Koncerny Renault i Mercedes w ostatnich dniach zadeklarowały pozostanie w Formule 1 w kolejnych sezonach. W obu zespołach może jednak dojść do znaczących zmian personalnych oraz w sposobie ich funkcjonowania.
Po sezonie 2020 wygasają umowy zobowiązujące poszczególne zespoły na udział w Formule 1, więc jest to okazja do odejścia z tej serii. Zerwanie takiej umowy komercyjnej wcześniej wiązałoby się z karą 100 mln $ za każdy rok, o ile dany zespół nie zostałby sprzedany nowemu właścicielowi. Liberty Media od wielu miesięcy prowadzi z zespołami negocjacje w sprawie nowych umów, które powinny zostać podpisane na okres minimum pięciu lat. Sytuacja związana z pandemią koronawirusa i opóźnieniem startu sezonu sprawiła, że te rozmowy są wstrzymane. Prawdopodobnie dojdzie do ich podpisywania w drugiej połowie roku, ale nie można nawet wykluczyć sytuacji, że wszystko przeciągnie się na 2021 rok, a zespoły wtedy podpiszą tymczasowe aneksy. Te umowy komercyjne, wcześniej nazywane porozumieniami Concorde zawsze wiązały się z dużym sporami i grożeniem odejściem z F1, aby wynegocjować lepsze warunki. Obecnie panuje w tym temacie spokój, ale to może być cisza przed burzą.
Kryzys gospodarczy, który wybuchł w ostatnich tygodniach mocno uderzył w branżę motoryzacyjną. Wszyscy producenci notują drastyczny spadek sprzedaży nowych samochodów, a wiele z nich zmuszonych jest do zwalniania pracowników i zamykania fabryk. Ta sytuacja powoduje, że największa niepewność pojawia się w stosunku do zespołów F1 zarządzanych przez takie koncerny. Ostatnie wypowiedzi rozwiały plotki na temat przyszłości dwóch stajni.
Renault
Koncern Renault znalazł się w trudnej sytuacji finansowej i niezbędne były duże wewnętrzne zmiany. Ogłoszono zwolnienie niemal 15 000 pracowników oraz plan oszczędności trzech miliardów euro. Renault zmieni swoją strategią w stosunku do produkowanych i planowanych modeli samochodów oraz zrestrukturyzuje kilka fabryk we Francji. Dodatkowo, aby przetrwać najbliższe lata otrzymali pięć miliardów euro pożyczki od francuskiego rządu. Co ważne podczas konferencji prezentującej plan oszczędnościowy Clotilde Delbos jasno wyraził się, że planują pozostać w Formule 1.
Dalsza obecność Renault w Formule 1 jest możliwa dzięki zatwierdzonym niedawno niższym limitom budżetowym oraz szeregiem cięć wydatków o czym mówili podczas wspomnianej konferencji. Obecnie Renault ma nie tylko mniejszy budżet niż rywale, przez co nie jest w stanie walczyć o mistrzostwo, ale dodatkowo koncern wydaje na F1 więcej niż np Mercedes. Wiąże się to z tym, że zespół Mercedesa ma bardzo dużych sponsorów oraz dostaje o wiele więcej pieniędzy w ramach premii od F1. Renault jest skazane na walkę w środku w stawki w obecnym układzie. Dzięki nowym zasadom sam koncern będzie mógł wyraźnie zmniejszyć swoje nakłady na Formułę 1 i teoretycznie włączyć się do walki o najwyższe cele, gdy wprowadzone zostaną nowe bolidy.
Fakt, że Renault planuje pozostać w F1 nie oznacza, że nic się tam nie zmieni. Nazwisko kierowcy, który zastąpi Daniela Ricciardo pokaże w jakim idą kierunku. Jeśli zatrudnią znanego zawodnika, to będzie sygnał, że nie oszczędzają i wciąż ich planem jest walka o tytuły mistrzowskie. Jeżeli postawią na juniora, albo pay-drivera, to będzie widać, że ambitne cele zostały odłożone na półkę. Decyzja w sprawie drugiego kierowcy na 2021 rok zapadnie w późniejszym terminie. To jest kluczowa rzecz i trzeba uważnie śledzić to co się dzieje, bo plotki łączą Renault zarówno z Alonso i Bottasem, jak również z Zhou czy Mazepinem, więc to są skrajne kandydatury.
Renault jest zespołem, który najbardziej zyska na nowych regulacjach finansowych w F1. Praktycznie nie będę musieli nic robić, a ich rywale będą znacząco obniżać własne wydatki i zwalniać ludzi. To daje nadzieje, że od 2022 roku wejdą do ścisłej czołówki. Renault wróciło do F1 w 2016 roku i według planów w 2020 roku mieli być już w gronie walczących o tytuł. Te plany zupełnie się nie sprawdziły, a zespół nie funkcjonuje optymalnie. Dokonali w minionym roku kilku zmian personalnych i pierwsze wyścigi sezonu 2020 roku pokażą nam czy idą w dobrym kierunku. Jeśli nie będzie pozytywnej odmiany, to mocno zagrożona będzie posada szefa, Cyrila Abiteboula.
Mercedes
Spekulacji na temat tego, że Mercedes w jakimś stopniu wycofa się z F1 było wiele. Nasiliły się one w ostatnich tygodniach co doprowadziło do oficjalnego komunikatu koncernu Daimlera, że planują pozostać w F1 w obecnej formie. To samo powiedział obecny prezes całego koncernu, Ola Källenius a także szef zespołu, Toto Wolff. Mercedes chce więc kontynuować swój program Formuły 1 i jednocześnie swoje pasmo sukcesów. Nowe regulacje finansowe bardzo w nich uderzą i od 2021 roku stracą swoją przewagę nad rywalami. Będą musieli mocno zmodyfikować swój sposób funkcjonowania, bo limity budżetowe wymuszą na nich bardzo duże cięcia wydatków.
Przez kryzys gospodarczy Mercedes stał się zwolennikiem cięć wydatków w F1. Z ich inicjatywy wyszły spore ograniczenia w wydatkach na silniki. Dzięki tym działaniom prowadzony przez nich program F1 może być dla samego Daimlera darmowy, albo niemal darmowy o ile utrzymają obecnych kluczowych sponsorów. Będą mieli funkcjonujący zespół utrzymujący się dzięki sponsorom i premiom od Liberty Media.
Toto Wolff
Toto Wolff ostatnimi czasy stał się bardzo aktywny za kulisami Formuły 1. Od dwóch lat jest blisko związany z Lawrencem Strollem i w kwietniu kupił 0,95% akcji Astona Martina, który pozostaje pod kontrolą Kanadyjczyka. Wolff mówi, że jest to typowa inwestycja. Robi się tu ciekawe, bo udziały w Astonie Martinie ma także Daimler, więc związki między tymi firmami i ich zespołami F1 są bardzo ścisłe. Te współpraca będzie się nasilać, bo dla obu stron w nowych realiach regulaminowych jest to wskazane. Wolff dodatkowo kupił 5% akcji Williamsa, więc ponownie (kilka lat temu musiał sprzedać udziały) stał się współwłaścicielem tego zespołu. Wolff cały czas ma 30% akcji zespołu F1 Mercedesa. Jak widać za dużo dzieje się wokół Toto Wolffa i nie jest wykluczone, że jego rola ulegnie zmianie. Nie będzie już szefem zespołu F1 Mercedesa, a wejdzie np. do zarządu lub zostanie doradcą. On jako szef zespołu osiągnął wszystko i teraz może zaangażować się w inne działania. Mercedes ma wystarczająco dużo bardzo dobrych pracowników, aby sprawnie wprowadzić nowego szefa. To jest historia, która może się w tym roku wydarzyć.
Podsumowanie
Utrata konstruktorów w obecnej sytuacji ekonomicznej byłaby dla F1 bardzo dotkliwa. Jeżeli Renault i Mercedes zostaną, to sytuacja będzie bardzo dobra. Ferrari na pewno zostanie, a Honda jako dostawca silników jest w innej sytuacji i obecnie jest również pewna. W takiej sytuacji starania samej Formuły 1 powinny skupić się na utrzymaniu prywatnych zespołów i próbie ściągnięcia jednego lub dwóch nowych graczy na kolejne sezony.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: