Początek sezonu 2017 upływa pod znakiem walki Ferrari z Mercedesem. Wyniki dotychczasowych wyścigów w dużym stopniu zależały od optymalnego wykorzystania opon Pirelli. To kwestia, która może zdominować ten sezon i zadecydować o mistrzostwie.
Wszystko wskazuje na to, że Mercedes dysponuje w 2017 roku nieco lepszym samochodem niż Ferrari. Mercedes jednak nie zawsze w pełni wykorzystuje swój pakiet w przeciwieństwie do Ferrari. Kluczową kwestią są tutaj opony i zmuszenie ich do optymalnej pracy i utrzymanie idealnej temperatury. Ferrari nie ma z tym problemów, a Mercedes przeplata dobre weekendy z takimi, gdzie nie potrafią nawiązać walki o zwycięstwo. Tegoroczne opony przygotowane przez Pirelli to zupełnie nowe konstrukcje w porównaniu do poprzedniego sezonu, więc wszyscy musieli się ich od nowa nauczyć. Problemy w tej kwestii to nie tylko domena Mercedesa. O tym zespole mówi się najwięcej, bo dla nich każdy tego typu problem to strata szans na zwycięstwo. Na kwestię utrzymania optymalnej temperatury opon i zarządzania ją narzekają inni kierowcy i zespoły, jak Force India, czy Romain Grosjean.
Przewaga Ferrari
Ferrari przygotowało bardzo dobry samochód na ten sezon z wieloma innowacjami (szczegóły). Prace nad nim jak wynika z ostatnich doniesień zaczęli najwcześniej z całej czołówki, bo już w grudniu 2015 roku. Ferrari jednocześnie najbardziej serio podeszło do zeszłorocznych testów opon Pirelli. Obaj kierowcy etatowi jeździli podczas nich bardzo dużo i byli na każde wezwanie Pirelli. W tym samym czasie zawodnicy Mercedesa i Red Bulla unikali testów jak tylko mogli. Mimo że dane z tych testów otrzymywały wszystkie zespoły, a samochody testowe bardzo odbiegają od tegorocznych konstrukcji, to błędem było takie podejście. Pisałem w zeszłym sezonie, że niewykorzystanie szansy jaką dają te testy to błąd. Kierowcy pozostałych siedmiu zespołów nie mieli w ogóle takiej szansy, więc Mercedes z Red Bullem powinien z niej skorzystać (szczegóły). W Formule 1 liczą się szczegóły i najmniejsze zyski nad rywalami.
Pirelli podczas zeszłorocznych testów przetestowało blisko 100 różnych mieszanek opon, jak poinformowali po ich zakończeniu. W tym sezonie do dyspozycji zawodników jest pięć mieszanek oraz kolejne pięć Pirelli ma gotowe jako opcja rezerwowa. Kierowcy biorący udział w testach mają różne preferencje i style jazdy. Na pewno przekazywali swoje uwagi do Pirelli, a ci brali je pod uwagę. Zmierzam do tego, że Vettel i Raikkonen chwalili i krytykowali różne typy opon. Jeśli Pirelli dzięki temu skłoniło się do typów mieszanek, jakie im pasowały, to ci kierowcy na tym bardzo zyskali. Poza tym opinie na temat nowych opon przekazywane do własnego zespołu przez etatowych kierowców na pewno były uważnie słuchane i analizowane później przez inżynierów.
W Monaco Ferrari potrafiło wyciągnąć z samochodu i opon maksimum już na pierwszym pomiarowym okrążeniu w kwalifikacjach, a Mercedes potrzebował dodatkowego okrążenia rozgrzewkowego, a mimo to kierowcy narzekali na opony. Ferrari także od razu po starcie wyścigu jedzie z maksymalną prędkością, co było widać w Hiszpanii, jak Vettel zyskał na pierwszym okrążeniu dwie sekundy nad resztą stawki. To jest ich przewaga nad Mercedesem, która w tej chwili ma decydujący wpływ na przebieg sezonu.
Problemy w Mercedesie
Lewis Hamilton w tym roku walczył o zwycięstwa w czterech wyścigach, w dwóch kolejnych nie znalazł się w ogóle na podium ze względu na swoje tempo. Tymi dwoma wyścigami były GP Rosji i Monaco. W obu tych przypadkach Pirelli przywiozło trzy najmiększe mieszanki opon, a te tory charakteryzują się niską degradacja ogumienia (brak wymagających szybkich zakrętów – przeważają wolne zakręty), a sam asfalt na nich jest bardzo gładki. Mercedes ma poważny problem, bo takich torów będzie więcej. W czerwcu wyścigi w Kanadzie i Baku maja bardzo zbliżona charakterystykę pod tym względem.
Jednocześnie Valtteri Bottas w Rosji i Monaco spisał się o wiele lepiej od Hamiltona, co wskazuje na to, że jego styl jazdy sprawił, że udało mu się doprowadzić opony do dobrej formy. Nie była to sytuacja idealna, bo Bottas w tych wyścigach był wolniejszy od Ferrari (co nie przeszkodziło mu wygrać w Rosji), ale notował lepszą formę od Hamiltona. Dlatego Mercedes powinien mieć przepis na to, jak poprawić sytuację z oponami, a tym samym rzucić rękawicę Ferrari. Muszą dokładnie przeanalizować dane z obydwu samochodów i zrozumieć, jaki czynnik był decydujący.
Jak wspomniałem wyżej, tor w Kanadzie ma zbliżoną charakterystykę do obiektów na których Mercedes miał w tym roku problemy. Z drugiej strony to obiekt, który odpowiada obu kierowcom zespołu, którzy notowali na nim dobre wyniki w poprzednich latach. Dlatego będzie to idealne miejsce na wyciągnięcie ostatecznych wniosków z tegorocznych problemów Mercedesa z oponami. Jeżeli powtórzą się one w Kanadzie, to zespół ma bardzo duży problem z oponami, może zadecydować o mistrzostwie.
Kluczową kwestią w odpowiednim zarządzaniu ogumieniem, jest odpowiedni balans samochodu w wolnych zakrętach. Być może negatywnie na Mercedesie odbijają się ich problemy z nadmiernym ciężarem samochodu. Zespół miał mieć w Barcelonie odchudzoną skrzynię biegów, co było kluczowym elementem ich pakietu „odchudzającego”. Nie została ona użyta, bo kierowcy dostaliby kary przesunięcia na polach startowych. Zgodnie z regulaminem Bottas mógł ją otrzymać w Monaco, a Hamilton w Kanadzie. Nie wiemy czy tak się stało, bo Mercedes już w Hiszpanii był bardzo tajemniczy w kwestii nowej skrzyni.
Nie zapominajmy także o kwestii hydraulicznego zawieszenia. Po interwencji Ferrari, FIA doprecyzowało regulamin przed startem sezonu przez co zespoły musiały zmienić swoje projekty. Największym poszkodowanym jest Red Bull, ale Mercedes także był pod tym względem bardzo zaawansowany w minionym sezonie. Zawieszenie ma kluczową rolę w pracy opon, więc takie zmiany mogły mieć wpływ na obecne kłopoty Mercedesa.
Mercedes musi szybko odrobić zadanie domowe i zacząć wykorzystywać opony równie dobrze, jak Ferrari. Mieli bardzo duże problemy w Singapurze w 2015 roku, ale to był wtedy wypadek przy pracy (układ tego obiektu pokrywa się z miejscami gdzie maja problemy w tym roku). Tym razem skala kłopotów jest bardziej przewlekła i widocznie znalezienie recepty jest trudniejsze.
Tym razem Mercedes nie może liczyć na tajne testy opon, jak miało to miejsce w 2013 roku. Wtedy dzięki temu testowi bardzo wiele nauczyli się o oponach.
Teorie spiskowe
Pojawiły się oczywiście sugestie, że Ferrari dostaje lepsze opony, lub więcej o nich wiedziało, stąd ich tak dobra forma. Wytłumaczeniem tej teorii spiskowej ma być to, że Pirelli to także firma z Włoch, a Ferrari jeżdżące w czołówce jest dobre dla F1. Zostało to oczywiście zdementowane, także przez samego prezesa Pirelli. Nie ma także żadnych podstaw dla prawdziwości tej plotki. Możemy być jednak pewni, że o tej plotce jeszcze usłyszymy.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: