Red Bull wywalczył dublet i zdominował GP Belgii 2023, czyli ostatni wyścig przed wakacjami. Zakończyli pierwszą fazę sezonu, tak jak ją zaczęli, czyli od dominacji i dubletu. Sam wyścig na torze Spa-Francorchamps, jeżeli pominiemy czołówkę, był ciekawy i dochodziło do wielu udanych manewrów wyprzedzania.
GP Belgii 2023 było bardzo spokojnym wyścigiem bez zwykłej i wirtualnej neutralizacji, po raz pierwszy od 2014 roku. Z tego względu wyścig był bardzo krótki (82 minuty) i spokojny. Poza startem nie doszło do żadnego poważnego incydentu. W środku rywalizacji przez kilka minut padał deszcz, ale były to lekkie opady, kierowcy zwolnili, ale nikt nie myślał o zmianie opon. W związku z brakiem treningów na suchym torze, zespoły w ciemno podchodziły do strategii. Problemem było zarządzanie oponami w wyścigu, więc zawodnicy nie tyle jechali na 100%, a szachowali tempem, aby nie mieć pod koniec rywalizacji problemów z ogumieniem.
LAP 44/44
Hamilton just misses the podium but takes the fastest lap #BelgianGP #F1 pic.twitter.com/8c4ZBvJA4I
— Formula 1 (@F1) July 30, 2023
Dublet Red Bulla i sytuacja w czołówce w GP Belgii 2023
Max Verstappen ruszał z szóstego pola, ale szybko znalazł się na czwartej pozycji wykorzystując kolizję Sainza i Piastriego. Później dość spokojnie podszedł do rywalizacji i wyprzedził Hamiltona oraz Leclerca na prostej Kemmel wykorzystując różnicę prędkości z systemem DRS. Sergio Perez wyszedł na starcie na prowadzenie i miał naprawdę dobre tempo na pierwszym komplecie opon, Verstappen jechał dwie sekundy za nim. Po zmianie opon na pośrednie Verstappen szybko zredukował stratę i bezproblemowo wyprzedził zespołowego partnera. Od tego momentu regularnie zwiększał swoją przewagę, która wyniosła 22 sekundy na mecie. Holender był o włos od utraty kontroli nad bolidem w Eau Rouge, gdy padał deszcz, ale się wybronił. Jego jedyną rozrywką były rozmowy z inżynierem wyścigowym, wydaje mi się, że jest tam trochę gry aktorskiej i kreowanie na siłę jakiegoś konfliktu, aby coś się działo. Verstappen wygrał bez problemu, a Perez spokojnie dojechał na drugiej pozycji.
Red Bull miał w Belgii bardzo dużą przewagę, rywale w ogóle się nie zbliżyli do nich od początku sezonu. Jedynie sami mogą zakończyć serię zwycięstw i ustanawiania kolejnych rekordów w przypadku awarii, dużego pecha czy błędu strategicznego. Pierwsza połowa sezonu była niemal perfekcyjna, jedynie forma Pereza w kwalifikacjach była rozczarowująca.
Charles Leclerc ruszał z Pole Position i finiszował na trzecim miejscu, po bardzo dobrym wyścigu. Oczywiście Red Bulle były poza zasięgiem, ale tempo Leclerca było bardzo konkurencyjne. Spokojnie trzymał za sobą Hamiltona, a także nie miał problemów z oponami. Dla Ferrari degradacja opon, to zawsze jest problem, a na Spa-Francorchamps, gdzie zarządzanie oponami było wyzwaniem, Monakijczyk poradził sobie wzorowo. Ferrari najlepiej w tym roku spisuje się w trakcie weekendów sprinterskich, ich bolid jest dobry od początku, nie potrzebują dużo treningów.
Lewis Hamilton skończył czwarty, próbował dwukrotnie strategicznie podcinać Leclerca, ale się nie udało, a nie miał tempa aby się zbliżyć i zaatakować. Pod koniec zjechał dodatkowo do boksów i na świeżych oponach wykręcił najlepsze okrążenie. W Mercedesie były pewne problemy z ustawieniami, nie byli zadowoleni z formy i zachowania samochodu. Mercedes w tym roku zawsze poprawia się z treningu na trening, nie służą im weekendy sprinterskie.
Przeglądowe omówienie pozostałych ciekawych wyników i wydarzeń
Czterej czołowi kierowcy mieli przewagę nad resztą stawki. Wynikało to częściowo z ich tempa, a częściowo z wydarzeń na starcie. W pierwszym zakręcie doszło do kolizji Sainza i Piastriego. Hiszpan zblokował koło i zderzył się z próbującym mu się wciskać po prawej Australijczykiem. Byli to zawodnicy ruszający z czołówki, więc kierowcy za nimi trochę stracili do czterech pierwszych kierowców. Na Spa sporo zyskuje się jadąc blisko rywala w cieniu aerodynamicznym, więc zaczęły się tworzyć dwie grupy. Sytuacja na starcie była drobnym incydentem wyścigowym z dużymi konsekwencjami (sędziowie nie przyznali kary). Piastri od razu odpadł z wyścigu po uszkodzeniach bolidu. Sainz jechał pół wyścigu, ale miał na tyle duże uszkodzenia, że był w gronie najwolniejszych kierowców, więc taktycznie się wycofał.
Świetnie w wyścigu odnalazł się Fernando Alonso, który po starcie znalazł się na piątej pozycji i dowiózł ją do mety. Nie miał szans dogonić czołowej czwórki, ale spokojnie robił swoje i zyskał dziesięć punktów. Wykorzystał problemy kilku kierowców oraz łagodne obchodzenie się z oponami jego bolidu. Nieźle pojechał również Stroll, który miał taktykę jednego pit-stopu, więc musiał sporo zarządzać oponami. Dla Astona Martina, to był znacznie lepszy wyścig niż można się było spodziewać wcześniej.
Szósty był Russell, który sporo zyskał na strategii jednego pit-stopu. Stoczył kilka pojedynków i miał dobre tempo, ale był bez szans w walce z Alonso. Szóste miejsce to było maksimum. Russell poniósł straty na starcie, bo był tuż za kolizją. Lando Norris miał bardzo dziwny wyścig z niecodzienną strategią. Najpierw stracił sporo pozycji w pierwszej fazie zawodów i zmienił opony już na piątym kółku. Jako jedyny dostał wtedy twardą mieszankę, na której jechał bardzo słabo – w okolicy ostatniego miejsca. Sytuacja całkowicie zmieniła się, gdy na 17. kółku dostał miękkie opony. Jechał bardzo szybko, szczególnie gdy zaczął padać deszcz. Wyprzedził sporo rywali i dojechał na siódmym miejscu. McLaren liczył na więcej, ale występ Norrisa był udany.
Walka w dalszej części stawki była bardzo wyrównana, dochodziło do wielu pojedynków i zmian w sytuacji. Bardzo dobrze odnalazł się w tym Ocon, który wywalczył ósme miejsce, szczególnie jego wyprzedzanie Tsunody było bardzo efektowne. Japończyk musi być jednak również zadowolony, bo zdobył jeden punkt za dziesiąte miejsce. Miał bardzo dobry start, a później utrzymał się w punktach. Osobiście wyróżniam jeszcze Albona i Zhou, którzy bardzo ładnie walczyli w pewnych momentach wyścigu.
Zaktualizowane klasyfikacji generalnej i inne zestawienia można sprawdzić pod tym linkiem.
Podsumowanie
W czołówce wiele się nie działo i mieliśmy przewidywalny przebieg wyścigu, ale było dużo walki i wyprzedzania na dalszych pozycjach. Był to w miarę udany wyścig, ale z powodu braku emocji w czołówce, na długo nie będzie zapamiętany.
Przed nami jeszcze 10 wyścigów i trzy sprinty po wakacjach w tym sezonie. Red Bull ma nie mieć już żadnych istotnych poprawek, jedynie takie związane z poszczególnymi torami. Skupiają się na sezonie 2024. Z drugiej strony Ferrari, Mercedes, Aston Martin i McLaren zapowiedziały po wakacjach wprowadzenie większych pakietów poprawek. McLaren ma mieć ostatnią część dużego pakietu, który pojawił się w lipcu, a Mercedes kontynuację zmian wprowadzonych w Belgii. W przypadku Ferrari i Astona Martina wiemy tylko, że będą większe pakiety, ale nie wiadomo co i kiedy. To oznacza, że za plecami Red Bulla będzie trwała ciekawa walka, być może komuś uda się zbliżyć się do lidera.
P.S. Red Bull zniszczył jedno z trofeów podczas świętowania po wspólnym zdjęciu całego zespołu.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: