy mniej? Czy bardziej wytrzymałe opony sprawią, że wyścigi będą się rozstrzygać po jedynej zmianie opon, czy w takim scenariuszu kierowcy będą walczyć ze sobą na torze, nie czekając na decyzje strategiczne? To wszystko okaże się w nowym sezonie, które startuje w ostatnim weekend marca w Australii.
Polecam zapoznać się z wynikami głosowania czytelników CyrkF1 na najładniejsze i najlepsze pod względem technicznym bolidy zaprezentowane na 2017 rok klikając TUTAJ.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: