Red Bull został przyłapany na posiadaniu w bolidzie RB20 mechanizmu pozwalającego na ustawianie wysokości prześwitu w przedniej części podłogi. Nie będą już tego używać, bo FIA będzie ściśle monitorować ten obszar. To rozwiązanie mogło dawać Red Bullowi przewagę.
Formuła 1 powraca do rywalizacji po miesięcznej przerwie, a na dwa dni przed wyjechaniem samochodów na tor podczas treningu w Austin pojawiła się nowa afera techniczna. Początkowo serwis Autosport / Motorsport podał jedynie ogólne informacje, że po skargach kilku zespołów złożonych do FIA podejrzana jest jedna ekipa. Kilkanaście godzin później okazało się, że tym podejrzanym zespołem jest Red Bull, który szybko przyznał się do posiadania spornego mechanizmu. Sytuacja w F1 przez miesiąc zupełnie się odwróciła, bo wtedy przy okazji GP Singapuru ludzie Red Bulla byli bardzo aktywni w mediach mówiąc o tym, że McLaren ma u siebie nielegalne rozwiązanie (chodziło o mini DRS), a FIA po otrzymaniu skargi nakazała zespołowi z Woking zmianę konstrukcji spornego tylnego skrzydła, na co McLaren bez sporów się zgodził (tamto rozwiązanie dawało minimalne zyski tylko na wybranych torach). Przy okazji tamtej sprawy przedstawiciele McLarena sugerowali, że inne zespoły również robią coś ciekawego z tylnymi skrzydłami, w ich oświadczeniu pojawiło się oczekiwanie, że FIA bliżej przyjrzy się zgodności z regulaminem tych skrzydeł w innych ekipach. Głośnym tematem przez dłuższy czas było także przednie skrzydło i jego elastyczność, ale tutaj FIA jedynie obserwuje i zmiany regulaminowe wprowadzi później (w 2025 lub w 2026 roku). Dlatego zaskoczeniem jest powód kontrowersji przed GP USA, bo wcześniej o takim rozwiązaniu nigdzie się nie mówiło. Red Bull znalazł się pod ostrzałem.
Jakie rozwiązanie miał w swoim bolidzie Red Bull i jakie ono dawało korzyści?
Rywale zauważyli i zgłosili do FIA rozwiązanie w bolidzie Red Bulla, które pozwalało na łatwą zmianę ustawienia elementu nazywanego w anglojęzycznym żargonie „Bib” lub „T-Tray”: jest to przednia część podłogi. W kokpicie bolidu Red Bulla jest mechanizm, który pozwala na podwyższenie lub obniżenie tego elementu, a tym samym na zmianę prześwitu między podłogą a nawierzchnią w tym kluczowym miejscu. Posiadanie takiego mechanizmu samo w sobie nie jest nielegalne, bo zespoły mogą zmieniać położenie tego elementu, ale tylko gdy jest to dozwolone tzn. w trakcie i między sesjami treningowymi. W przypadku Red Bulla zachodzi podejrzenie, że mogli to robić między kwalifikacjami a wyścigiem, czyli gdy obowiązują reguły parku zamkniętego i takich modyfikacji w bolidzie nie można wykonywać. Gdyby jakiś zespół dokonał takiej modyfikacji po kwalifikacjach, to bolid musiałby startować z alei serwisowej. Gdyby zauważono to dopiero po wyścigu, to na 100% taki samochód byłby zdyskwalifikowany.
Giorgio Piola popped down to the Red Bull garage to take some snaps of the Red Bull T-tray/floor bib.
PHOTO CREDIT: https://t.co/wBvTAwTp6l pic.twitter.com/m4pxqFdyQf
— Junaid #JB17 (@JunaidSamodien_) October 17, 2024
Najciekawsze w tej całej sprawie jest to, jak rywale wykryli to urządzenie. Okazuje się, że te komponenty są oznaczone w regulaminie jako OSC – “Open Source Components”, czyli każdy zespół musi udostępnić ich dokumentację techniczną wszystkim konkurentom i FIA (wysyłają pliki na jakiś specjalny dysk sieciowy). Rywale analizując rysunki Red Bulla zauważyli podejrzaną rzecz i poinformowali FIA. Według Autosportu podejrzenia w tej sprawie pojawiły się przy okazji GP Singapuru, a w przerwie od rywalizacji trwała korespondencja z FIA.
Federacja postanowiła szybko działać, bo istniało poważne podejrzenie, że można w ten sposób modyfikować wysokość przedniej części podłogi w trakcie obowiązywania parku zamkniętego, co jest złamaniem regulaminu technicznego. Nowe procedury sprawdzania tego komponentu zostaną wprowadzone od GP USA 2024. Mechanizm Red Bulla umożliwiał taką modyfikację przez jednego mechanika pracującego w obszarze kokpitu. W przypadku reszty zespołów taka zmiana wymaga znacznie większego nakładu pracy i nie jest łatwa do przeprowadzenia.
Nie ma dowodów, że Red Bull używał tego mechanizmu niezgodnie z regulaminem. Nie da się tego dowieść, więc nie będzie żadnych kar za poprzednie weekendy. Sytuacja bardzo przypomina słynną aferę z 1994 roku, gdy w oprogramowaniu zespołu Benetton znaleziono podejrzane polecenia dotyczące kontroli trakcji, ale FIA nie była w stanie udowodnić ich użycia. Wszystko wskazywało jednak na to, że były używane.
Red Bull przyznał się, że ma w swoim bolidzie sporny mechanizm, ale twierdzą, że nie był on używany nielegalnie. Według ich zapewnień, gdy bolid jest w pełni przygotowany do jazdy, to wykorzystanie mechanizmu jest utrudnione i wymaga rozkręcania pewnych elementów. Sugerują w ten sposób, że gdyby coś takiego robili, to zwróciliby uwagę kontrolerów z FIA. Oczywiście można ich łatwo skontrować, że nie wprowadza się takiego mechanizmu do bolidu i go potem nie używa. Z jakiegoś powodu go mają, ale nie da się udowodnić nieregulaminowego użycia. Nie może być więc przyznanych kar za minione wyścigi.
Rozwiązanie Red Bulla teoretycznie daje istotne korzyści. Bolidy oparte o efekt przypowierzchniowy są bardzo wrażliwe na prześwit między podłogą a nawierzchnią, bo to decyduje o docisku aerodynamicznym. Reguły parku zamkniętego obowiązują od początku kwalifikacji do końca wyścigu, więc trzeba mieć kompromisowe ustawienia pod bolid lekki w kwalifikacjach i zatankowany ponad 100 kg paliwa na początku wyścigu. Zbyt niska podłoga oznacza dobre tempo w kwalifikacjach, ale potem ryzyko starcia deski w wyścigu, gdy bolid będzie cięższy. Jeśli Red Bull mógł zmieniać ustawienie położenia „Bib” / „T-Tray” po kwalifikacjach, to teoretycznie nie musiał iść na kompromis z ustawieniami, tylko obniżyć ten element na czasówkę, a później podnieść, aby nie mieć problemów w wyścigu.
Aktualizacja 15:30 – Red Bull zapowiedział modyfikacje do bolidu, które będą gotowe za dwa tygodnie w Brazylii. FIA prawdopodobnie na mechanizm stosowany przez Red Bulla założy w USA dodatkowe plomby, aby mieć pewność, że tego nie użyją. Kontrowersje wynikają z tego, że mechanizm w Red Bullu jest ukryty wewnątrz kokpitu, gdzie mechanik może łatwo jednym narzędziem go użyć, więc istnieje podejrzenie, że kontrolerzy FIA tego nie zobaczą. Inne zespoły mają podobne mechanizmy, ale one są jawne.
Podsumowanie i dalsze możliwe skutki
Najważniejsza sprawa w tym zamieszaniu o której nie wiemy, to moment kiedy Red Bull wprowadził ten mechanizm do swojego bolidu. Mogli to mieć kilka tygodni a mogli przez rok lub dwa. To jest główna zagadka. Spojrzenie na to jest zupełnie inne jeśli mieli i wykorzystywali to w niedozwolonych momentach przez wiele miesięcy niż jeśli wprowadzili to w ostatnich weekendach i używali tylko kilka razy, bo w ostatnim czasie ich forma była kiepska.
Zespoły F1 wykorzystują szare strefy regulaminu technicznego, na tym polega ten sport. Dlatego za złamanie zasad są surowe kary – niemal zawsze dyskwalifikacja. Przy stabilizacji regulaminu trwa walka o coraz mniejsze zyski, więc wzrastają szanse, że zespoły będą ryzykować i wprowadzać pewne nie do końca legalne rozwiązania. Zawsze w F1 tak było, nie ma w tym nic dziwnego.
Red Bull przyszykował na GP USA ważny pakiet poprawek do bolidu, ostatni w tym roku. Jeżeli te zmiany zostały opracowane z założeniem, że będą dalej po cichu korzystać ze swojego mechanizmu, to będą mieć większe wyzwanie z wypracowaniem odpowiednich ustawień. W USA jest tylko jeden trening, bo to jest weekend sprinterski. Sam tor na papierze powinien im w miarę pasować, ale wszyscy z czołówki mają mieć pakiety poprawek. Czy ten system faktycznie im coś dawał dowiemy się w ten weekend. Jeżeli ponownie pojawią się problemy z bolidem, tempo będzie rozczarowujące lub nierówne, to można śmiało założyć, że mechanizm dawał im korzyści. Jeżeli wrócą na stałe do walki o zwycięstwa to okaże się, że ten mechanizm nie dawał istotnych korzyści.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: