Potrójna korona w sportach motorowych to pojęcie, które w ostatnich tygodniach jest bardzo popularne dzięki Fernando Alonso, który stara się powtórzyć osiągnięcie Grahama Hilla. W obecnych czasach jest ono bardzo trudnym wyzwaniem.
Potrójna korona w sportach motorowych to nieoficjalne osiągnięcie, jakie pojawiło się na początku historii Formuły 1. Kierowca chcący je zdobyć powinien wygrać trzy wyścigi: GP Monaco F1, Le Mans 24 oraz Indianapolis 500. Jako, że jest to osiągnięcie nieoficjalne, to niektórzy zamiast zwycięstwa w Monaco biorą pod uwagę tytuł mistrzowski w F1. Zdecydowana większość obserwatorów jednak bierze pod uwagę samo GP Monaco. Pozostałe dwa zwycięstwa, to pojedyncze wyścigi, więc logiczne jest aby z Formuły 1 pochodził także jeden wyścig.
Na początku Formuły 1 wyścigi w Monaco i Indianapolis były zaliczane do klasyfikacji mistrzowskiej, tj. Indianapolis 500 było częścią kalendarza F1. Poza tym w latach 50-tych czy 60-tych XX wieku nie było tak dużej specjalizacji jak teraz. Kierowcy startowali w rożnych seriach, znali różne samochody. Łatwiej było wtedy zorganizować sobie starty w tych wyścigach i być w nich konkurencyjnym. W kolejnych latach rosła coraz większa specjalizacja, a kontrakty zawierane przez zawodników były umowami wyłącznymi. Kierowca jeżdżący w F1 nie mógł bez zgody swojego zespołu startować gdzie indziej, a takie zgody były rzadkim zjawiskiem.
Jedynym kierowcą, który zdobył potrójną koronę w sportach motorowych jest Graham Hill. Brytyjczyk był dwukrotnym mistrzem świata F1, pięciokrotne wygrał w Monaco, oraz po jednym razie w Indy 500 oraz w Le Mans 24. Hill to jeden z najwybitniejszych zawodników w historii, a zdobycie potrójnej korony powoduje, że pozytywnie wyróżnia się na tle innych kierowców. Hill zginał w 1975 roku w katastrofie małego samolotu, który sam pilotował.
Tylko kilku kierowców może pochwalić się wykonaniem celu potrójnej korony w 2/3, są to: Maurice Trintignant, A. J. Foyt, Bruce McLaren, Jochen Rindt, Juan Pablo Montoya, oraz Tazio Nuvolari. Nuvolari wygrywał jeszcze w latach 30-tych XX wieku, gdy Formuła 1 nie istniała, więc zaliczanie mu zwycięstwa w GP Monaco jest wątpliwe. Trintignant, McLaren oraz Rindt wygrywali w Monaco oraz w Le Mans 24. Foyt wygrał Indy 500 oraz Le Mans 24, a Montoya GP Monaco F1 i Indy 500. Jeżeli zamiast zwycięstwa w GP Monaco weźmiemy pod uwagę mistrzostwo świata Formuły 1, to grono kierowców, którzy wykonali plan w 2/3 wzrasta o sześć kolejnych nazwisk.
Współczesne czasy
Wielu zawodników próbowało wyrównać osiągniecie Grahama Hilla, ale nikomu się to do tej pory nie udało. Kilku kierowców wypełniło plan w 2/3, ale zawsze brakowało jednego zwycięstwa. Z grona współczesnych kierowców najbliżej celu było dwóch zawodników. Juan Pablo Montoya wygrał GP Monaco F1 w 2003 roku oraz Indianapolis 500 dwukrotnie w 2000 oraz 2015 roku. Montoya nigdy nie startował w Le Mans 24 i nic nie wskazuje na to, aby miał okazję i chęć startu w tym wyścigu. Jacques Villeneuve jest drugim ze współczesnych kierowców, który był blisko potrójnej korony. Villeneuve wygrał Indianapolis 500 w 1995 roku, zdobył mistrzostwo świata F1 w 1997 roku, oraz był drugi w Le Mans 24 w 2008 roku. Villeneuve należy do grona osób, które do potrójnej korony zaliczają MŚ F1, a nie triumf w Monaco (co mu się nigdy nie udało, dlatego zalicza MŚ). Był naprawdę blisko alternatywnej potrójnej korony, bo udało mu się wystartować w Le Mans 24 w jednym z czołowych zespołów (Peugeot) i jego prototyp stracił bardzo niewiele do zwycięskiego samochodu na mecie.
W obecnych czasach zdobycie potrójnej korony jest niemal niemożliwe, a kierowca, który tego dokona powinien być moim zdaniem doceniany bardziej niż ten, który zdobył mistrzostwo świata F1. Nie dość, że trzeba dostosować się do trzech zupełnie innych samochodów i wyścigów, to dodatkowo trzeba znaleźć się w czołowych zespołach, bo tylko to umożliwi walkę o zwycięstwa. Kluczowym problemem jest czas, nakładające się terminy oraz zobowiązania kontraktowe. Nico Hulkenberg w 2015 roku dostał zgodę swojego zespołu, aby wystartować w Le Mans 24, a Fernando Alonso w 2017 roku, aby wystartować w Indy 500. To jedyne takie przypadki w ostatnich latach. Szanse na to, że kierowca z zewnątrz dostałby możliwość startu w F1 w Monaco i jeszcze był faworytem do zwycięstwa wynoszą zero. Dlatego praktycznie tylko kierowcy F1 mogą pokusić się o próbę zdobycia potrójnej korony.
Cel Fernando Alonso
Fernando Alonso mówi o tym, że chce zdobyć potrójna koronę. W F1 nie osiągnął tyle ile mógł, a z jego pokolenia to Sebastian Vettel i Lewis Hamilton będą mieć lepsze wyniki na koniec karier. Hiszpan ma małe szanse na kolejny tytuł mistrzowski F1, a już na pewno nie pobije wspomnianych dwóch kierowców w liczbie zwycięstw czy Pole Position. Stąd pomysł na potrójną koronę, bo to jest coś co pozwoliłoby Alonso przejść do historii. Alonso ma 36 lat, więc ma przed sobą kilka sezonów na próbę zwycięstwa w Le Mans 24 oraz w Indy 500. Jego tegoroczny start w Indy 500 wiele w tej materii wyjaśni. Jeśli wygra, to na pewno potrójna korona stanie się jego celem numer jeden. Jeśli będzie blisko wygranej, to będzie próbował ponownie.
Sorry, there are no polls available at the moment.
Pamiętajmy, że Alonso dostał w tym roku specjalną zgodę od McLarena na opuszczenie GP Monaco. Gdyby McLaren walczył o cokolwiek w tym sezonie w F1, to na pewno Alonso nie mógłby wystartować w Indy 500. Terminy tych wyścigów się pokrywają i są małe szanse, że się to zmieni w przyszłości, bo ich daty są od wielu lat stałe.
Aby wygrać w Le Mans 24 trzeba znaleźć się w jednym z czołowych zespołów, obecnie są to Toyota i Porsche. Liczba miejsc dla kierowców jest ograniczona, więc jest to trudne zadanie. Alonso to tak uznany zawodnik, że nie miałby problemu z angażem z czołowym zespole, jednak nie jest to teraz możliwe. McLaren nie odda swojego kierowcy innemu zespołowi (w Indy 500 Alonso startuje w specjalnie utworzonym zespole McLaren-Honda-Andretti). Le Mans 24 to cel możliwy do osiągnięcia po zakończeniu jego kariery w F1. Hiszpan mówił już o tym, że planuje start w tym wyścigu po zakończeniu kariery w F1.
Przyszłość Fernando Alonso
Przyszłość Fernando Alonso nie jest jasna. Po tym sezonie wygasa jego umowa z McLarenem. Ten zespół będzie go chciał zatrzymać, nie wiemy jednak czy Alonso po trzech latach niepowodzeń się na to zdecyduje. McLaren z Hondą wreszcie wrócą do czołówki, ale nie wiemy kiedy to nastąpi. Alonso nie ma innych realnych opcji w F1, gdzie mógłby walczyć o trzeci tytuł mistrzowski. Dlatego nie można wykluczyć, że Alonso nawet po tym sezonie odejdzie z F1 i postawi na Le Mans 24 oraz Indy 500. Wiele wyjaśni przyszłotygodniowy start w Indianapolis 500. Jeżeli przy ograniczonych przygotowaniach będzie konkurencyjny, to na pewno jeszcze bardziej będzie myślał o potrójnej koronie w sportach motorowych.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: