Rywalizacja Red Bulla z Mercedesem zaostrza się nie tylko na torze, ale i poza nim w 2021 roku. Szefowie i kierowcy podczas wywiadów wbijają szpilki swoim konkurentom, narasta również groźba protestu w sprawie elastycznych skrzydeł. To na pewno nie koniec.
Sezon 2021 prawdopodobnie upłynie nam pod znakiem sportowej rywalizacji zespołów Red Bull i Mercedes o oba tytuły mistrzowskie. Gdy w Formule 1 jest wyrównany pojedynek między zespołami, to zwykle wykracza on poza sport. Podobnie jest w tym roku. Regularnie mamy w mediach wypowiedzi Hamiltona, Wolffa, Verstappena, Hornera i Marko, które mają na celu wbicie szpilki, skrytykowanie, albo sprowokowanie w przeciwników. To medialna gra, która będzie się zaostrzać. Możemy spodziewać się regularnie ciekawych cytatów, które tak naprawdę nie mają żadnego wpływu na postawę na torze, ale dobrze sprzedają się w mediach. Minusem tej sytuacji jest wyolbrzymianie wydarzeń przez media. Po GP Hiszpanii Mercedes i Hamilton byli wszędzie chwaleni i ustawiani jako zdecydowani faworyci do tytułu. Po GP Monako jest mowa o tym, że Red Bull jest lepszy i wygra. To wahadło nastrojów będzie się przechylać raz w jedną, a raz w drugą stronę.
Program silnikowy Red Bulla punktem zapalnym konfliktu
Wydaje się, że punktem zapalnym pozasportowego konfliktu jest rozpoczęcie przez Red Bulla własnego programu silnikowego. Oni budują w Milton Keynes fabrykę oraz zatrudniają pracowników (szczegóły). Ściągnęli do niej co najmniej 15 pracowników od Mercedesa, w tym kilku bardzo wysokiego szczebla. Red Bull podobno oferował pracę ponad 100 osobom z Mercedesa. Z tego co udało mi się dowiedzieć, to transferów jest więcej niż mówi się o tym w mediach, bo przejścia szeregowych pracowników nie są śledzone. Red Bull oferuje dobre warunki zatrudnienia, a fakt że tworzą firmę od zera sprawia, że osoby z doświadczeniem mogą liczyć tam od razu na wysokie stanowiska. Mercedes był zmuszony zaoferować swoim pracownikom podwyżki, a wzorowo funkcjonujący do tej pory program silnikowy został osłabiony. Nie mogli tego tak zostawić, więc wymyślili jak odegrać się Red Bullowi i uderzyć w ich czuły punkt.
Czy elastyczne skrzydła zostaną oprotestowane?
Tuż po GP Hiszpanii 2021 pojawiły się kontrowersje związane z elastycznymi tylnymi skrzydłami. FIA w nowej dyrektywie technicznej zapowiedziało nowe testy na elastyczność, które zostaną wprowadzone od GP Francji, a które mają ukrócić stosowany przez kilka zespołów proceder. Opisałem tę kwestię szczegółowo kilka dni temu pod tym linkiem. Wypowiedzi z kolejnych dni pokazały nam jaki panuje w Formule 1 podział w tej kwestii. Zespoły Red Bull, Ferrari, Alpine i Alfa Romeo będą musiały zmodyfikować swoje skrzydła, aby przejść nowe testy. Ich szefowie narzekają (głównie Red Bulla i Alfy Romeo), bo w ten sposób będą musieli wydać dodatkowe pieniądze – nawet 0,5 mln $. Zespoły Mercedes, McLaren, Aston Martin i Haas są na przeciwnym biegunie, bo one uważają, że FIA nie powinna dawać tyle czasu na poprawę skrzydeł, tylko wprowadzić zaostrzone testy od GP Azerbejdżanu. Zespoły AlphaTauri i Williams stoją z boku.
Mercedes w sierpniu 2020 roku informował FIA o elastycznym tylnym skrzydle w Red Bullu, a FIA dopiero teraz zareagowała. Już na nagraniach z GP Austrii 2020 (początek lipca) było widać jak pracuje skrzydło w Red Bullu. FIA zwykle w takich sytuacjach i zmianie sposobu testowania daje zespołom czas na dostosowanie się, co stało się i w tym przypadku. Podczas GP Monako 2021 nikt nie protestował, bo tam takie skrzydło nie daje korzyści. Inaczej będzie na ulicznym torze w Baku, gdzie elastyczne tylne skrzydło będzie dawało spore zyski, być może największe w sezonie. Na tym torze jest dwukilometrowa prosta, na której długo jedzie się ponad 300 km/h, a to są idealne warunki na czerpanie korzyści z takiego rozwiązania. Stąd nawoływanie do wcześniejszego wprowadzenia testów.
Mercedes grozi, że jeśli FIA nie zadziała, to oprotestują wyniki GP Azerbejdżanu 2021, są gotowi iść z tym później do sądu, a sprawa będzie się ciągnęła wiele tygodni. Toto Wolff wydawał się być w tym temacie zdeterminowany i łatwo domyślić się o co chodzi. FIA nie wprowadzi wcześniej swoich testów, więc Mercedes grożąc w ten sposób liczy na to, że zespoły z elastycznymi skrzydłami się przestraszą i wprowadzą modyfikacje już w Baku. W 2018 roku Mercedes zastosował innowacyjne felgi, które FIA uznało za legalne. Ferrari twierdziło inaczej i groziło protestem, więc Mercedes aby go uniknąć przestał z tych felg korzystać. Zmodyfikowali nieco swoje rozwiązanie i wprowadzili je później. Elastyczne elementy są zakazane w regulaminie technicznym, więc bez względu na to jakie są testy mogą znaleźć się kruczki prawne, aby takie rozwiązanie oprotestować. To może być bardzo ciekawy wątek w trakcie i po GP Azerbejdżanu.
Red Bull szykuje elastyczny rewanż
Christian Horner sugerował w ostatnich dniach, że Mercedes korzysta z elastycznego przedniego skrzydła (chodzi o klapy, a nie o całe skrzydło). Red Bull jest gotowy z tego powodu oprotestować wyniki jednego z wyścigów, albo przekonać FIA do wprowadzenia zaostrzonych testów. To nie jest żadna nowa sprawa, bo środkowe klapy przedniego skrzydła w Mercedesie od dawna poruszają się przy dużych prędkościach, a podczas hamowania wracają do normalnej pozycji. Jest to widoczne na nagraniach z kamer na nosie bolidu, ale dzieje się tak praktycznie w każdym samochodzie, nie tylko w Mercedesie. Red Bull prawdopodobnie wszystko dokładnie sprawdzi i jeśli ich przednie skrzydło ugina się mniej, to będą chcieli protestować w sprawie rozwiązania Mercedesa. To byłby ich rewanż za to, że ich rywal nawołuje do zmian i protestów w sprawie tylnego skrzydła.
Perez i Bottas na razie odgrywają role drugoplanowe
Obecnie w tej rywalizacji Perez z Bottasem odgrywają role drugoplanowe, ale to może się zmienić. Sergio Perez do tej pory skupiał się na tym, aby w pełni wpasować się w nowy zespół i samochód. Dla niego najważniejsze jest to, aby osiągać lepsze wyniki. Widać u niego potencjał, ale jeszcze potrzebuje czasu. Perez zupełnie nie angażuje się medialnie w walkę z Mercedesem. Jak zacznie lepiej jeździć, to stanie się pierwszoplanowym aktorem na torze i być może również poza nim.
W przypadku Bottasa wkrótce może zrobić się bardzo ciekawie, a Fin pokaże inne oblicze. Jeżeli prawdziwe są plotki mówiące o tym, że Mercedes poinformował go o tym, że nie przedłużą z nim umowy, to on nie będzie miał interesu w tym aby odgrywać rolę numeru dwa w zespole. Moim zdaniem scenariusz angażu Russella na 2022 rok jest realny, ale raczej nie mówiliby o tym Bottasowi tak szybko, bo on teraz straci motywację.
Podsumowanie
Kibice mogą tylko się cieszyć z takiej zaostrzonej rywalizacji dwóch zespołów na torze i poza nim. W Formule 1 zakulisowe rozgrywki są bardzo ważne, a teraz rywalizują dwaj konkurenci z najwyższej półki. Szefowie oraz kierowcy obu tych zespołów nie odpuszczą, lubią w wywiadach prowokować swoich konkurentów. Osobiście spodziewam się, że wypowiedzi zaangażowanych stron będą z miesiąca na miesiąc ostrzejsze. Media już to podłapują, a dziennikarze będą celowo zadawać takie pytania, aby podkręcać kontrowersje. Formuła 1 pod względem sportowym jest zawsze najciekawsza gdy o tytuł rywalizują kierowcy z różnych zespołów, a w tym roku tak powinno być. Będziemy mieć więc rywalizację sportową i pozasportową. Jestem przekonany, że w pewnym momencie dojdzie do eskalacji i np. kolizji Hamiltona z Verstappenem, albo jakieś wypowiedzi przekraczającej granice dobrego smaku. To będzie moment, gdy opinia publiczna ostatecznie wybierze swoich faworytów i jeszcze mocniej będzie im kibicować.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: