Władze F1 mają nowy sposób na obniżenie kosztów od sezonu 2021. Ma to być swojego rodzaju wspólne opracowywanie części przez zespoły w modelu Open source. To alternatywa do planu na standaryzację, który obecnie upada.
Wprowadzenie limitów budżetowych od 2021 roku w Formule 1 musi być powiązane z ograniczeniami związanymi z kwestiami technicznymi. W pierwszych miesiącach tego roku ze strony FIA wyszła wydawało się logiczna inicjatywa, aby pewne elementy samochodów, które nie wpływają istotnie na osiągi były standardowe. FIA rozpisało pierwsze przetargi na dostawców takich elementów. Dla kibiców ta zmiana byłaby niezauważalna, bo chodzi o elementy, które nie są widoczne, ani nie mówi się o nich dużo, a zespoły obecnie produkują i rozwijają je samodzielnie lub mają dostawców. FIA chyba jednak przesadziła z tym planem, bo chcieli także aby skrzynie biegów były standardowe. Pojawił się dość szeroki sprzeciw, a przetargi zostały odwołane. W czasie weekendu o GP Rosji pojawił się kolejny komunikat FIA dotyczący wstrzymania przetargu tym razem na hamulce. Ten cały plan upada po sprzeciwie zespołów, głównie największych.
FIA miało naprawdę rozległe plany w kwestii standaryzacji, bo planowali szereg takich przetargów na różne elementy. Był to ruch kontrowersyjny, ale także uzasadniony. Przeważyło jednak zdanie zespołów, które nie chciały tego w takiej formie. Narzekano na to, że w takim scenariuszu zbyt wiele elementów samochodu będzie pochodziło od zewnętrznych dostawców, a te elementy mogą być nieprzystające do wymagań F1 np. przez zbyt dużą wagę czy osiągi, bo zewnętrzni dostawcy będą chcieli aby koszt był niski. Duże zespoły były przeciwne, bo w ten sposób straciłyby część swojej przewagi.
W regulaminie F1 obecnie jest lista elementów samochodu jakie każdy zespół musi przygotować samodzielnie, a resztę mogą kupić. Mniejsze zespoły kupują pewne elementy od większych, a wszystkie stajnie korzystają z usług podwykonawców. Ta sytuacja jest jednak napięta od 2016 roku i debiutu Haasa. Ten zespół maksymalnie wykorzystuje przepisy kupując wszystko co się da od Ferrari. Taka strategia dała im natychmiastową konkurencyjność, co nie podoba się mniejszym stajniom, które nie chcą tak robić, a dalej samodzielnie wykonywać większość elementów. Z tego powodu w trakcie ustalania nowych reguł cały czas trwają spory na temat tej listy i tego co ma się na niej znaleźć.
Propozycja rozwoju części w modelu Open Source
Podczas GP Singapuru 2019 pojawił się publicznie nowy pomysł FIA, który bardzo popiera m.in. Andy Green z Racing Point. Według tego planu powstałaby lista elementów samochodów, które nie mają większego wpływu na osiągi, a które wcześniej planowano standaryzować. Zespoły nadal samodzielnie projektowałyby i wytwarzały te elementy, ale swoje projekty musiałby udostępniać innym stajniom poprzez FIA stąd określenie Open source. W ten sposób miałaby miejsce wymiana informacji i szybszy postęp. Zespoły szybko w tych obszarach dochodziłyby do stosowania takich samych rozwiązań, więc spadły koszty oraz wyrównałby się układ sił. W teorii jest to dobry pomysł, ale tylko w teorii.
Taki system w bardzo dużym stopniu ograniczyłby koszty zespołów, bo mając do dyspozycji różne projekty, inżynierowie wybieraliby ich zdaniem najlepszy i krótkim czasie cała stawka korzystałaby z bardzo podobnych, najwydajniejszych rozwiązań. Nie wydaje mi się, że małe zespoły byłyby przytłoczone tempem rozwoju czołówki, bo chodzi tu o elementy które nie ulegają częstym zmianom. Wśród elementów, które mogłyby być w tej formie rozwijane wymienia się m. in. elementy kół, felgi, hamulce, układ wspomagania kierownicy, system brake-by-wire
czy układ paliwowy.
Pojawia się problem jak zespoły udostępniałyby swoje projekty, czy byłyby to pełne informacje i jak aktualne byłyby to rozwiązania. FIA mogłoby to kontrolować i sprawdzać elementy w danym bolidzie czy pokrywają się z tym, co jest przedstawione w opublikowanym projekcie. Ze strony sędziów da się to kontrolować, więc powinno udać się powstrzymać zespoły od kombinacji.
Opór dużych zespołów przed takim rozwiązaniem moim zdaniem jest pewny. Wymiana informacji na temat konkretnych stosowanych rozwiązań będzie oznaczać, że czołówka straci część swojej przewagi nawet jeśli chodzi tutaj o elementy, które nie robią istotnej różnicy. Z tego powodu trudno mi sobie wyobrazić wprowadzenie takiego systemu do Formuły 1, ale sama idea mi się podoba.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: