Według Auto Bilda trwają zaawansowane rozmowy na temat transferu Carlosa Sainza do zespołu Renault. Hiszpan miałby zastąpić Jolyona Palmera już podczas GP Węgier 2017. Rozmowy dotyczą wysokości kwoty transferu między zespołami.
Tydzień temu pisałem o sporych kontrowersjach w rodzinie Red Bulla jakie wywołały słowa Carlosa Sainza na konferencji prasowej w Austrii (szczegóły). Sainz później przepraszał i starał się wyprostować swoje słowa. Fakty są takie, że w głównym zespole Red Bulla nie ma dla niego miejsca na sezon 2018. Sainz jeździ w Toro Rosso od 2015 roku i uważa, że nic więcej w tym zespole się nie nauczy ani nie osiągnie. Chce jeździć w lepszej stajni, najlepiej w Red Bull. Na jego niekorzyść działa to, że Ricciardo i Verstappen zostają w Red Bullu na 2018 rok. Sainz ma teraz dwa wyjścia: czekać, ale nie wiadomo ile to potrwa lub opuścić rodzinę Red Bulla. Sainz ma umowę z Red Bullem (umieszczą go w Toro Rosso) na 2018 roku. W jego umowie jest jeszcze opcja na 2019 rok zależna tylko od zespołu. Więc teoretycznie może spędzić jeszcze dwa sezony w Toro Rosso.
Według Auto Bilda trwają w tym momencie zaawansowane rozmowy między Renault, a Red Bullem w sprawie transferu Carlosa Sainza. Red Bull po ostatnich krytycznych komentarzach Sainza postanowił, że pozwolą odejść mu do innego zespołu. Jego zaangażowaniem zainteresowane jest Renault i to już od GP Węgier 2017. Sainz zastąpiłby w tym zespole Jolyona Palmera, który tym samym zniknie z Formuły 1. Renault chciało Sainza już na sezon 2017, ale wtedy nie udało im się go pozyskać z uwagi na kuloodporny kontrakt z Red Bullem. Bild informuje, że trwają rozmowy między Cyrilem Abiteboulem z Renault oraz Helmutem Marko z Red Bulla, które dotyczą kwoty jaką Renault musi zapłacić za wykupienie kontraktu Sainza. Według plotek jest mowa o 8 mln $. Jeżeli uda im się uzbierać te pieniądze, to Sainz zmieni zespół i przeniesie się do Renault.
Prezes Red Bulla, Dietrich Mateschitz powiedział w minionym tygodniu, że jeżeli kierowca nie chce zostać, to nie można na siłę respektować kontraktu, tylko trzeba pozwolić mu odejść. Christian Horner wspominał natomiast o tym ile pieniędzy Red Bull wydał na rozwój kariery Sainza. To wszystko układa się w logiczną całość, bo zyskają na tym wszystkie strony. Miejsce Sainza zająłby w Toro Rosso inny junior Red Bulla, Pierre Gasly.
Jolyon Palmer ma szczęście, że Renault przedłużyło z nim umowę na sezon 2017. Stało się tak, bo wszyscy kierowcy których Renault chciało zakontraktować na sezon 2017 im odmówili lub nie mogli skorzystać z tej oferty. Forma Palmera w tym roku jest fatalna, przegrywa z Hulkenbergiem bardzo wyraźnie. Był bezpieczny do swojego domowego wyścigu w Wielkiej Brytanii, ale teraz sytuacja robi się otwarta.
Renault wyraźnie stawiało na Siergieja Sirotkina dając mu kilka szans na testy w tym roku. Młody Rosjanin jednak zawiódł w pierwszym treningu przed GP Austrii 2017. Jeździł w nim razem z Jolyonem Palmera i był wyraźnie wolniejszy od Brytyjczyka. Renault chcąc zwolnić Palmera w trakcie sezonu 2017 musi mieć w jego miejsce pewniaka, czyli kierowce który z miejsca będzie prezentował lepszą formę. Sainz spełnia ten warunek, a Sirotkin nie.
Oczywiście większość osób czytając ten wpis liczy cały czas na to, że to Robert Kubica znajdzie się w zespole Renault. Fakty są takie, że Polak ani razu nie jechał w bolidzie z hybrydowym silnikiem V6 Turbo, ani nie jechał tegorocznym samochodem F1. Kubica potrzebowałby czasu, aby poznać te samochody, silniki i opony. Renault może mu dać maksymalnie jeden dzień testowy na Hungaroringu na początku sierpnia, ale to za mało aby Kubica poznał te samochody. Sainz jest tutaj o wiele pewniejszą opcją, nawet biorąc pod uwagę koszty jego wykupienia. Kubica moim zdaniem powinien robić wszystko aby znaleźć się na teście na Hungaroringu. Jeżeli nie w Renault, to pytać inne zespoły. Pokazania się wtedy z dobrej strony i zaprezentowanie dobrego tempa spowodują, że Kubica znajdzie się w gronie kandydatów do jazdy w F1 w 2018 roku.
Aktualizacja 16.07.2017 r.: Pojawiła się jeszcze inna plotka, że Honda miałaby nawiązać współpracę z Toro Rosso. Ten zespół w ten sposób przestałby być juniorską stajnią Red Bulla. To jednak naciągana plotka biorąc pod uwagę, że Honda może się wycofać w ogóle z Formuły 1. Decyzja Hondy ma zapaść w październiku.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: