Pomysł zakończenia programu silnikowego w F1 przez Renault ma bardzo wiele sensu pod względem biznesowym i sportowym. Zespół Alpine musiałby tylko zapewnić sobie dostawy silników od pewnego i konkurencyjnego producenta.
Jako pierwszy informację na ten temat podał Joe Saward tuż po GP Monako, ale przeszła wtedy bez większego echa. Teraz swoimi kanałami potwierdził ją serwis Motorsport / Autosport. Wiemy więc z pewnych źródeł, że taki pomysł jest i za kulisami są prowadzone rozmowy. Gdyby podjęto taką decyzję, to jej wpływ na całą Formułę 1 wcale nie byłby duży i nie byłby to zwiastun upadku planu Renault, ani chęci wycofania się przez nich ze sportu. Moim zdaniem to byłaby typowa decyzja biznesowa, która miałaby również skutki sportowe dla ich ekipy.
Renault może przestać produkować silniki dla F1
Zgodnie z medialnymi informacjami Renault zastanawia się nad rezygnacją ze swojego programu silnikowego w F1, a wtedy ich zespół Alpine przeszedłby od 2026 roku na klienckie silniki innego producenta. Podobno włodarze Alpine rozmawiają z innymi producentami w tej sprawie – stąd wyciek informacji do mediów. Renault jest w trakcie przeglądu swojej obecności w F1, bo forma sportowa w tym roku jest bardzo słaba i nie widać realnych szans na wejście do czołówki w bliskiej przyszłości. Rozważają różne pomysły na poprawę formy, a przejście na inne silniki jest jedną z nich. Zbyt słaby silnik to jest jeden z powodów słabych wyników sportowych zespołu w 2024 roku. Pod względem finansowym utrzymywanie całego programu silnikowego, gdy jego efektem jest niekonkurencyjny produkt nie ma wielkiego sensu.
Renault dobry silnik w F1 miało poprzedni raz w 2013 roku
Silniki Renault w całej erze hybrydowej odstają pod względem wydajności od liderów. Nawet teraz, gdy mamy zamrożenie rozwoju, to na czele są trzej producenci z bardzo podobnymi silnikami, a Renault traci do nich 20-30 koni mechanicznych (szczegóły). Renault pracuje od dawna nad silnikiem na sezon 2026, ale być może przygotowania nie idą im dobrze, co dodatkowo skłoniło ich do zmiany podejścia. Przy sześciu różnych producentach silników wzrastają szanse na to, że rywale ich wyprzedzą na starcie, a potem byłoby bardzo trudno ich dogonić. Aktualnie zespół F1 notowałby lepsze wyniki sportowe mając kliencki silnik innego producenta, bo strata mocy na poziomie 20-30 KM przekłada się nawet na 0,3 – 0,4 sekundy straty na jednym okrążeniu, oczywiście w zależności od toru.
Fakty są takie, że opracowanie własnego silnika do F1 to ogromne koszty i musi się to całemu koncernowi opłacać, technologie trzeba w jakimś stopniu wykorzystywać w silnikach dla samochodów drogowych, inaczej to nie ma sensu. Chyba, że jest się Red Bullem, który ma inne podejście. McLaren nigdy swojego silnika nie robił dla F1, bo im się to nie opłaca, wolą kupować.
Kwestie finansowe nie pozostawiają wątpliwości
Forma sportowa zespołu Alpine jest słaba, ale wyniki finansowe znakomite. W 2022 roku zespół przyniósł 26,2 mln funtów czystego zysku, spadły wyraźnie wpłaty od koncernu Renault na jego utrzymanie. Alpine wkrótce powinno stać się samowystarczalnym zespołem, który nie będzie nawet wymagał dopłat ze strony właściciela. Z drugiej strony fabryka silnikowa ma budżet na poziomie 200 mln euro rocznie (inna waluta, bo silniki robią we Francji) i to są pieniądze w całości wykładane przez Renault. W Viry-Chatillon poza pracami nad silnikiem dla F1 prowadzone są również prace nad innymi silnikami dla aut drogowych czy różne prace badawczo-rozwojowe dla marki Alpine. Nie są to więc w 100% wydatki na F1, ale one dominują w budżecie. Biorąc po uwagę wprowadzony limit budżetowy dla producentów silników w F1, to Renault musi wydawać minimum 150 milionów rocznie chcąc mieć program silnikowy na konkurencyjnym poziomie. Kliencki silnik od innego producenta można kupić za 15 mln rocznie – dziesięć razy mniej (maksymalna kwota jest ustalona regulaminowo).
Gdyby decyzję podejmował dział finansowy koncernu, to byłaby ona prosta. Bez konieczności utrzymywania działu silnikowego, Renault ma samowystarczalny zespół F1, który może nawet nie robić dobrych wyników sportowych, a będzie im dawał bardzo duże korzyści marketingowe.
Zespół Alpine potrzebowałby pewnego dostawcy
Według Motorsportu Bruno Famin w ostatnich tygodniach rozmawiał w sprawie dostaw silników z różnymi producentami. Opcje są w teorii szerokie, ale tak naprawdę ograniczone. Audi zapowiada się na początku na słabego producenta i nie będzie w stanie obsłużyć dodatkowego zespołu. Red Bull pasowałby idealnie dla Alpine, bo nie byłoby kolizji z innym producentem samochodów, ale oni będą dostarczać silniki do dwóch ekip i nie będą w stanie początkowo mieć więcej klientów. Pozostają Mercedes, Ferrari i Honda. Każdy z tych producentów będzie dostarczał silniki od 2026 roku jednemu zespołowi mniej niż obecnie, więc mają miejsce dla Alpine. W każdym przypadku byłby konflikt marek samochodowych, ale jeśli w F1 od 2026 roku będzie zespół Aston Martin-Honda, to wszystko jest możliwe. Mercedes wydaje się idealnym kandydatem, bo dostarcza silniki mocnym konkurentom. Gdyby Alpine z nikim się nie dogadało, a dostawca zostałby wybrany na mocy regulaminu przez FIA, to Alpine miałoby silniki Hondy, która jako doświadczony producent ma najmniej klientów i zostałaby do tego wyznaczona.
Podsumowanie
Gdyby Renault podjęło decyzję o zakończeniu programu silnikowego w F1, to muszą mieć nowy pomysł na fabrykę w Viry-Chatillon, która zajmuje się tym od ponad 40 lat. Nawet jakby mieli tam robić silniki dla swojego programu w WEC (Alpine aktualnie korzysta tam ze zmodyfikowanych silników Mecachrome), to skala wyzwania jest znacznie mniejsza niż w F1. W Viry-Chatillon musieliby się zajmować czymś innym. Być może ta fabryka zostałaby włączona do nowej firmy HORSE Powertrain Limited, którą utworzyły pod koniec maja koncerny Renault i Geely. Renault wniosło do niej swoje fabryki silnikowe, a HORSE Powertrain Limited ma docelowo produkować 5 mln silników spalinowych i hybrydowych rocznie dla różnych producentów samochodów.
Szef całego koncernu Renault Luca de Meo w ostatnim czasie dementował plotki na temat sprzedaży zespołu F1. Podobno mieli dostawać wiele ofert, ale im odmawiali, bo nie potrzebują pieniędzy. Sprzedaż teraz to byłaby zła decyzja, bo wartość zespołu jeszcze wzrośnie. Gdyby faktycznie zaczął kupować silniki od zewnętrznego dostawcy, to tym bardziej stałby się „łatwiejszy” do sprzedania. Renault ma tradycję wchodzenia i wychodzenia z F1 co kilka lat z ekipą, która ma siedzibę w Enstone. Aktualnie są jej właścicielami od 2016 roku, więc długi czas.
Sześciu producentów, którzy aktualnie szykują silniki na 2026 rok, to za dużo. Dodatkowo koncern General Motors planuje przygotować silnik na 2027/2028 rok dla ekipy Andretti, ale to nie jest pewne. Przy zaledwie dziesięciu zespołach producentów silników jest zbyt dużo. To naturalne, że ich liczba się zmniejszy, bo tak działają koncerny samochodowe w sportach motorowych: wchodzą do danej serii, a po kilku latach odchodzą. Gdyby Renault podjęło decyzję o rezygnacji z programu, to byłby to ruch w pełni uzasadniony finansowo. Alpine potrzebuje wcześniej zapewnić sobie wieloletnią umowę na dostawę silników od mocnego producenta.
Aktualizacja 22.06.2024 r. Kilka dni później poinformowano, że Flavio Briatore został specjalnym doradcą prezesa całego koncernu Renault w sprawie ich działalności w F1. Konkretne zadania jakimi ma zająć się Briatore nie są jasne, ale bardzo możliwe, że jednym z nich jest kwestia silników.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: