Dalsze kariery Kacpra Sztuki i Tymka Kucharczyka z powodu braku sponsorów są niepewne. Młodzi polscy zawodnicy z miejsca są w gorszej sytuacji niż rywale z innych krajów. To jest problem, który jest w Polsce widoczny od wielu lat.
Planowałem ten tekst od kilku tygodni, ale liczyłem na pozytywne komunikaty na temat dalszych planów młodych polskich kierowców jeszcze w 2022 roku. Nic takiego nie miało miejsca, więc trzeba pochylić się nad systemowym problemem. Dlaczego młodzi kierowcy z Polski od wielu lat mają problemy aby przebić się przez drabinkę serii juniorskich? Tej sztuki dokonuje wielu potencjalnie słabszych kierowców, również z krajów, w których tradycji w sportach motorowych nie ma. Polska to nie jest kraj dla rozwijania młodych talentów, a dla ich marnowania. Pamiętacie takie nazwiska jak Patryk Szczerbiński, Kevin Mirocha czy Artur Janosz? Kilka lat temu było o nich głośno, rywalizowali w seriach juniorskich, ale nagle ich kariery zostały praktycznie zakończone. Takich przykładów jest więcej, o czym w listopadzie wyczerpująco napisał Kuba Mikołajczak z MotoHigh.pl. To nie jest tak, że w Polsce utalentowany był tylko Robert Kubica i dzięki temu przebił się do Formuły 1. Utalentowanych kierowców, którzy przechodzą z kartingu do serii juniorskich w bolidach jednomiejscowych nie brakuje. Problemem jest brak funduszy i odpowiedniego wsparcia na etapie serii juniorskich, więc ich kariery się później nie rozwijają tak jak powinny. Nie mówię tu już o Formule 1, bo tam dostają się nieliczni kierowcy. W Polsce było kilku takich zawodników, którzy powinni dojść do poziomu GP2 / Formuły 2, ale to się nie udawało.
Zdaję sobie sprawę, że w Polsce mamy więcej młodych kierowców, ale postanowiłem się skupić na dwóch i na ich przykładzie pokazać problemy takich zawodników. Kacper Sztuka i Tymek Kucharczyk mają za sobą udane sezony w Formule 4. Były to ich pierwsze, prawdziwe sezony spędzone w bolidach jednomiejscowych w porządnych zespołach (Sztuka jeździł w F4 także w 2021 roku, ale w bardzo słabym zespole). Kierowcy odnosili sukcesy i uplasowali się na wysokich miejscach w klasyfikacjach generalnych. Jeden z dwóch największych internetowych serwisów zajmujących się seriami juniorskimi Feederseries.net umieścił ich w gronie siedmiu najbardziej niedocenianych kierowców w F4 w 2022. Dlaczego niedocenianych? Bo w środowisku wiele się o nich nie mówi, nie należą do programów rozwojowych zespołów F1, nie mają rozpoznawalnych nazwisk itp. W sezonie 2023 powinni startować w wyższych seriach, ale obaj mają duże problemy, aby zebrać potrzebny budżet. Nawet jeśli im się to uda, to miejsca w najlepszych zespołach są już w większości zajęte, a to bardzo ograniczy możliwość osiągania jakichkolwiek sukcesów.
Dalsza kariera Tymka Kucharczyka jest zagrożona
Tymek Kucharczyk ma za sobą bardzo dobry sezon w hiszpańskiej Formule 4, gdzie zajął trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej. Kucharczyk jest wspierany od pewnego czasu przez PKN Orlen, jeździ z ich logotypami, pojawia się na różnych imprezach promocyjnych. Wydawało mi się, że jego dalsza kariera jest bezpieczna, ale tak nie jest. Wszystko wskazuje na to, że Orlen wpiera go finansowo tylko w niewielkim stopniu. Niewiele mówi się o tym, ale Kucharczyk zawdzięcza miejsce w sezonie 2022 w hiszpańskiej Formule 4 zwycięstwu w Richard Mille Young Talent Academy w 2021 roku. O jakich pieniądzach jest tu mowa? Udział w całym sezonie we włoskiej F4, która jest droższa od hiszpańskiej, to koszt od 0,3 do 0,5 mln euro. Kwota zależy od tego do jakiego zespołu się trafi i ile ma się dodatkowych testów. W hiszpańskiej F4 jest to pewnie 0,2 – 0,4 mln euro za rok. Jeżeli Kucharczyk zawdzięcza starty w hiszpańskiej F4 zwycięstwo w Richard Mille Young Talent Academy, to okazuje się, że wsparcie jakie otrzymuje od Orlenu jest symboliczne. Gdyby Orlen dawał podobne pieniądze, jakie są potrzebne do udziału w F4, to Kucharczyk mógłby w 2022 roku np. startować w Formule 4 w innym kraju, bo wielu kierowców łączyło tak programy.
Aby uzmysłowić czytelnikom w jak złym położeniu jest Tymek Kucharczyk, zobaczmy co planują jego bezpośredni rywale z sezonu 2022. Mistrzem hiszpańskiej F4 w 2022 roku został Nicola Tsolov, który jest wspierany przez Fernando Alonso, należy do programu rozwojowego Alpine, a na sezon 2023 przechodzi do dobrego zespołu w Formule 3, jeździł na testach ma podpisany kontrakt. Tradycje związane ze sportami motorowymi w Bułgarii są mniejsze niż w Polsce, ale jak widać nie przeszkadza to temu kierowcy. Hugh Barter, który zajął drugie miejsce prawdopodobnie również trafi do Formuły 3, bo ma za sobą testy, ale kontrakt nie został ogłoszony w momencie pisania tego tekstu. Czwarte miejsce w hiszpańskiej F4 zajął Kirill Smal z Rosji (startował w barwach Kirgistanu, aby uniknąć sankcji), który testował już bolidy serii FRECA i rozmawia z jednym z zespołów w sprawie kontraktu. Tymek Kucharczyk tymczasem w nowym wywiadzie dla Sportowychfaktów powiedział, że brakuje mu większości budżetu, aby wykonać dalszy krok w 2023 roku. Na ten moment nie wyklucza pozostania w F4, a nawet powrotu do kartingu w 2023 roku. Zamiast iść do przodu Kucharczyk może zostać na tym samym poziomie, a nawet się cofnąć, a to stawia go w bardzo złej sytuacji również na kolejne sezony.
Dalszy program dla Kacpra Sztuki jest niepewny
Kacper Sztuka miał już spore problemy z funduszami, aby dokończyć sezon 2022 we włoskiej Formule 4. Dlatego w czerwcu napisałem o nim na blogu, bo brakowało mu wtedy pieniędzy na drugą połowę roku (Szczegóły). Ostatecznie sezon udało mu się się dokończyć, ale nie wystartował w tylu wyścigach w ilu chciał, bo gdyby miał więcej funduszy, to równolegle jeździłby w niemieckiej F4. Sztuka zajął szóste miejsce we włoskiej Formule 4, ale jest to seria uznawana za najbardziej konkurencyjną. Miał pecha w finale sezonu, gdyby nie on, to byłby piąty w klasyfikacji generalnej. Przed nim znaleźli się kierowcy mający nad nim na starcie sporą przewagę: junior Mercedesa, dwóch juniorów Ferrari, syn byłego kierowcy F1 i mający wielu sponsorów Alex Dunne (wystartował w 2022 roku w trzech pełnych sezonach różnych F4).
Zagadką są plany Kacpra na 2023 rok. Wcześniej optymistycznie planował przejście do serii Formula Regional European Championship lub Formuły 3. Biorąc pod uwagę wymagania finansowe, to na Formułę 3 nie ma co liczyć, poza tym miejsca w dobrych zespołach są już zajęte. Alternatywą może być nowa seria Eurocup-3. Sytuacja jest podobna do Kucharczyka. Bezpośredni rywale mają większe wsparcie, startują w większej liczbie wyścigów, odbywają dodatkowe testy.
W Polsce brakuje programu rozwojowego, promocji i sponsorów młodych zawodników
W Polsce brakuje centralnego programu wsparcia młodych kierowców, który powinien być organizowany albo np. przez ministerstwo sportu, albo Polski Związek Motorowy lub jakiegoś dużego sponsora. Takie programy działają w niektórych europejskich krajach.
Serie juniorskie interesują niewielu kibiców. Transmisje są zwykle na YouTube, gdzie są oglądane na żywo przez maksymalnie kilka tysięcy ludzi w skali świata. Dlatego trudno jest młodym zawodnikom pozyskiwać sponsorów, bo ci chcą zyskać na takiej umowie. Dlatego ważne jest to, aby serie juniorskie z udziałem Polaków były transmitowane w telewizji, najlepiej jak najszerzej dostępnej. Kilka lat temu gdy Polsat angażował się w promocję niektórych młodych zawodników, to pokazywali ich wyścigi w Polsacie Sport, zapraszali również do studia przy F1. To jest jeden z moich zarzutów dla Eleven Sports w ostatnich latach. Szkoda, że nie zapraszali młodych polskich kierowców do studia przy transmisjach F1, bo wtedy takim zawodnikom łatwiej byłoby pozyskiwać sponsorów, staliby się bardziej rozpoznawalni. W 2022 transmisje serii FRECA z udziałem dwóch Polaków można było oglądać w Motowizji.
Głównym problemem jest brak sponsorów. Firmy nie chcą się promować w sportach motorowych, a jeśli już to robią, to przeznaczają zbyt małe kwoty. Praktycznie każdy młody polski kierowca przechodzący z kartingu do bolidów jednomiejscowych miał własnych sponsorów. Zwykle to była firma rodzinna lub firma, której wsparcie udało się pozyskać dzięki znajomościom. Problemem jest kilku-, a nawet kilkudziesięciokrotny wzrost kosztów w seriach juniorskich w porównaniu do kartingu, dlatego tylko z takimi sponsorami nie da się nic ugrać. Potrzebne są większe firmy, będące w stanie wyłożyć spore pieniądze.
PKN Orlen wspiera juniorów, ale w niewystarczającym stopniu
PKN Orlen jako największa polska firma, która dodatkowo działa w branży bezpośrednio związanej w motoryzacją, powinna być szeroko obecna jako sponsor w sportach motorowych. Częściowo tak jest, bo sponsorują Roberta Kubicę, zespół Alfa Romeo w F1, kierowców w rajdach, w rajdzie Dakar, żużlu i innych dyscyplinach. Wspierają także kilku młodych kierowców, a gdy zaczęli sponsorować Alfę Romeo, to opieką objęli również zawodników w kartingu. Problemem jest niewielka skala wsparcia, które tak naprawdę jest niewystarczające, aby sfinansować kierowcy jeden program, co widać na przykładzie Kucharczyka. Nie widać tam szerszego planu, chęci promocji tych zawodników i pomocy w rozwoju. Orlen spokojnie byłby w stanie np. sfinansować cały zespół dla dwóch lub trzech Polaków w serii FRECA za kilka procent kwoty, jaką wydają obecnie na Alfę Romeo i Roberta Kubicę. Jak Kubica odejdzie na emeryturę, to nie będzie na kim oprzeć działań marketingowych. Trzeba wspierać młodych kierowców, nawet jeśli teraz korzyści marketingowe są z tego niewielkie, aby któryś z nich się przebił i za kilka lat można było wykorzystać jego wizerunek do reklam.
Natomiast akurat w tym przypadku nie można zwalać całej winy na Orlen, bo w Polsce są setki, a nawet tysiące firm, które stać na to, aby wydać kilkaset tysięcy euro rocznie na sponsoring w sportach motorowych. Podstawowym problemem jest to, że nie ma takiego zainteresowania ogółem ze strony różnych firm.
Pieniądze w seriach juniorskich to sprawa absolutnie kluczowa
Koszty startów w Formule 4 są bardzo wysokie, a to przecież dopiero pierwszy etap rywalizacji w bolidach jednomiejscowych. Udział w całym sezonie we włoskiej F4 to koszt od 0,3 do 0,5 mln euro. Na wyższych szczeblach drabinki koszty startów są jeszcze większe. Powszechne są szacunki, że kierowca przechodzący od kartingu przez wszystkie szczeble aż do Formuły 2 musi wydać łącznie 10 milionów euro. Jeżeli ktoś spędzi w F2 i F3 po kilka sezonów, to koszty są jeszcze wyższe. Dla większości zawodników są to pieniądze nieosiągalne, dlatego starają się jak najszybciej przechodzić do kolejnych serii, aby skracać karierę w tych seriach. Winna jest tutaj głównie FIA, której starania o to, aby ograniczać koszty w seriach juniorskich są nieudolne. Wiele się u nas mówiło jakie trudności miał Robert Kubica by dostać się do F1, ale obecnie wymagania finansowe w seriach juniorskich są znacznie większe niż 20 lat temu.
W seriach juniorskich nie chodzi o to, aby np. załatwić sponsorów na 0,5 mln euro i podpisać kontrakt z dobrym zespołem. Jeżeli kierowca dysponuje większym budżetem, to może sobie opłacić dodatkowe testy, a to dla młodych kierowców sprawa niezwykle ważna. Jeżeli mamy kierowcę, który w zimie wystartuje sobie w serii azjatyckiej F4, a potem w jednej z głównych europejskich serii, to będzie lepiej przygotowany niż jego rywale. Dzięki funduszom można zyskać doświadczenie, podpisać umowę z lepszym zespołem i notować lepsze wyniki niż teoretycznie bardziej utalentowany rywal. Wtedy o wiele łatwiej się przebić i zainteresować zespoły F1. Kilka zespołów F1 ma swoje programy juniorskie, ale rocznie trafiają do nich pojedynczy nowi zawodnicy. Wybierają tych z najlepszymi wynikami, a te bez dobrych funduszy na start będą bardzo trudne do osiągnięcia.
Podsumowanie i perspektywa dla młodych kierowców
Trudno optymistycznie mówić o potencjale do rozwoju karier młodych kierowców, jeśli ci mają problemy finansowe już na pierwszym etapie w bolidach jednomiejscowych. Przed nimi jeszcze dwa, trzy etapy, gdzie koszty uczestnictwa są kilkukrotnie wyższe. Liczę na to, że Kucharczyk i Sztuka w 2023 roku będą jeździć wyżej np. we FRECA lub nowej serii Eurocup-3. Pozostanie w Formule 4, nawet gdyby tam seryjnie odnosili sukcesy nic im nie da na przyszłość. Muszą awansować wyżej i jeździć w mocniejszych samochodach. Tylko sukcesy na kolejnym etapie dadzą nadzieję na dalszy rozwój karier. Trudno optymistycznie patrzeć na ewentualne dalsze kroki, bo tam wymagania finansowe przekraczają milion euro rocznie, to może być bariera nie do przeskoczenia.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: