Wyścig Formuły 1 o GP Belgii 2017 Spa-Francorchamps okazał się wielkim sukcesem frekwencyjnym. Pobito rekord sprzedanych biletów w czym zdecydowanie pomogli kibice z Holandii.
Promotor GP Belgii, André Maes na cztery dni przed wyścigiem poinformował o sprzedaży 96 000 biletów na wyścig (Źródło). Aż 60% biletów zostało kupionych przez kibiców z Holandii. Ogółem organizatorzy przygotowali 100 000 biletów (mieli takie ograniczenie narzucone przez policję). Niemal na pewno pozostałe bilety zostały sprzedane już bezpośrednio w kasach na torze. Taki wynik na wyścigu to wyrównanie rekordu frekwencji tego obiektu, który pochodzi z 2002 roku (Źródło), gdy na tor przyjechało wielu kibiców z Niemiec, aby dopingować Michaela Schumachera. Wtedy oficjalna frekwencja w niedzielę nieznacznie przekroczyła 100 000 kibiców. Ogółem na torze podczas wyścigu było w 2017 roku było 120 000 osób, bo około 20 000 to ludzie związani z zespołami, obsługą imprezy czy ochroną toru.
Aktualizacja 22.01.2017 r. Podano oficjalne dane dotyczące frekwencji. Sprzedano 95 965 biletów na wyścig, aż 90.185 zostało zakupionych przez kibiców z zagranicy. Frekwencja weekendowa wyniosła 265 000 osób. Frekwencja wzrosła o 7,5% w porównaniu do 2016 roku – Źródło.
W 2017 roku udało się pobić rekord frekwencji dla całego weekendu. Przez trzy dni na torze pojawiło się 265 000 kibiców. To wzrost o 11,8% w porównaniu do zeszłego roku. W ubiegłym sezonie wydawało się, że będzie blisko rekordowej dziennej frekwencji, ale po spłynięciu danych od wszystkich punktów sprzedaży biletów okazało się, że rekord nie został pobity. W tym roku wątpliwości nie ma, bo bilety w zdecydowanej większości rozeszły się jeszcze przed weekendem z F1.
Dla toru Spa-Francorchamps powyższe liczby są znakomite. Przypominam, że w 2015 roku na torze było tylko 64 000 kibiców w niedzielę. Co wtedy zostało uznane za bardzo dobry wynik, bo była to najlepsza frekwencja od 2007 roku. Po odejściu Michaela Schumachera z F1, frekwencja na tym obiekcie bardzo spadła. Max Verstappen sprawił, że bite są rekordy i sprzedawane wszystkie bilety. Stoffel Vandoorne ma w tym niewielkie udział, bo on jeździ w drugiej połówce stawki. Gdy Belg otrzyma dobry samochód i zacznie walczyć w czołówce, to również możemy liczyć na więcej lokalnych kibiców na torze.
Tak dobra sprzedaż biletów być może spowoduje, że organizatorzy wyścigu pod względem finansowym wyjdą na zero. W ostatnich latach to Grand Prix regularnie przynosiło kilkumilionowe straty. Były one pokrywane przez rząd regionu Walońskiego (Belgia jest podzielona na trzy regiony federalne). Ten wyścig jest dużą promocją regionu, przyciąga zagranicznych turystów, stąd takie finansowanie z pieniędzy publicznych. Na niekorzyść promotorów działa kurs dolara, w którym uiszczają opłatę licencyjną na rzecz F1. Z tego względu może się zdarzyć, że jednak nie uda się w 2017 roku zanotować minimalnego zysku.
Belgia ma obowiązujący kontrakt na wyścig F1 w sezonie 2018. To ostatni rok z trzyletniej umowy podpisanej w 2015 roku. Jej przedłużenie przy takich wynikach frekwencyjnych jest formalnością. Ewentualnym problemem w przyszłości będzie wyścig w Holandii, o ile uda się go zorganizować. Wtedy na pewno większość kibiców z Holandii wybierze Grand Prix u siebie.
Informacje o liczbie kibiców na wcześniejszych pojedynczych wyścigach F1 znajdziecie pod tagiem Kibice. Polecam podsumowanie wyników frekwencji na wszystkich torach Formuły 1 w całym sezonie 2016 TUTAJ.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: