Wszystkie znaki wskazują na to, że konflikt na linii Red Bull – Renault tym razem zakończy się całkowitym lub częściowym rozłamem. Pisałem dwa dni temu o jak przedstawiciele Red Bulla narzekają na silnik Renault i na obecne przepisy w F1 (KLIK). Kilka tygodni temu pojawił się doniesienia, że Renault poważnie myśli nad kupnem jednego z zespołów i ponownym posiadaniem stajni fabrycznej. Niedawny angaż Boba Bella utwierdził mnie w przekonaniu, że może to bardzo szybko nastąpić.
Renault oficjalnie potwierdziło angaż Boba Bella, jako konsultanta. Bell od czasu odejścia z Mercedesa był najgorętszym nazwiskiem na rynku transferowym kadry menadżerskiej F1. Ma ogromne doświadczenie, związane głównie z Renault. Pracował w fabrycznym zespole przez wiele lat, m.in. jako dyrektor technicznych w latach 2005-2006 gdy zespół zdobywał tytuły mistrzowskie. Pod koniec obecności Renault z zespołem fabrycznym w F1, Bell był jego szefem. Odkąd odszedł z Mercedesa był typowany do objęcia posady szefa Ferrari, ale to zmieniło się w ubiegłym roku, gdy Luca Montezemolo odszedł z zespołu, a nowy prezes Sergio Marchionne miał innego kandydata na to stanowisko Bell nie ma żadnych związków ani doświadczenia w pracach nad silnikami.
Renault poważnie myśli nad powrotem do posiadania zespołu fabrycznego. Obecnie głównym faworytem do przejęcia jest Toro Rosso. Bob Bell razem z Cyrilem Abiteboul odwiedzili ostatnio ten zespół. Toro Rosso nie ma długów, ale ich fabryka nie jest tak dobrze wyposażona jak Lotusa, poza tym jest położona daleko od inżynierskiego zagłębia F1. Niewiadomą pozostaje to jak Renault chce przekształcić ten zespół. Jest kilka możliwości.
Renault może kupić w całości Toro Rosso i przekształcić go w typowy zespół fabryczny. Wtedy Red Bull stałby się ich klientem. A to oznacza, że musieliby płacić za silniki i nie mieliby takiego wsparcia jak obecnie.
Kolejna możliwość to zakup części Toro Rosso. Zespół ten zmieniłby wtedy nazwę i malowanie. Ale wciąż pozostałby w związkach z Red Bullem. W takim wypadku współpraca między Renault i Red Bullem mogłaby być jeszcze ściślejsza.
W razie sprawdzenia się pierwszej opcji, Red Bull przestanie być zespołem fabrycznym. Co na pewno nie będzie się im podobać i jeszcze utrudni im powrót do mistrzowskiej formy. Mają w takim wypadku trzy wyjścia. Dogadać się z Renault, aby utrzymać obecny status. Znaleźć nowego dostawcę silników – co nie jest możliwe w perspektywie na 2016 rok. Albo rozwijać obecny silnik Renault we własnym zakresie. I ta trzecia opcja wydaje się być możliwa. Kupiliby od Renault obecny projekt silnika i rozwijali go pod inną nazwą, np Infinity. Już teraz Red Bull bardzo mocno zaangażował się w rozwój silnika V6 Turbo. Finansowo nie były to dla nich problem. Ale wejście w życie opcji numer trzy oznacza kontynuowanie wieloletniego zaangażowania w F1. Pytanie czy chce tego w Red Bullu. Poza tym po co producentowi napojów energetycznych własny silnik?
Sprawa będzie rozwojowa i spodziewam się, że ponownie zobaczymy w Formule 1 bolidy w barwach Renault. Pytanie kiedy i jaki zespół przejmą.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: