Najwięksi fani Fernando Alonso powinni zainteresować się wizytą w jego muzeum w Hiszpanii. Zapraszam na relację z wizyty w muzeum Fernando Alonso wraz z galerią zdjęć i szczegółami dotyczącymi wystawionych przedmiotów.
Relacja z wizyty w muzeum Fernando Alonso w Hiszpanii
Śladów Fernando Alonso w prowincji Asturia w Hiszpanii za wiele nie ma, a w jego rodzinnym mieście Oviedo – niemal wcale. Ślad bytności dwukrotnego mistrza świata F1 pojawia się około 10 km od Oviedo, bowiem jego muzeum znajduje się niedaleko miasta Cayés. Lokalizacja ta pozwoliła nie tylko na stworzenie miejsca, w którym przechowywana jest kolekcja znanego kierowcy, ale także na zorganizowanie kompleksu sportowego, który obejmuje m.in. tor kartingowy. Aktualnie trwają prace nad kolejnym budynkiem, a także podobno w niedalekiej przyszłości ma się pojawić zamknięty tor kartingowy.
Po zjechaniu z ronda wita nas ogromny parking, na końcu którego na pewno zobaczycie charakterystyczne obrazki – uśmiechniętego Fernando i bolid Aston Martina. Elewacja budynku nie daje się pomylić z żadną inną — „Museo y Circuito Fernando Alonso”.
Muzeum, które zdecydowanie bardziej powinno być nazwane kolekcją, nie jest duże. Są to jedynie dwie sale, połączone przejściem „kinowym”. Kilka osób niezwiązanych z F1, podczas rozmowy o tym miejscu wyrażało głębokie zdziwienie, że człowiek, którego muzeum odwiedziłam „jeszcze żyje”. Dlatego nazwa kolekcja wydaje się adekwatniejsza, szczególnie, że poza eksponatami, samochodami i filmem, nie ma specjalnie dużo do poczytania czy dowiedzenia się, nie tylko o Fernando, ale i o samych dyscyplinach, w których startował. Przy wejściu witają nas opony Pirelli oraz manekin ubrany w strój Astona Martina, ale poza tym odniesień do samej Formuły 1 nie ma. Dlatego to raczej muzeum dla fanów hiszpańskiego kierowcy albo sportu, bo ludzie niewtajemniczeni raczej się niczego o motorsporcie stąd nie dowiedzą, poza tym, jak wyglądają samochody.
Przebieg zwiedzania muzeum Fernando Alonso
Po zakupieniu biletów zostaniemy przekierowani do pierwszej z sal, w której do obejrzenia są gokarty Nando i kilka materiałów archiwalnych w postaci filmowej. Jeśli chcecie dokładnie obejrzeć każdy z obiektów radzę zaopatrzyć się w dużo czasu, bo detali do zobaczenia jest dużo. Każdy z eksponatów jest dobrze oświetlony, co jest fajnym zabiegiem do robienia zdjęć przedmiotów, ale do robienia sobie zdjęć z nimi już niekoniecznie.
Przygodę zaczynamy z kilkuletnim Fernando i jego pierwszymi krokami w kartingu, by dalej przejść do kolejnej części pomieszczenia, gdzie zobaczymy już bolidy niższych serii. Jest to świetne miejsce by zobaczyć, jak zmieniały się samochody na przestrzeni lat. W tym pomieszczeniu oczywiście także do obejrzenia są kaski, kombinezony i trofea, ale to dopiero szczyt góry lodowej kolekcji Alonso. Sala kończy się bolidem Renault R24 z 2004 roku oraz oczywiście odpowiadającymi mu „rekwizytami”.
Potem kroki naszej wycieczki kierują się ku łącznikowi, jakim jest mała sala „kinowa”, gdzie można obejrzeć materiały dotyczące startów Fernando Alonso w różnych dyscyplinach. Wchodzimy do drugiej, tym samym ostatniej sali muzeum, pomieszczenia już dużo większego, w którym znajdują się eksponaty od roku 2005 do teraz. Oczywiście na progu wita nas zwycięskie Renault R25. Tutaj panuje już dużo większa różnorodność. Przede wszystkim do obejrzenia są samochody z długodystansowych wyścigów WEC, Daytona24 i Rajdu Dakaru. Mały segment poświęcono zwycięstwu w wyścigu Le Mans 24.
Co ciekawe, tą salę dopełniają kaski innych kierowców, z którymi Fernando miał okazje się spotkać lub ścigać. Kolekcja jest ogromna, każdy kask jest podpisany. Również w takich przeszklonych gablotach znajdują się bardzo liczne trofea. Dalsza część muzeum jest poświęcona historii Alonso z Ferrari. Znajdziemy tam nie tylko kombinezony, rękawice czy kaski, ale także pięć bolidów, które robią niesamowite wrażenie.
Ostatnim, a zarazem najnowszym modelem w kolekcji jest Aston Martin AMR23 z 2023 roku, któremu poświęcona jest wystawa prowadząca do wyjścia. Oprócz zjawiskowego zielonego bolidu, możemy obejrzeć urywki wyścigów, trofea i oczywiście kombinezony z kaskami.
Wycieczkę kończy się w muzealnym sklepie, gdzie do zakupienia są pamiątki z samym Fernando, rzeczy z Astona Martina lub elementy do kartingu. Ceny produktów „własnych” są zaskakująco przyzwoite, te z oficjalnego merchu nie różnią się niczym od cen sklepowych AM. Warto zaopatrzyć się w jakąś pamiątkę, bo z Polski jest to kawał drogi, a rzeczy są nietuzinkowe.
Szczegóły dotyczące toru kartingowego i biletów
Po wyjściu z muzeum do zobaczenia jest także fragment toru. Przejście prowadzi na trybunę, z której można przyjrzeć się polom startowym i kilku pierwszym zakrętom. Nie jest to nic niezwykłego, ale będąc w tym miejscu stanowi fajny dodatek. Zresztą, przy pomyślnych wiatrach można trafić na obóz, albo samego Fernando, który w wolnych chwilach od wyścigów bywa w muzeum, jak i na torze.
Obiekt otwarty jest codziennie, a bilet kosztuje 15 euro (10 w przypadku dzieci do 12 r.ż. i seniorów). Dodatkową opcją jest wykupienie audioguide’a, w którym sam Fernando opowiada nam o każdym z eksponatów. Bilety można kupić przez internet lub w kasie obiektu. Na szczęście personel dobrze mówi po angielsku i pomimo kilku negatywnych opinii na Google, jest uprzejmy i pomocny. Link do strony internetowej muzeum.
Tor jest przeznaczony tylko dla członków albo zorganizowanych grup, nie ma możliwości pojeżdżenia na nim jako przeciętny zwiedzający, co nie zmienia faktu, że tak jak wspomniałam, można się przejść na trybuny. Nitka została zaprojektowana przez Alonso, zbierając jego ulubione fragmenty z różnych torów.
Galeria zdjęć z wizyty w muzeum Fernando Alonso
Źródło zdjęć: Małgorzata Harbanowicz
Podsumowanie wizyty w muzeum Fernando Alonso
Miejsce to, chociaż oddalone od Polski o ponad 2 500 km jest świetnym celem podróży dla osób pasjonujących się Formułą. Sama Asturia jest regionem pięknym i zielonym, dlatego będąc w muzeum warto zwiedzać wybrzeże Atlantyku. Muzeum, które nazywane powinno być raczej prywatną kolekcją, pokazuje naprawdę niezwykłą karierę Fernando i jego wszechstronność w motorsporcie. Jedynym zawodem, jaki mnie spotkał w związku z tym miejscem, to brak możliwości obejrzenia samochodu z Indianapolis. Jego McLaren z 2017 r. był do obejrzenia w muzeum, ale wygląda na to, że obecnie jego miejsce zajął AMR23. Niestety, pomieszczenia nie są z gumy i aktualnie nie zdaje się, by było miejsce na kolejne bolidy. A w końcu kariera Fernando cały czas trwa…
Autorką artykułu i zdjęć zamieszczonych w tekście jest Małgorzata Harbanowicz, której dziękuję za przygotowanie szczegółowej relacji. Możecie znaleźć jej profil w serwisie X (Twitter) pod tym linkiem. Od siebie dodam, że muzeum Fernando Alonso otwarto w 2011 roku, obok niego zlokalizowane jest również pole golfowe. Na torze kartingowym odbywają się międzynarodowe zawody, regularnie trenują tam także zawodnicy wspierani przez Hiszpana. Fernando Alonso od kilku lat prowadzi firmę zajmującą się zarządzaniem karier młodych kierowców A14 Management. Pod jego skrzydłami jest sporo zawodników, są spore szanse na to, że wkrótce jeden z jego wychowanków trafi do Formuły 1.
P.S. Jeżeli ktoś chce podzielić się swoimi wrażeniami z wizyty na wyścigu Formuły 1 lub innej serii wyścigowej, to zapraszam do kontaktu w mediach społecznościowych lub poprzez e-mail: karol@cyrkf1.pl.