Kiedy ruszy skrócony sezon 2020 Formuły 1? Realistyczny termin to lipiec, ale wtedy w grę wchodzić będą wyścigi bez kibiców na trybunach. Plan minimum dla F1 to 15 wyścigów w 2020 roku.
Ross Brawn kilka dni temu w wywiadzie przedstawił plan Liberty Media na sezon 2020. Planują zacząć jak najwcześniej od wyścigów w Europie. Prawdopodobnie będzie to lipiec i zawody bez publiczności na trybunach. Cały czas liczą na rozegranie 15-18 wyścigów w 2020 roku. Finisz sezonu w styczniu zwiększyłby liczbę potencjalnych eliminacji do 19. Zakładając 18 wyścigów od lipca do grudnia, to konieczne byłoby organizowanie trzech wyścigów w trzy kolejne niedziele, potem weekend przerwy i znowu trzy wyścigi. W niektórych wypadkach skróciliby weekend wyścigowy do dwóch dni, aby zwiększyć czas na podróże i odpoczynek. GP Chin cały czas przewija się jako kandydat do dwudniowego weekendu. Cel minimum to osiem wyścigów i początek sezonu w październiku.
Cel minimum i ograniczenia
Dla Liberty Media nadrzędnym celem jest organizacja 15. wyścigów w tym sezonie. W takim scenariuszu utrzymają opłaty od telewizji na obecnym poziomie. Jeśli wyścigów będzie mniej, to wysokość premii z tego tytułu mocno spadnie. Dla władz F1 opłaty od telewizji, to najważniejsze źródło dochodów. Poza tym dwa inne główne źródła to sponsorzy oraz opłaty licencyjne od torów. Sponsorzy są w podobnej sytuacji jak telewizje, więc liczy się liczba wyścigów. W przypadku opłat od torów, to każdy wyścig mniej oznacza brak pieniędzy od tego Grand Prix. Tego nie da się w żaden sposób obejść. Wiadomo, że im więcej wyścigów, to dla F1 tym lepiej, ale nie da się zmieścić całego sezonu w pół roku. Zakładając start w lipcu, to realna liczba wyścigów do rozegrania to 15-16. Gdyby udało się zakończyć sezon w styczniu, to byłoby ich więcej, ale to wymagałoby przedłużenia wielu umów przez samą Formułę 1 oraz zespoły na kilka kolejnych tygodni, a to nie będzie łatwe, bo nie każdy kontrahent, dostawca i sponsor będzie chciał to zrobić.
Formuła 1 na pewno ma gotowych kilka potencjalnych scenariuszy, a to który z nich wejdzie w życie pokażą kolejne tygodnie. Na pewno kilka wyścigów nie odbędzie się w tegorocznym sezonie. Do tej pory całkowicie odwołane są tylko wyścigi w Australii i Monako, a pozostałe są tylko przełożone. Liberty Media będzie rozmawiać i wybierać te które np. nie będą mieć oporów przed organizacją bez kibiców (Holandia bez kibiców wyścigu nie zrobi) lub takie, które są zobowiązane zapłacić wyższe opłaty licencyjne. W przypadku GP Singapuru nie ma możliwość modyfikacji daty. Azerbejdżan prawdopodobnie byłby skłonny wrócić do kalendarza, ale potrzebują decyzji co do konkretnej daty na ponad dwa miesiące wcześniej, aby przygotować tor. W podobnej sytuacji jest Kanada, a tam dodatkowo ograniczeniem jest klimat.
Potencjalny skrócony kalendarz sezonu 2020
Niemiecki Auto Motor und Sport (Źródło) przygotował dobre podsumowanie dotyczące tego jak może wyglądać sezon 2020 biorąc pod uwagę obecne wydarzenia. Oni nie zakładali organizacji dwóch wyścigów na jednym torze, ani skróconych weekendów. W tym teoretycznym harmonogramie mamy 15 wyścigów od lipca do grudnia. Nie będzie to więc bardzo przeładowany kalendarz, szczególnie w pierwszej fazie. Ten harmonogram byłby skonstruowany w ten sposób, aby ograniczyć podróże i utrzymać kilka dat wyścigów z pierwotnego kalendarza. Początek sezonu byłby w Europie, potem Azja, Ameryki i na koniec Zatoka Perska.
Sezon miałby ruszyć w lipcu od dwóch wyścigów we Francji, Austrii lub Wielkiej Brytanii.
W sierpniu czekałyby nas trzy wyścigi na Węgrzech, Holandii, Belgii lub Włoszech.
We wrześniu odbyłby się wyścigi w Singapurze, Rosji lub Azerbejdżanie.
W październiku Formuła 1 kontynuowałaby wizytę w Azji i wyścigi w Japonii, Chinach i Wietnamie.
Listopad to wizyta w obu Amerykach: USA, Meksyk i Brazylia.
Grudzień to dwa finałowe wyścigi w Bahrajnie i Abu Zabi.
Jak widać w pierwszej fazie do wyboru jest kilka wyścigów, a w drugiej fazie są tylko konkretni kandydaci. Sytuacja z tym jak będzie wyglądać pandemia oraz różnego typu ograniczenia w Europie w lipcu i sierpniu nie jest pewna, a w kilku wypadkach prawdopodobnie wyścigi byłyby bez kibiców – stąd pole do różnych wariantów.
Dodatkowe ograniczenia związane z podróżowaniem
W przypadku wybranych wyścigów, szczególnie na początku takiego zmodyfikowanego kalendarza w Europie w grę wchodzą wyścigi bez kibiców. W takiej sytuacji to Formuła 1 wzięłaby na siebie koszty organizacji i nie byłoby opłaty licencyjnej. Tory wyścigowe zarabiają tylko na biletach od kibiców. Gdy kibiców nie ma, to organizacja wyścigu oznaczałby konieczność dopłaty kilkudziesięciu milionów. Żaden tor w Europie sobie na to nie może pozwolić. Dlatego tego typu wyścig to straty dla wszystkich zainteresowanych stron, ale sytuacja jest nadzwyczajna. Ważniejsze są pieniądze od TV i sponsorów, więc Liberty Media się na to zgodzi.
Zmienione zostałyby zasady dotyczące podróżowania. Ekipy F1 latałyby na tory ograniczoną liczbą wynajętych samolotów i mieszkały w kilku hotelach. Wszyscy pracownicy jeżdżący na tory byliby badani regularnie pod kątem koronawirusa. To jedyny sposób, aby pokazać krajom w których będą wyścigi, że pojawienie się kilku tysięcy osób z miejsc, gdzie pandemia prawdopodobnie wciąż będzie aktywna nie oznacza zawleczenia wirusa.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: