Carlos Sainz wygrał GP Singapuru 2023 przerywając dominację Red Bulla w tym sezonie. Kierowca Ferrari pojechał bardzo mądrze i skutecznie obronił prowadzenie do mety. Wyścig dostarczył sporych emocji w końcówce dzięki pogoni zawodników Mercedesa.
W wyścigu o GP Singapuru 2023 wystartowało 19. zawodników, bo Lance Stroll z powodu skutków wypadku w kwalifikacjach wycofał się z rywalizacji. Tradycyjnie była jedna pełna neutralizacja, więc przy każdej wizycie F1 na tym torze pojawił się samochód bezpieczeństwa. Dodatkowo w drugiej części rywalizacji była jeszcze wirtualna neutralizacja. Zmieniona nitka toru znacznie przyśpieszyła tempo kierowców, mimo celowego zwalniana i zarządzania oponami przez cały dystans. Nie było zagrożenia, że nie zdążą przejechać pełnego dystansu z powodu upłynięcia dwóch godzin. Zmiany na torze trzeba ocenić bardzo pozytywnie, pojawiło się dodatkowe miejsce do bezpośredniej walki.
RACE CLASSIFICATION (LAP 62/62)
And breathe… #F1 #SingaporeGP pic.twitter.com/xcn3B1azKl
— Formula 1 (@F1) September 17, 2023
Walka o zwycięstwo w GP Singapuru 2023
Pojedynek w czołówce miał trzy fazy. Na starcie Leclerc dostał miękkie opony, co pozwoliło mu wyprzedzić Russella i awansować na drugie miejsce. Dzięki temu Ferrari kontrolowało wyścig, bo Sainz bezpiecznie prowadził. Ruszający z piątego pola Hamilton miał dobry start, ale przesadził z opóźnieniem hamowania, więc wyszedł na trzecie miejsce, ale zyskując przewagę poza torem, więc oddał pozycje Russellowi i Norrisowi, samemu wracając na piąte miejsce. Ci kierowcy byli w grze o podium, bo zawodnicy od szóstej pozycji w dół lekko odstawali. Sainz narzucał bardzo wolne tempo, aby oszczędzać opony i bezpiecznie wykonać strategię jednego pit-stopu, z tego powodu stawka się nie rozjeżdżała i wykluczona była strategia podcięcia. W Singapurze taka taktyka jest powszechna od wielu lat. W pierwszej fazie wyścigu nic w czołówce się nie działo, nikt nie próbował wyprzedzać, było oszczędzanie opon i wyczekiwanie.
Na 19. okrążeniu Logan Sargeant uderzył w barierę, a potem przejechał pół okrążenia z urwanym przednim skrzydłem w drodze do boksów, więc na torze pojawiły się odłamki, a dyrekcja wyścigu zarządziła neutralizację. Do boksów po nowe opony zjechali wtedy wszyscy kierowcy poza Red Bullami i Bottasem, bo oni ruszali na twardej mieszance. Reszta zrobiła swój jedyny planowany pit-stop, który wypadał w takim momencie, że potrzeba było później trochę zarządzania tempem, aby bezpiecznie dojechać do mety. W trakcie pit-stopów dwie pozycje stracił Charles Leclerc, który musiał poczekać na swoim stanowisku serwisowym, gdy przejeżdżali inni kierowcy. Bardzo zyskali zawodnicy Red Bulla, bo Verstappen wyszedł na drugie, a Perez na czwarte miejsce. Po zjeździe SC Carlos Sainz spokojnie się obronił, a za nim trwało kilka pojedynków, bo Red Bulle były wolniejsze i chyba miały problem z rozgrzewaniem opon. W trakcie kilku okrążeń zostali wyprzedzeni przez wszystkich z czołówki, a Hamilton przy okazji wyprzedził jeszcze Leclerca, który za szeroko pojechał w jednym z zakrętów. Kolejność w czołówce była więc taka: Sainz, Russell, Norris, Hamilton i Leclerc. Verstappen spadł na szóste miejsce i już nie liczył się w walce o podium. Sainz znowu jechał wolno zarządzając tempem, a kierowcy za nim się niecierpliwili, było wyczekiwanie, aż ktoś zrobi jakiś ruch. Tym razem stawka się bardziej rozjechała, a po pit-stopie Verstappena pojawiło się dobre okno do zmiany opon i ryzyka. Nikt nie chciał jednak zaryzykować.
Sytuację zupełnie zmieniła awaria bolidu Estebana Ocona na 43. okrążeniu. Pojawiła się dość długa wirtualna neutralizacja, a Mercedes zaryzykował i ściągnął obu kierowców po pośrednie opony na 44. okrążeniu. Russell wyjechał mając ponad 17 sekund straty do Sainza, a Hamilton miał prawie 22 sekundy straty. Zostało im niecałe 18. okrążeń przy zielonej fladze na dogonienie czołowej trójki. Sainz przestał kontrolować tempo i wyraźnie przyśpieszył, ale Mercedesy były od niego o grubo ponad sekundę na jednym okrążeniu szybsze. Russell i Hamilton nadrabiali w sposób ekspresowy. Na 53. i 54. okrążeniu wyprzedzili Leclerca, który nie sprawił im trudności, bo jechał sam, a jego tempo było dość wolne. Na 58. kółku Russell dogonił Norrisa, a tuż za nim był Hamilton. Wydawało się, że kierowcy Mercedesa powalczą o zwycięstwo, ale Carlos Sainz w znakomity sposób rozegrał końcówkę. Celowo zwalniał, aby Lando Norris miał system DRS, co mocno utrudniło Russellowi wyprzedzanie. George nie zdecydował się ryzykowny ruch, a Norris jechał mądrze i dzięki korzystaniu z DRS był bezpieczny na prostych. Na ostatnim kółku Norris lekko musnął przednim prawym kołem barierę, a jadący tuż za nim Russell uderzył mocniej, co zakończyło się dla niego uderzeniem w ścianę i zakończeniem wyścigu.
Carlos Sainz jest wielkim wygranym, dawno nikt nie rozegrał wyścigu w tak mądry sposób. Ferrari w tempie wyścigowym nie było najlepsze, ale rozegrał to taktycznie w sposób wzorowy. Moim zdaniem to może być weekend, który zmieni dynamikę wewnątrz Ferrari, bo Leclerc jest ostatnio wolniejszy, a Sainz rozgrywa wyścigi tak mądrze, jak Leclerc nigdy nie robił. Przerwanie dominacji Red Bulla sprawi, że Sainz w najbliższym czasie będzie główną gwiazdą. Leclerc pod sam koniec zwolnił z powodu przegrzewającego się silnika i prawie został dogoniony przez Verstappena.
Na spore wyróżnienie zasługuje Lando Norris, który nie odgrywał pierwszoplanowej roli, ale dowiózł drugie miejsce po bardzo solidnej jeździe. Wykorzystał błędy rywali, a sam ich uniknął.
Mercedes zaryzykował strategicznie, ale na tym stracił. Z jednej strony to był bardzo dobry ruch, ale po fakcie można stwierdzić, że lepiej było ściągnąć po nowe opony tylko Hamiltona. Rozdzielenie strategii powinno im dać wygraną, bo Sainz pod koniec tracił tempo, a mając za plecami Russella nie mógłby taktycznie zwalniać, jak to robił z Norrisem. Błąd Russella był dla zespołu kosztowny, sam George także musi przemyśleć sprawę, bo nie pierwszy raz w tym roku sam zawalił sobie wyścig.
Przeglądowe omówienie wybranych kierowców i zespołów
Red Bull miał bardzo duży kryzys w sobotę, ale w niedzielę sytuacja wyglądała znacznie lepiej. W pierwszej fazie wyścigu jechali w tłoku na twardych oponach, gdy rywale mieli pośrednie. Verstappen w pierwszej fazie zyskał trzy pozycje, ale potem już jechał spokojnie. Zyskali na pierwszej neutralizacji, ale potem rywale na świeższych oponach ich szybko wyprzedzili. Po pit-stopach spadli na dalekie pozycje, ale tempo na pośredniej mieszance mieli bardzo dobre. Verstappen awansował z z 15. na 5. miejsce. Jego tempo momentami było naprawdę bardzo dobre. Perez radził sobie słabiej, ale dojechał na ósmej pozycji. Po drodze wmieszał się w różne pojedynki w tym wyeliminował Albona z walki o punkty, za co dostał bardzo łagodne pięć sekund kary. Tempo Red Bulla w wyścigu było znacznie lepsze niż w kwalifikacjach, ale nie na tyle aby móc walczyć w ścisłej czołówce. Wydaje mi się, że w Japonii wrócą na czoło stawki, a te problemy to kwestia ustawień na nietypowym torze.
Spory zawód panuje w ekipie Alpine. Esteban Ocon jechał bardzo dobry wyścig, w świetnym stylu wyprzedził Alonso i celował w szóste miejsce. Odpadł z wyścigu po awarii bolidu, prawdopodobnie zawiodła skrzynia biegów. Szósty na mecie był Gasly, który spisywał się nieco słabiej w wyścigu, ale i tak dowiózł wysoką pozycję. Alpine miało dobre tempo, powinno mieć dwóch kierowców na mocnych punktach.
Liam Lawson jest lepszy z weekendu na weekend. W Singapurze wywalczył dwa punkty, to najlepszy wynik AlphaTauri w tym roku. Nowozelandczyk uniknął błędów i zanotował najlepszy wynik w karierze. Stoczył kilka pojedynków i naprawdę dobrze sobie radził. Tsunoda natomiast odpadł na pierwszym okrążeniu po drobnej kolizji, która skończyła się uszkodzeniem chłodzenia jednostki napędowej.
Na pechu innych kierowców zyskał Kevin Magnussen, który wywalczył jeden punkt. Duńczyk startował z wysokiej pozycji, ale potem tradycyjnie tracił miejsca, trzymał się jednak w okolicy punktów. W połowie wyścigu po problemach z hamulcami w walce z Gasly’m wyjechał szeroko i stracił wiele pozycji. Zespół zaryzykował i dał mu miękkie opony w czasie VSC, co pozwoliło mu skutecznie wyprzedzić kilku kierowców, a kraksa Russella dała mu jeden punkt.
Williams był zaskakująco dobry, bo kierowcy mieli szanse na punkty, na torze który w teorii im nie pasuje. Albon stracił swoją szansę po tym jak uderzył w niego Perez, za co dostał tylko pięć sekund kary. Sargeant sam wyeliminował się z gry przez uderzenie w ścianę.
Fatalny występ Astona Martina, najgorszy w sezonie. Osamotniony Fernando Alonso miał niezły początek, ale później przydarzyły się same złe rzeczy, co dało mu przedostatnie miejsce. Alonso dostał pięć sekund kary za wyjazd poza linię, gdy zjeżdżał po nowe opony. Na drugim pit-stopie mieli problem z podnośnikiem i stracił dużo czasu. Dodatkowo samochód był chyba uszkodzony, bo jego tempo od pewnego momentu było gorsze.
Aktualne klasyfikacje generalne można sprawdzić pod tym linkiem.
Podsumowanie
Nie było Red Bulla w czołówce i od razu zrobiło się bardzo ciekawie. Dawno nie było tak trzymającego w napięciu wyścigu F1 w końcówce. Mieliśmy strategiczną rozgrywkę między kilkoma kierowcami i nie było wiadomo kto wygra. Za tydzień GP Japonii, jeden z lepszych torów wyścigowych, gdzie Red Bull powinien wrócić na czoło stawki. Na Suzuce zobaczymy czy dyrektywy techniczne wpłynęły na układ sił czy nie.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: