Max Verstappen wygrywając GP Węgier 2023 wywalczył 12. kolejne zwycięstwo dla Red Bulla, co jest nowym rekordem Formuły 1. Sam wyścig na torze Hungaroring nie dostarczył wielu emocji, bo sytuacja w dużym stopniu ułożyła się już po pierwszym okrążeniu.
Wyścig o GP Węgier 2023 rozpoczął się w upale, temperatura nawierzchni wynosiła 50 stopni Celsjusza. Niespodzianką jest fakt, że w tak trudnych warunkach nikt nie miał problemów technicznych, mało było uwag na temat problemów z przegrzewaniem. Z wyścigu już w pierwszym zakręcie odpadli obaj kierowcy Alpine, który byli ofiarami opóźnionego hamowania przez Zhou, a uszkodzenia w obu bolidach ekipy z Enstone były bardzo poważne i musieli się wycofać z wyścigu. Zjechali do boksów, więc nie było potrzeby neutralizacji. Potwierdziła się statystyka, że w ostatnich latach neutralizacje są bardzo rzadkie na Hungaroringu.
#F1 – Provisional Classification of the 2023 Hungarian Grand Prix 🇭🇺 @F1 #HungarianGP pic.twitter.com/KmbJJSZB9R
— FIA (@fia) July 23, 2023
Spacerek Verstappena potwierdza dominację Red Bulla
Po kwalifikacjach były nadzieje na to, że jest szansa na pokonanie Red Bulla, ale zostały one brutalnie rozwiane. Wszystko wskazuje na to, że ustawienie bolidu pod wyścig było powodem dlaczego w czasówce kierowcy Red Bulla spisali się poniżej możliwości. Verstappen wykorzystał błąd Hamiltona i objął prowadzenie już w pierwszym zakręcie, a potem nie oddał do mety. Na dystansie 70. okrążeń, gdy nie było żadnej neutralizacji ani problemów kierowców z czołówki, wypracował sobie 33,7 sekundy przewagi nad drugim Norrisem. Brytyjczyk musiał cisnąć do końca, bo gonił go Perez, więc ze strony kierowcy McLarena nie było odpuszczania. Verstappen miał średnio blisko 0,5 sekundy przewagi na okrążeniu. Nie cisnął cały czas, były okresy, gdy nadrabiał nawet w okolicy jednej sekundy na okrążeniu, a były też takie, gdzie jechał podobnym tempem jak Norris. Najszybsze okrążenie Verstappena z wyścigu było o 1,1 sekundy lepsze niż Hamiltona, który był drugi w tym zestawieniu.
Fakt przewagi i dominacji Red Bulla potwierdza Sergio Perez, który ruszając z dziewiątego pola bez większych problemów finiszował na trzecim miejscu. Perez szybko przebijał się przez stawkę, co w tym roku nie zawsze było regułą. Próbował nawet gonić Norrisa w walce o drugie miejsce, ale w końcówce było trochę problemów z dublowanymi kierowcami i chyba dodatkowo Perez za bardzo obciążył opony.
Red Bull ustanowił nowy rekord kolejnych zwycięstw w F1. Na Węgrzech mieli spory pakiet poprawek, który zadziałał i miał dać 0,2 sekundy. Plotki o tym, że zmienione opony im przeszkodziły nie są prawdą. Szykuje się pełna dominacja w tym roku, rywale muszą wyczekiwać awarii lub bardzo pechowego występu, bo coś takiego musi się wreszcie wydarzyć.
McLaren lepszy niż Mercedes w walce o miano drugiej siły
Hamilton ruszał z Pole Position, ale miał kiepski start i spadł na czwarte miejsce. Wyprzedzili go kierowcy McLarena, którzy mieli bardzo mocny pierwszy przejazd. Później z niewyjaśnionych przyczyn Hamilton miał kilka słabszych okrążeń po pierwszym pit-stopie i jego strata do McLarenów wzrosła do ponad dziesięciu sekund. Pierwsza faza wyścigu była idealna w wykonaniu obu zawodników McLarena, a szczególnie Piastriego, który miał super start i jechał na drugiej pozycji. Australijczyk spadł za Norrisa w czasie pierwszych pit-stopów, bo zespół musiał jako pierwszego wezwać Norrisa, aby zabezpieczyć się przed Hamiltonem. Od tego momentu tempo Piastriego było gorsze i regularnie tracił do Norrisa, więc ta decyzja zespołu nic nie zmieniła, Norris był szybszy, więc i tak finiszowałby wyżej. Norris spędził resztę wyścigu na drugim miejscu, które było w miarę bezpieczne, ale pod koniec musiał cisnąć, aby nie pozwolić Perezowi się dogonić. Piastri ostatecznie był dopiero piąty, bo wyprzedzili go Perez i Hamilton. Australijczyk w drugiej połowie wyścigu jechał wolniej, a po tym jak w pojedynku z Perezem wyjechał na pobocze miał uszkodzić sobie podłogę, co jeszcze bardziej odbiło się na jego tempie.
McLaren potwierdził formę z Silverstone na zupełnie innym torze. Trzeba ich już na stałe rozpatrywać jako zespół ze ścisłej czołówki. Widać bardzo dobre tempo w każdych warunkach, ale wydaje mi się, że degradacja opon była na Węgrzech pewnym problemem. Zespół po wakacjach ma wprowadzić ostatnią część dużego pakietu poprawek, więc bardzo optymistycznie można patrzeć na resztę sezonu. Moim zdaniem mogą nawet powalczyć o czwarte miejsce w klasyfikacji.
Mercedes to zagadka, bo prezentują nierówne tempo. Popsuty start Hamiltona wiele nie zmienił w jego sytuacji, ale potem działy się dziwne rzeczy. Na pierwszym stincie tracił do McLarenów, a po zmianie opon tracił przez kilka okrążeń bardzo dużo. Nagle coś się odmieniło i Hamilton przyśpieszył, przez wiele okrążeń jedynie Verstappen był od niego lepszy, a do McLarenów nadrabiał regularnie po kilka dziesiątych sekundy. Hamilton ostatecznie był czwarty, niemal dogonił w końcówce Pereza. George Russell ruszając z końca stawki bardzo dobrze przebił się na szóste miejsce, mimo że jego pierwszy pit-stop był zdecydowanie zbyt późny i stracił na tym kilka sekund. George bardzo ładnie się przebijał i wyprzedził kilku rywali. W Mercedesie jest duży potencjał, ale ich forma jest nierówna. W wyścigu były momenty, gdy byli wyraźnie wolniejsi i wyraźnie szybsi niż kierowcy McLarena. Mercedes nie potrafi wciąż zrozumieć swojego samochodu, ale jeśli to zrobią i pojawią się większe poprawki po wakacjach, to powinni bez problemu obronić drugie miejsce w klasyfikacji.
Ferrari przed Astonem Martinem
Ferrari było czwartą siłą w wyścigu, który znowu nie poszedł po ich myśli. Popsuty pit-stop u Leclerca a potem kara pięciu sekund za przekroczenie prędkości w alei serwisowej. Sainz sporo zyskał dzięki starcie na miękkich oponach, ale później wyścig nie poszedł po jego myśli. Jechał za Leclerciem i nie był w stanie utrzymać jego tempa, więc nie zyskał na karze pięciu sekund, którą doliczono Monakijczykowi do wyników.
Aston Martin na torze, który miał im pasować, a parę tygodni temu Alonso mówił że na Hungaroringu pojawi się nawet szansa na zwycięstwo, byli piątą siłą bez szans na coś więcej. To był bardzo słaby występ zespołu. Alonso miał dobrą strategię, ale i tak nie udało mu się dogonić Sainza. Stroll z nieco inną strategią był dziesiąty, bo kierowcy z innych zespołów byli wyraźnie wolniejsi. Aston Martin pilnie potrzebuje dużego pakietu poprawek, a nie słychać takich zapowiedzi.
Reszta stawki
Kierowcy Alfy Romeo mieli świetne kwalifikacje i fatalny wyścig. Zhou zaspał na starcie, a potem uderzył w Ricciardo. Dostał karę, a potem utknął na końcu stawki. Bottas spisał się lepiej, ale finiszował dopiero dwunasty, jadąc pół wyścigu tuż za Albonem bez szans na wyprzedzenie. Williams po fatalnych kwalifikacjach, lepiej spisał się w wyścigu, bo Albon był jedenasty. Szans na punkty jednak nie było. Sargeant pojechał słabo i był ostatni, przeszkodził sobie błędem w końcówce w szykanie. Warto wyróżnić Daniela Ricciardo, który zajął 13. miejsce dzięki pokonaniu aż 40. okrążeń na jednym komplecie pośrednich opon. Ricciardo miał naprawdę niezłe tempo, a na jednym komplecie opon nie powinno być możliwości tak długiej jazdy bez spadku tempa. Wygrał z Tsunodą, który miał inną strategię. Zgodnie z prognozami tempo wyścigowe Haasa było słabe i kierowcy ukończyli wyścig na końcowych pozycjach.
Największym pechowcem było Alpine. Kierowcy mieli niezły start, ale zderzyli się w pierwszym zakręcie. Gasly miał połamane tylne skrzydło, a u Ocona przepołowił się fotel, bo uderzenie było bardzo mocne. Żaden z kierowców ekipy nie zawinił, bo wszystko zaczęło się od Zhou, który uderzył Ricciardo, a ten Ocona i Ocon Gasly’ego. Bardzo pechowa i kosztowna sytuacja.
Zaktualizowane klasyfikacje generalne można sprawdzić tutaj.
Podsumowanie
To nie był ciekawy wyścig, sytuacja rozstrzygnęła się na pierwszym okrążeniu. Brakowało emocji, zaskakujących wydarzeń czy ciekawej walki na torze. Za tydzień GP Belgii wraz ze sprintem, więc powinno być ciekawiej.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: