W Formule 1 pojawiają się głosy o wprowadzeniu zakazu posiadania dwóch zespołów z powodu zacieśniania współpracy technicznej przez ekipy Red Bulla. Zakulisowa rozgrywka może być głównym tematem 2024 roku. Red Bull sam wystawił się rywalom zmieniając podejście do swojej drugiej ekipy.
Red Bull od kilkunastu lat ma dwa zespoły F1 i nikomu to nie przeszkadzało
Red Bull posiada dwa zespoły w Formule 1 od kilkunastu lat. W listopadzie 2004 roku kupili ekipę Jaguar, która od 2005 roku występuje pod nazwą Red Bull Racing. W listopadzie 2005 roku przejęli natomiast włoską ekipę Minardi, która od 2006 roku występowała pod nazwą Scuderia Toro Rosso (później zmienili na AlphaTauri, a od 2024 roku będzie kolejna nazwa). Przez wiele lat nikomu posiadanie przez jedną firmę dwóch zespołów F1 nie przeszkadzało. Jedynie w trakcie sezonu 2008, gdy Toro Rosso miało bardzo mocną drugą połowę rywalizacji, doszło do zgody co do zmian regulaminu technicznego, które wymusiły aby każdy zespół F1 projektował i budował własny bolid. Ograniczono liczbę możliwych do zakupu części od innych zespołów i doprecyzowano przepisy dotyczące tego co każda ekipa musi projektować samodzielnie. Wcześniej plan Red Bulla był taki, że ich główny zespół projektował bolid na dany sezon, a w kolejnym sezonie korzystał z tego bolidu ich drugi zespół, jedynie dostosowywał go do innego silnika i ewentualnych zmian regulaminowych.
Posiadanie dwóch ekip przez Red Bulla nie budziło kontrowersji, bo włoska ekipa była znacznie mniejsza, miała niski budżet a jej funkcjonowanie opierało się na wychowywaniu młodych kierowców, dlatego nazywano Toro Rosso / AlphaTauri juniorską ekipą. Forma juniorskiej ekipy była bardzo zmienna, ale zawsze plasowała ich w drugiej połowie stawki. Swoje najlepsze sezony kończyli na szóstym miejscu w klasyfikacji generalnej, ale najczęściej pozycje były gorsze, również pod sam koniec stawki. Główny Red Bull nie odnosił istotnych korzyści technicznych z posiadania drugiej ekipy, bo ich funkcjonowanie było dobrze rozdzielone. W Formule 1 regularnie zespoły miały poważne problemy finansowe, więc nikt nie myślał o tym, aby zmusić koncern Red Bull do sprzedaży jednej ekipy, bo to dla całej F1 byłoby bardzo niekorzystne. Red Bull był gwarantem tego, że dwie ekipy mają pewne finansowanie, co w trudnych czasach było dla F1 ważne.
Red Bull może być zmuszony do sprzedaży jednego zespołu F1
Kilka spraw z ostatnich kilkunastu miesięcy nałożyło się na siebie i w świecie F1 pojawiły się głosy, aby wzorem innych dyscyplin sportu wprowadzić do regulacji zakaz posiadania dwóch zespołów przez jeden podmiot. W Formule 1 okazja aby taki przepis wprowadzić pojawi się w kolejnym Porozumieniu Concorde, które będzie obowiązywać od 2026 roku. Zak Brown z McLarena otwarcie o tym mówi w swoim podsumowaniu sezonu 2023, ale nie podaje nazwy zespołu, wiadomo że chodzi mu o Red Bulla. Śmierć Dietricha Mateschitza pod koniec 2022 była początkiem procesu, który doprowadził do tej sytuacji. Należące do Red Bulla zespoły zacieśniają współpracę techniczną, siostrzana ekipa zmienia swój charakter i podnosi budżet. W przyszłości będą mieć własne jednostki napędowe, planują budowę wspólnego tunelu aerodynamicznego. To oczywiście rodzi opór konkurencji, szczególnie że Red Bull jest obecnie najlepszym zespołem. W razie ewentualnego głosowania jestem pewny, że osiem pozostałych zespołów chciałoby wprowadzić takie ograniczenie.
Siostrzany zespół staje się zbyt silny
Red Bull sam odsłonił się na uderzenie przez rywali z powodu zmian, jakie wprowadzane są w drugim zespole. To już ma nie być stajnia juniorska, a siostrzana. Od 2024 roku ma mieć nową nazwę (podobno Racing Bulls), pojawi się sponsor tytularny (być może nawet dwaj), dzięki temu budżet będzie większy. Mają zacieśnić współpracę techniczną, ekipa siostrzana ma kupować więcej części od głównej, wzorem jest tu Haas kupujący wszystko co się da od Ferrari. Siostrzany zespół korzysta od dłuższego czasu z tunelu aerodynamicznego Red Bulla, powiększa swój brytyjski oddział gdzie stacjonują aerodynamicy. Gdy zespoły mające jednego właściciela prowadzą szeroką kooperację techniczną, to istnieje duże ryzyko, że główny zespół na tym skorzysta. Wszelka wymiana informacji z tunelu aerodynamicznego między zespołami jest zakazana, ale trudno kontrolować rozmowy pracowników itp. Dodatkowo w siostrzanym zespole zachodzą zmiany personalne. W 2024 roku będą mieć doświadczony skład kierowców, to już nie jest stawianie na debiutantów. Pewniejsi kierowcy pomogą w osiąganiu dobrych wyników na torze. Zmienia się również szefostwo siostrzanej ekipy. Przez kilkanaście lat rządził tam ugodowy Franz Tost, który nie podejmował żadnych kluczowych decyzji, tylko zarządzał ekipą. Teraz ekipą będą rządzić Laurent Mekies i Peter Bayer. Racing Bulls wyjdzie z cienia, nie będzie już zespołem z góry skazanym na rywalizację w drugiej połowie stawki. To oczywiście nie podoba się wszystkim rywalom.
W 2023 roku AlphaTauri miała najwięcej poprawek aerodynamicznych z całej stawki. Kilkukrotnie przebudowywali bolid, wprowadzali naprawdę duże pakiety poprawek. Wyglądało to trochę jak testowanie na chybił trafił na torze, bo skala zmian była ogromna. Żaden zespół z czołówki nie mógłby sobie pozwolić na wprowadzenie tylu poprawek z powodów budżetowych. AlphaTauri pod koniec roku miała już całkiem niezły bolid, zbliżyli się z filozofią do konstrukcji Red Bulla, wprowadzili nawet tylne zawieszenie od Red Bulla, a taka zmiana w trakcie sezonu to duże i kosztowne wyzwanie. W 2024 roku mają z rozwojem iść sprawdzonym torem Red Bulla, który aktualnie dominuje w F1. Jeżeli siostrzany zespół kupując dużo elementów od głównego, a dodatkowo postawi na kopiowanie aerodynamiki, to może się stać naprawdę konkurencyjny. Wszystkie zespoły ze środka stawki będą się tego obawiać. Główny zespół także będzie na tym zyskiwał, bo siostrzany ma większe limity dotyczące pracy nad aerodynamiką. Mogą testować więcej rzeczy i nawet bez żadnej wymiany informacji, inżynierowie z głównej ekipy będą wiedzieli co się sprawdza na torze a co nie.
Personalna rywalizacja za kulisami Red Bulla
Do powyższej sytuacji warto dodać plotki na temat zakulisowej rywalizacji personalnej w obozie Red Bulla, która zaczęła się po śmierci Dietricha Mateschitza. Przez lata jego prawą ręką w F1 był Helmut Marko, który rządził dwoma zespołami, miał najlepszy kontakt z właścicielem, więc wszelkie kluczowe decyzje np. dotyczące kierowców były jego autorstwa. Franz Tost jak już wspomniałem w tej grze się nie liczył, a Christian Horner miał bardzo mocną pozycję, ale do momentu podjęcia kluczowych decyzji, te musiały zapadać w porozumieniu z Helmutem Marko. Gdy Mateschitz zmarł zmienił się sposób zarządzania całym koncernem. Teraz w temacie Formuły 1 najważniejszą osobą w koncernie jest Oliver Mintzlaff, pewną rolę odgrywa Mark Mateschitz (syn Dietricha). Helmut Marko ma już 80 lat i umowę do końca 2024 roku. Wiele wskazuje na to, że pod koniec 2024 roku pożegna się z F1. Stąd plotki o zakulisowej rywalizacji z Christianem Hornerem, który podobno chciałby przejąć obowiązki Marko i stać się główną osobą decyzyjną. Horner podobno jest bardziej aktywny za kulisami, Auto Motor und Sport donosił ostatnio, że to on stał za ściągnięciem Laurenta Meckiesa i firmy VISA do siostrzanej ekipy. Wykorzystał do znalezienia sponsora agencję CAA z USA, a nie tak jak zawsze w obozie Red Bulla przez ich własną agencję WWP. Podobno również powrót Ricciardo miał być pomysłem Hornera.
Plotki odnośnie Hornera na tym się nie kończą. Widziałem sugestie, że Horner chciałby zostać współwłaścicielem jednego z zespołów, więc wymuszenie przez Formułę 1 sprzedaży jednego zespołu przed Red Bulla byłoby mu na rękę. W 2023 roku Red Bull odrzucił wartą miliard dolarów ofertę kupna AlphaTauri. Nie chodzi im o pieniądze i gdyby hipotetycznie musieli sprzedać zespół, to mogliby jeden przekazać Hornerowi, który zorganizowałby grupę inwestorów. Wtedy wciąż byłaby kooperacja dwóch ekip, które miałyby różnych właścicieli. Horner w Red Bullu bardzo dobrze zarabia, a kilka lat temu podobną transakcję przeprowadził Toto Wolff (ma 1/3 udziałów w Mercedesie), więc to może być zachęta do takiego ruchu.
Podsumowanie
Bardzo wiele zależy od sezonu 2024. Jeżeli drugi zespół Red Bull poprawi swoją formę i rywalizowałby o wysokie miejsce w klasyfikacji generalnej, to możemy się przygotować na zmasowaną krytykę ze strony niemal całej reszty stawki. W 2024 roku będzie negocjowane nowe Porozumienie Concorde, więc Red Bull sam może się wystawić na taką krytykę. Z ich perspektywy lepiej byłoby się nie wychylać, a słabsza forma drugiej ekipy sprawi, że rywale nie powinni być w tym temacie tacy aktywni.
Rekordy zespołu Red Bull ustanowione w 2023 roku – Szczegóły.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: