Trzej kierowcy walczą w 2025 roku o mistrzostwo świata w Formule 1. Lando Norris, Oscar Piastri Max Verstappen na cztery weekendy wyścigowe przed końcem sezonu są bardzo blisko siebie. Jakie są ich szanse, kto powinien być mocny w pozostałych wyścigach? Tego dowiecie się z tej analizy.
W poprzednich latach w Formule 1 mistrza świata kierowców poznawaliśmy z wyprzedzeniem lub mieliśmy pojedynek dwóch kierowców. W sezonie 2025 trzech zawodników walczy o mistrzostwo i każdy powinien mieć szanse do końca roku. Poprzedni raz taka sytuacja była w sezonie 2010, gdy w finale sezonu aż czterech zawodników miało matematyczne szanse (a trzej realne) na zwycięstwo. Wygrał atakujący z trzeciej pozycji w klasyfikacji generalnej Vettel, gdy dwaj liderzy skupili się na sobie i utknęli za potencjalnie słabszymi kierowcami. W 2010 roku do końca sezonu o tytuł rywalizowali dwaj kierowcy Red Bulla, zespół nie zdecydował się postawić jasno na jednego z nich, co okazało się mądrą decyzją, bo wygrał Vettel. Trzy lata wcześniej w sezonie 2007 o tytuł walczyli dwaj kierowcy McLarena i Raikkonen z Ferrari. Wtedy tytuł wywalczył Raikkonen, który skorzystał na wewnętrznej wojnie w McLarenie. Gdyby zespół z Woking wtedy jasno postawił na jednego z zawodników, to ten zostałby mistrzem.
Zespół McLaren w 2025 roku daje równe szanse obu swoim zawodnikom i planuje utrzymać takie podejście do końca sezonu. Cały czas np. w zespole jest pełny przepływ informacji, więc kierowcy mają dostęp do danych swojego partnera. Jeśli jeden z ich kierowców zostanie mistrzem świata, to będzie ich można za takie zachowanie i podejście tylko chwalić. Gdyby mistrzem został Verstappen, wszyscy będą obwiniać McLarena, bo gdyby wcześniej postawili na jednego z kierowców, to ten zdobywałby więcej punktów. Prawda jest taka, że gdyby McLaren w tym roku od początku miał jednego lidera, to żadnych emocji w walce o tytuł mistrzowski by nie było.
Punktacja na cztery weekendy wyścigowe przed końcem sezonu
Na cztery weekendy wyścigowe przed końcem sezonu 2025 punktacja w czołówce wygląda następująco:
Lando Norris – 357 punktów
Oscar Piastri – 356 punktów (1 punkt straty do lidera)
Max Verstappen – 321 punktów (36 punktów straty do lidera)
Do rozegrania pozostały cztery wyścigi oraz dwa sprinty, jeśli ktoś wygra je wszystkie to zdobędzie 116 punktów. Widać więc, że w czołówce sprawa jest w pełni otwarta, bo pozostało jeszcze wiele punktów do wywalczenia. Pojawiają się oczywiście wyliczenia co by było gdyby np. Verstappen wygrał wszystkie pozostałe wyścigi i sprinty. W takim scenariuszu, gdyby Norris lub Piastri zawsze zajmowali drugie miejsce, to Holender ich nie dogoni. Verstappen musi liczyć na to, że kierowcy McLarena będą sobie odbierać punkty.
Kierowcy McLarena przez cały sezon prezentują bardzo podobną formę, raz lepszy jest jeden a raz drugi. W Red Bullu natomiast Verstappen jest jasnym liderem, a drugi kierowca nie odgrywa żadnej roli. Gdybyśmy po 20 rundach sezonu wzięli wyniki najlepszego kierowcy McLarena z każdego wyścigu oraz sprintu i je dodali, to taki teoretyczny kierowca miałby na swoim koncie teraz 452 punkty, czyli miałby już zapewniony tytuł mistrzowski (drugi kierowca w takiej wirtualnej klasyfikacji miałby znacznie mniej punktów niż teraz). Sytuacja przypominałaby tę z ostatnich lat, gdy mistrzem zostawał Verstappen, który w zdecydowanej większości wyścigów był najlepszym zawodnikiem Red Bulla.
Najważniejsza sprawa to unikanie pechowych sytuacji
Najgorsze co może się zdarzyć walczącym kierowcom w finałowych wyścigach to awaria lub kraksa. Gdyby jeden z tych zawodników z jakiegoś powodu nie dojechał do mety w jednym z ostatnich wyścigów sezonu, a pozostali ukończyli wszystkie, to będzie to decydujący moment rywalizacji. Straty punktowe z powodu awarii lub kraksy będą zbyt duże do nadrobienia w pozostałych trzech wyścigach. Gdyby taki pechowy występ miał Verstappen, to dla niego byłby to definitywny koniec walki o tytuł. Gdyby to był jeden z kierowców McLarena, to on jeszcze przy perfekcyjnych pozostałych startach miałby szanse. Absolutnie najgorszy scenariusz dla walki o mistrzowski tytuł, to kolizja dwóch walczących kierowców, która wyeliminowałaby ich z jakiegoś wyścigu. Wtedy ten trzeci niesamowicie zyska.
Z potencjalnymi awariami wiąże się wykorzystanie jednostek napędowych. Kierowcy McLarena dostali ostatnie komponenty silników w trakcie GP Belgii przed wakacjami, a Verstappen w trakcie GP Włoch. Moment instalacji elementów nie jest aż tak istotny, bo zespoły cały czas rotują silnikami, wykorzystują różne elementy. Lando Norris miał usterkę w trakcie GP Holandii związaną z wyciekiem oleju, ale jak później potwierdzili przedstawiciele zespołu, jednostka napędowa nie uległa awarii. Możemy założyć, że cała trójka będzie chciała dojechać do końca sezonu bez brania nadprogramowych elementów jednostek napędowych, aby uniknąć kar przesunięcia na polach startowych. Taka strategia zwiększa ryzyko awarii mechanicznej. W tym roku psuły się już zarówno silniki Mercedesa jak i Hondy, więc nie ma gwarancji bezpieczeństwa. Biorąc pod uwagę obecny wyrównany układ sił i trudności z wyprzedzeniem, to po starcie z końca stawki z powodu kary, nie ma szans, aby jeden z tych kierowców awansował na podium.
Forma kierowców w ostatnich weekendach
Lando Norris zmienił swoje nastawienie po GP Holandii, gdy nie dojechał do mety z powodu awarii. Widać u niego więcej zdecydowania, podejmowania ryzyka w pojedynkach na torze. Jednocześnie utrzymuje równiejszą formę w kwalifikacjach niż w pierwszej połowie sezonu. W trakcie pięciu ostatnich sesji kwalifikacyjnych przegrał z Piastrim tylko raz, a w wyścigach zawsze był lepszy. Norris jest wyraźnie w gazie, ale teraz wyszedł na prowadzenie w klasyfikacji generalnej i znowu pojawi się presja, bo stał się faworytem. Jeżeli sobie z tym poradzi, to faktycznie nastąpiła u niego przemiana.
Oscar Piastri całkowicie zdominował GP Holandii, ale pięć kolejnych występów w jego wykonaniu było słabych, szczególnie GP Azerbejdżanu gdy rozbił się w kwalifikacjach i w wyścigu. Najgorzej pod względem czystego tempa było w Meksyku, gdzie wyraźnie odstawał od Norrisa. Piastri co roku jeździ słabo w GP USA i GP Meksyku, powodem ma być specyficzna nawierzchnia na obu torach, która jest gładka i mało przyczepna. Styl jazdy Australijczyka tam nie pasuje. Takich torów już w tym roku nie będzie, więc od GP Sao Paulo Piastri powinien wrócić do dobrej formy i rywalizować na poziomie Norrisa.
Max Verstappen to świetny kierowca, który jeśli dostanie dobry bolid, to go wykorzystuje. Red Bull po wakacjach wyraźnie poprawił samochód i Verstappen nie schodzi od tego momentu z podium. Szczególnie w kwalifikacjach jest bardzo mocny, a to jest w tym sezonie niezwykle ważne, bo wyprzedzanie jest trudne. Verstappen nie ma nic do stracenia, ma stratę w klasyfikacji generalnej, więc on może sobie pozwolić na większe ryzyko w finałowych wyścigach. W jego przypadku nie ma wątpliwości, że będzie do końca prezentował konkurencyjną formę. Rywalizował o mistrzostwo świata wcześniej, więc wie jak do tego podchodzić. Nie jest już zagrożony zawieszeniem za punkty karne.
Spodziewana forma zespołów na finałowych torach
Przed nami jeszcze rywalizacja w czterech wyścigach: GP Sao Paulo, GP Las Vegas, GP Kataru i GP Abu Zabi. Z tego grona wyróżnia się GP Las Vegas, bo jest to wyścig rozgrywany na bardzo specyficznym torze, którego układ przypomina Monzę, ale co najważniejsze rywalizacja odbywa się tam przy niskich temperaturach. Bolid McLarena bardzo nie lubi takich warunków. Rok temu zajęli tam miejsca poza podium z bardzo dużymi stratami czasowymi. W tym roku ma być lepiej, bo udało im się ograniczyć problemy z grainingiem opon, ale i tak McLaren spodziewa się słabszego wyniku. Trzy pozostałe tory pasują tegorocznemu bolidowi McLarena. Jeżeli dodatkowo rywalizacja będzie się gdzieś odbywała przy wysokiej temperaturze, to na tym skorzystają. Bolid McLarena najlepiej radzi sobie w średnich i szybkich zakrętach, a także na torach, które bardziej obciążają tylne opony (tzw. „rear limited”). Największą przewagę McLaren ma w tempie wyścigowym, gdy w wyścigu istotną rolę odgrywa zużycie opon. Po wakacjach było bardzo mało takich wyścigów, co pozwoliło Verstappenowi z nimi kilka razy wygrać. W kwalifikacjach tegoroczny bolid McLarena nie jest perfekcyjny, obaj kierowcy mają problemy, aby regularnie móc wyciągnąć z niego 100%.
Red Bull poprawił bolid po wakacjach i będzie mocny na każdym pozostałym torze. Moim zdaniem Red Bull będzie lepszy w Las Vegas od McLarena. Pozostałe trzy tory będą wyrównane. Może być tak, że w tempie kwalifikacyjnym lepszy będzie Red Bull, a w tempie wyścigowym McLaren. W tym roku różnice w stawce są małe, a opony wytrzymałe. Verstappen wygrywając kwalifikacje będzie miał duże szanse, aby utrzymać prowadzenie w wyścigu. Poprawki do Red Bulla RB21 wpłynęły głównie na te elementy, w których ten samochód odstawał od McLarena MCL39. Dlatego teraz różnice między nimi są małe.
Tory w Brazylii i w Katarze są „front limited”, czyli bardziej obciążone są na nich przednie opony, a tory w Las Vegas i w Abu Zabi są „rear limited„, czyli bardziej obciążone są tam tylne opony.
Na opady deszczu możemy liczyć tylko w trakcie GP Sao Paulo. Gdyby tam rywalizacja odbywała się w warunkach w pełni mokrych, to Max Verstappen będzie miał przewagę i stanie się głównym faworytem do wygranej. Gdyby jednak rywalizacja odbywała się na przesychającym torze, gdy trzeba zadbać o przejściowe opony, to przewaga bolidu McLarena będzie bardzo duża. Mieliśmy w tym roku już takie wyścigi i wtedy Norris z Piastrim najbardziej dominowali w stawce. Tegoroczny bolid McLarena najłagodniej obchodzi się z oponami, a na przesychającym torze opony przejściowe szybko ulegają zniszczeniu, więc ich przewaga jest wtedy największa.
Wpływ Mercedesa i Ferrari na walkę o tytuł
Jeżeli Norris, Piastri i Verstappen będą kończyli razem każdy wyścig na podium, to mistrzem świata zostanie jeden z kierowców McLarena. Natomiast istotną rolę w mistrzostwach mogą odegrać kierowcy Mercedesa i Ferrari. Ich obecność w czołówce i przedzielenie faworytów bardzo mocno wpłynie na zdobywane punkty. Mercedes ma być faworytem do zwycięstwa w GP Las Vegas, bo rok temu byli tam wyraźnie najlepsi. Warunki w Las Vegas pasują także Ferrari. Gdyby te dwa zespoły w tym roku były najlepsze w tym wyścigu, to zawodnicy rywalizujący o mistrzostwo świata zajmą dalsze pozycje, gdzie różnice punktowe są bardzo małe. W ostatnich wyścigach widzimy, że kierowcy Ferrari i Mercedesa są w stanie rywalizować o podium lub finiszują tuż za nim. Ferrari jest szczególnie mocne w kwalifikacjach (głównie Leclerc). Widzieliśmy w GP USA, że gdy Leclerc był na torze przed Norrisem, to kierowca McLarena mimo lepszego tempa bardzo długo się męczył z wyprzedzeniem. Jeden dobry występ kierowcy Ferrari lub Mercedesa może mieć decydujący wpływ na walkę o tytuł.
Podsumowanie
Liczę na ciekawą końcówkę i walkę Norrisa, Piastriego i Verstappena aż do finałowego wyścigu sezonu. Zapowiada się bardzo wyrównany pojedynek. Gdybym miał typować to stawiam, że będzie to „rywalizacja eliminacyjna” tzn. ci zawodnicy nie będą mieć perfekcyjnych startów do końca sezonu. Jeżeli ktoś będzie miał awarię / kraksę lub w dany weekend będzie wolniejszy, to wypadnie z rywalizacji ułatwiając zadanie rywalom. Mistrzem zostanie ten, kto do końca sezonu będzie najbardziej regularny.



Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: