Daniel Ricciardo wygrał wyścig o GP Malezji 2016 na torze Sepang. Rywalizacja miała bardzo zaskakujący i dramatyczny przebieg. To mógł być wyścig, który przesądził o tytule mistrzowskim wśród kierowców.
https://twitter.com/F1/status/782501822464425984
Wyścig zaczął się od poważnego incydentu w pierwszym zakręcie. Sebastian Vettel w bardzo optymistyczny sposób chciał zaatakować Maxa Verstappena po wewnętrznej. Nie było tam miejsca i doszło do reakcji łańcuchowej. Vettel zakończył szybko rywalizację po awarii zawieszenia. Nico Rosberg został uderzony i obrócił się spadając na koniec stawki. Max Verstappen miał sporo szczęścia i bez większych strat kontynuował rywalizację. Vettel podszedł do tego manewru zbyt optymistycznie. Dla mnie był to incydent wyścigowy, ale nie jest wykluczone, że sędziowie nałożą na Vettela jakąś karę przesunięcia na starcie w kolejnym wyścigu.
Aktualizacja. Sędziowie nałożyli na Vettela karę przesunięcia na starcie w GP Japonii o trzy pola oraz dwa punkty karne.
Lewis Hamilton po dobrym starcie kontrolował wyścig i jechał po 50. zwycięstwo w karierze. Nie było ono w pewnym momencie pewne, bo Red Bull zmienił strategię Maxa Verstappena i mógł on teoretycznie zagrozić Hamiltonowi. Ale później Hamilton przyśpieszył i wypracował sobie bezpieczną przewagę, która gwarantowała mu spokojną jazdę w końcówce. Aż tu nagle wybuchł silnik w jego bolidzie. Według Mercedesa awarii uległa jednostka spalinowa, bez wcześniejszych oznak że coś takiego może nastąpić. Hamilton stracił tym samym szanse na powrót na pozycję lidera klasyfikacji generalnej. Mało tego, jego strata do Nico Rosberga bardzo wzrosła.
Awaria silnika Hamiltona przypomina mi to co stało się niemal dokładnie 10 lat temu. Podczas GP Japonii 2006 podobnego pecha miał Michael Schumacher. Stracił wtedy szanse na swój ósmy tytuł mistrzowski. Czy teraz skutki będą podobne? Nico Rosberg ma 23 punkty przewagi nad Hamiltonem. Zakładając, że obaj kierowcy będą dojeżdżać na dwóch pierwszych miejscach, to Hamilton aby zostać mistrzem świata musi zawsze wygrać wyścig. Hamilton musi liczyć na to, że Rosberg będzie miał jeszcze jeden słabszy wyścig w końcówce sezonu.
Daniel Ricciardo wreszcie się doczekał i wygrał pierwszy wyścig w tym roku. Tym razem szczęście mu dopisało, a dokładając do tego dobrą jazdę osiągnął swój cel. Wydaje mi się, że w Red Bullu dążyli do takiego scenariusza, biorąc pod uwagę taktykę pod sam koniec rywalizacji. Verstappen mógł już nie zjeżdżać po nowe opony licząc, że uda mu się utrzymać prowadzenie do mety. Verstappen jechał dobry wyścig, z nieco odmienną strategią. Ale pod sam koniec rywalizacji to Ricciardo miał do dyspozycji lepsze opony i Holender nie był w stanie mu zagrozić. Gdyby nie wirtualny samochód bezpieczeństwa po problemach Hamiltona, to nie jest wykluczone, że to jednak Verstappen cieszyłby się ze zwycięstwa.
Nico Rosberg spadł na początku wyścigu na koniec stawki w wyniku zamieszania spowodowanego przez Vettela. Nadrabiał stopniowo pozycję, ale czołowa trójka była poza jego zasięgiem. To może być decydujący wyścig dla tytułu mistrzowskiego w tym roku. Rosberg nadrobił kolejne punkty, mimo że wszystko wskazywało na ich stratę. U Rosberga było dzisiaj widać bardzo dużą motywację do walki na torze. Takiego ataku na Kimim Raikkonenie się po nim nie spodziewałem. Pojechał bardzo ostro, coś czego wcześniej nie robił. Dostał za to karę dziesięciu sekund (i dwa punkty karne), ale spokojnie nadrobił ten czas nad Raikkonenem i finiszował tym samym na trzecim miejscu. A taki wynik po starcie wydawał się niemożliwy do osiagnięcia.
Kimi Raikkonen nie mógł ugrać więcej niż czwarte miejsce. Ferrari nie ma tempa na walkę z dwoma czołowymi zespołami. Kimi się starał, taktyka również była dobra, ale ostatecznie nie był w stanie podjąć wyrównanej walki z Rosbergiem, nie mówiąc już o Red Bullach.
Valtteri Bottas dojechał na dobrym piątym miejscu, dzięki odmiennej strategii. Dzięki temu Williams wciąż stara się walczyć z Force Indią o czwarte miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Obaj kierowcy Force Indii dojechali za Bottasem, ale minimalnie powiększyli swoją przewagę w klasyfikacji zespołów.
Obaj kierowcy McLarena zdobyli punkty. Fernando Alonso staje się specjalistą od punktowania po starcie z końca stawki. Zyskał dzisiaj 15 pozycji, w czym pomogły mu nowe opony oraz trochę szczęścia w strategii. Udało mu się nawet wyprzedzić Jensona Buttona. McLaren ogólnie spisywał się bardzo dobrze w ten weekend, a przecież na Sepang bardzo ważny jest silnik. Widać ciągłe postępy zespołu.
Na uwagę zasługują pierwsze punkty w karierze Jolyona Palmera. Brytyjczyk zajął dziesiąte miejsce wykorzystując problemy kilku kierowców, którzy powinni ukończyć wyścig przed nim. Jednocześnie notował w wyścigu całkiem przyzwoite tempo. Pozostaje pytanie czy ten jeden punkt uratuje jego przyszłość w Renault i całej Formule 1? Według mnie niczego to nie zmieni (szczegóły).
Kilku kierowców miało dzisiaj sporego pecha. Felipe Massa miał problem z pedałem gazu i musiał startować z alei serwisowej. Romain Grosjean po awarii hamulców wypadł z wyścigu. W bolidzie Gutierreza doszło do dziwnej awarii i przednie koło odpadło z jego bolidu. Mechanicy źle przykręcili koło co spowodowało pęknięcie piasty. Daniił Kwiat i Kevin Magnussen po drobnych kolizjach na starcie nie mieli możliwości rywalizacji na dobrym poziomie.
Zaktualizowane klasyfikacje kierowców i konstruktorów znajdują się TUTAJ.
W przyszłym tygodniu czeka nas GP Japonii na torze Suzuka. Pierwsze prognozy pogody sugerują deszcz przez cały weekend. Do wybrzeży Japonii zbliża się tajfun, który ma dotrzeć tam w środku tygodnia, ale deszcz ma padać dalej i to dość intensywnie. Więc zapowiada się bardzo ciekawy weekend.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: